Dziewczynka-Stonka I Krwawe Gody | Autor: Marta Borkowska

Krwawe zaślubiny

„Tylko światło może zaistnieć w mroku. To co ciemne, z minuty na minutę przestaje istnieć” – te zagadkowe, choć optymistyczne w swojej wymowie słowa, budzą jednak niepokój. Przenika on naszą duszę, bierze we władanie nasze ciało, a wszystko to za sprawą dziwnej i pełnej niedopowiedzeń książki, w której wszystko jest możliwe i nic nie jest jasne.

Mowa tu o drugiej już części opowieści o niezwykłej dziewczynie obdarzonej niezwykłą intuicją i ponadprzeciętną inteligencją, Stonce. Książka „Dziewczynka-Stonka i krwawe gody”, autorstwa Marty Borkowskiej to dość osobliwa przygoda czytelnicza, a przy tym swego rodzaju eksperyment literacki. Trudno nawet stwierdzić, do jakiego gatunku należy zaliczyć tę pozycję, bowiem stwierdzenie, że to książka fantasy z wątkiem sensacyjnym, zupełnie nie oddaje jej klimatu. Pozycja jest kontynuacją pierwszej części historii, a zarazem stanowi odrębną opowieść. Przyznam jednak, że rozpoczynając przygodę z lekturą od dalszych losów bohaterki wiele tracimy, trudno jest bowiem wciągnąć się w akcję, trudno dać jej się porwać, nie ułatwia też tego niecodzienna fabuła i dziwni bohaterowie, jakby z pogranicza jawy i snu. Po książkę sięgnąć mogą osoby, które doskonale odnajdują się w baśniowych klimatach, którzy lubują się w książkach nieoczywistych, zabawionej nutą ironii narracji oraz niedopowiedzeniach.

Tym razem wikłamy się w skomplikowaną intrygę, która zmierza do rozwikłania przedziwnej zagadki związanej z detektywem Skutecznym oraz jego narzeczoną, panną Zajad. Ktoś najwyraźniej pragnie przeszkodzić temu związkowi i nie jest to jedynie szanowna mamusia detektywa, Jolanta Skuteczna. Choć ta sześćdziesięcioletnia żwawa pani rzeczywiście nie pała miłością do przyszłej synowej. Już podczas zapoznania się z wybranką syna nie kryła rozczarowania jego wyborem, podobnie jak dawała do zrozumienia, że lepszą opcją byłaby siostra panny Zajad, panna Bezskazy.

Mimo niechęci pani Skutecznej, termin ślubu zbliża się nieubłaganie, została wybrana nawet sukienka ślubna. Tyle tylko, że wszystko to odbywa się w atmosferze tajemniczości i różnych dziwnych, współtowarzyszących wydarzeń. Ktoś bowiem wydaje się śledzić detektywa i jego przyszłą małżonkę, a ktoś w konspiracji z krawcową planuje dopuścić się strasznego w swoich skutkach występku. Do tego wszystkiego na kartach powieści pojawia się owładnięta szaleństwem Anna de Gracja, której pobyt w zakładzie dla obłąkanych wydłuża się, a jej obrazy stają się coraz bardziej mroczne. I kiedy wydawałoby się, że jest już z nią lepiej, kobieta zostaje znaleziona w kotłowni w dziwnej białej sukni, pod którą jej ciało jest … zwęglone.

O tym, co tak naprawdę się dzieje, dlaczego detektyw zapada w zagadkową śpiączkę, kim jest Ruda i co pośrodku tego wszystkiego robi rosyjski gangster, przekonacie się dzięki lekturze książki „dziewczynka-Stonka i krwawe gody”. Zawiłej fabule i wartko toczącej się akcji towarzyszy atmosfera zdziwienia i napięcia, nie możemy tak naprawdę liczyć na to, że przewidzimy kolejne ruchy bohaterów czy kierunek, w jakim zmierza fantazja autorki. I choć taka forma zupełnie do mnie nie przemawia, trudno było mi się odnaleźć pośród Zajadów, Stonek czy Skutecznych, to tak naprawdę jestem przekonana, że książka znajdzie swoich zwolenników. Przeciwnicy również się pojawią, ale jedno jest pewne – obok książki Marty Borkowskiej nie sposób jest przejść obojętnie.