Mina
-
Rzadko zwracam uwagę na wypowiedzi zamieszczone na okładkach książek. Chodzi mi o te inne niż opis fabuły. Często właśnie te słowa autorów bądź krytyków są wyrwane z kontekstu, a im barwniejsze i widowiskowe tymzazwyczaj mniej dzieje się w książce. Niemniej jeśli idzie o powieść Kateriny Diamond to zarówno zarys fabuły na okładce jak i opinie, obiecują wiele. Trzeba przyznać, że ani trochę nie są to słowa przesadzone. Od pierwszej do ostatniej strony ciężko oderwać się od wydarzeń przedstawionych przez autorkę. Jak na debiutancką powieść można tylko pogratulować.
Akcja jest skonstruowana tak, że z jednej strony części rzeczy od razu możemy się domyśleć. Ale im dalej w las, jak to się mówi, tym sprawa się komplikuje. Wszystko zaczyna się w szkole dla chłopców, której dyrektor zostaje znaleziony, powieszony. Wszelkie znaki wskazują na samobójstwo. Czy jednak jest tak naprawdę? Żeby się tego dowiedzieć trzeba zarezerwować sobie trochę czasu, bo mało prawdopodobne, że jakikolwiek miłośnik thrillerów będzie w stanie oderwać się od lektury wcześniej niż po ostatniej stronie.
Morderca nie jest anonimowy, choć nie znamy jego personaliów to towarzysząc mu w zbrodniach (bo pozwolę sobie zdradzić, że jest ich więcej niż jedna) nie trudno powiązać fakty z motywem. W związku z tym, że jestem wielką pasjonatką kryminałów myślałam, że już na samym początku wiem kto dokonuje morderstw. Niestety, a może właśnie stety z kolejnymi kartkami pojawiali się nowi kandydaci. Wszystko związane jest z faktem, że Diamond stworzyła całe spektrum bohaterów na czele z duetem policyjnym. On Adrian Miles wraca do służby po tym jak z jego winy policji nie udało zatrzymać się handlarza narkotyków. Ona to natomiast Imogen Grey, tajemnicza partnerka przydzielona do Milesa. Nie przebierająca w słowach dziewczyna, która z jakiegoś powodu kryje swoje sekrety i maskuje je za maską chłopczycy.
Poza przygodami tej dwójki jest jeszcze jedna para, a mianowicie pracująca w muzeum Abbey Lucas, która nie ma żadnych przyjaciół w związku z zajęciem jakiemu poświęca czas czyli konserwacji wypchanych zwierząt. Do czasu, gdy zaczyna współpracę z doktorantem Parkerem Westem. Wprowadzenie dwóch osobnych wątków, a w zasadzie trzech, bo mamy jeszcze mordercę, osobiście uważam za doskonały pomysł. Wykonanie jest jeszcze lepsze. Przeplatanie niby niepowiązanych ze sobą sytuacji wprowadza zamęt w umysł czytelnika do tego stopnia, że nie porzuci on książki dopóki się nie dowie prawdy. Do tego autorka włączyła jeszcze wspomnienia z przeszłości Abbey. W pierwszej chwili można by zadać pytanie o to, co w takim wypadku jest istotne, a co nie. Jak się okazuje wszystko jest ważne.
Osobiście poza samą konstrukcją fabuły i niezwykle misternym wykonaniem bardzo podoba mi się język i styl autorki. Każde następujące po sobie zdanie buduje napięcie. Dodatkowo całą atmosferę oddają chociażby opisy miejsc na czele z salą w muzeum, gdzie pracują Abbey i Parker. Katerina Diamond tak plastycznie i przekonująco kreuje obraz pustego muzeum, że nie jest ciężko przenieść się do bohaterów powieści. Chociaż czy ktoś chciałby znaleźć się na miejscu postaci występujących w Belferze? Chyba lepiej śledzić losy bohaterów z perspektywy własnego bezpiecznego azylu.
Jednocześnie mroczna i straszna, ale i pociągająca w jakiś sposób. Porównanie do Milczenia Owiec wcale nie jest na wyrost. Nie ma w niej głupich dialogów i niekończących się analiz kim może być zbrodniarz. Nawet rozmowy między postaciami wprowadzają dziwną atmosferę. Przyznaję, że dawno nie czytałam tak pasjonującej i zajmującej książki, która by tak podtrzymywała ciekawość. Belfer to świetny thriller w najlepszym brytyjskim wydaniu. Jedynym minusem jest to, że niestety co dobre szybko się kończy tak i ta powieść się kończy. A gdzie znaleźć coś dorównującego stylem?
Niezwykle udany debiut literacki. Osobiście mam nadzieję, że dostaniemy jeszcze więcej książek od Kateriny Diamond. Jeśli wszystkie będą na tym poziomie to można śmiało przyznać, że rodzi się nowa gwiazda kryminału.