Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Konstelacja

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 99.83% - 11 votes
Akcja: 96.22% - 9 votes
Wątki: 100% - 9 votes
Postacie: 97.2% - 10 votes
Styl: 89.12% - 8 votes
Klimat: 98.34% - 9 votes
Okładka: 97.9% - 10 votes
Polecam: 100% - 7 votes

Polecam:


Podziel się!

Konstelacja | Autor: Marek Machura

Wybierz opinię:

Książkolub

Zanim sięgnęłam po „Konstelację” Marka Machury, nie słyszałam ani o autorze, ani o samej książce. Jak się jednak okazuje, mało reklamowana literatura wcale nie jest gorsza od tej, o której jest głośno.

 

Bohaterem „Konstelacji” jest Samuel Marwell, mieszkający od lat w zamku Blackwey Fortw Anglii. Pasją Samuela jest kolekcjonowanie zabytkowych lasek. Wyszukuje je w różnych zakątkach świata, kupuje za wielkie pieniądze, kataloguje i przechowuje w swoim domostwie, w miejscu, które zwie Galerią. Samuel z jednej strony uznawany jest za samotnika, odludka, indywidualistę. Niewiele osób ma możliwość podziwiania jego kolekcji, swoje zbiory przechowuje skryte przed oczami niewtajemniczonych i tylko nieliczni mają do nich dostęp. Z drugiej zaś strony Samuel podróżuje, spotyka się z ludźmi, nie stroni od kobiet. Co więcej, wydaje się, że przyjął postawę życiowego konformisty.

 

Z pewnością postać Samuela jest złożona. Odebrałam go z jednej strony jako samotnika, stroniącego od zatłoczonych miast, zaszywającego się w zamku na odludziu Anglii, mającego za towarzystwo jedynie zbiór antycznych lasek. Z drugiej strony jednak podróżującego, przebywającego wśród ludzi, kontaktującego się z nimi, wchodzącego w interakcje z kobietami, przyjmującego gości w zamku. Bohater dziwny, jakby bierny, mający problem z podjęciem decyzji życiowych, wciąż na coś czekający, niespełniony. Ale też i samotny, na co w jego życiu wskazuje chociażby postać Amy oraz niespełniony w miłości, co z kolei można wywnioskować po postaci Julii. Samuel wydał mi się naprawdę ambiwalentnym bohaterem, nie do końca realnym, coś mi zgrzytało w kreacji tej postaci. Nie wiem, czy taki był zamysł autora, by wykreować tak złożoną postać?

 

Choć „Konstelacja” to powieść, to przy okazji pełni także poniekąd funkcję informacyjną, douczającą. Chodzi o kwestie drogich, kolekcjonerskich lasek, o świat ambulistów, którzy niczym tajne stowarzyszenie zrzeszają miłośników tych antycznych przedmiotów. Samuel próbuje napisać książkę, poświęconą tematyce swojej kolekcji. Stąd dowiadujemy się między innymi, jak dzielą się laski, przykładowo nafiguralne, kostiumowe, marynistyczne, pamiątkowe, profesjonalne. Te z kolei dalej na dworskie, porcelanowe, jubilerskie i zdobnicze. Jak się okazuje w miarę czytania „Konstelacji”, laski odegrają tu nie tylko rolę pasji. Jedna z nich, o której mowa już od samego początku książki, okaże się przedmiotem, który posłuży bohaterowi do innego celu, tak istotnego dla całej historii.

 

Osobiście podobała mi się także główna sceneria książki. Anglia, Blackwey Fort, zamek na odludziu, samotnia, wrzosowiska itp. Myślę, że ta sceneria nadała całej historii swoistego klimatu.

 

Ciekawe jest to, że ja, miłośniczka kryminałów, lubię i muszę przeplatać je czasem z innym gatunkiem literackim. Opis z okładki książki, informujący, że jest to powieść -propozycja dla wymagających czytelników, że pełna jest pasji, wycofania, a przede wszystkim samej egzystencji, zaciekawił mnie. I pomyślałam, że to idealny przerywnik w krwawych thrillerach.I to otrzymałam, owszem. Ale otrzymałam także historię o…zbrodni. A więc pewne cechy, charakterystyczne dla kryminału,nie chcą mnie opuścić nawet w lekturze zupełnie innych gatunków;)

 

„Konstelacja” to napisana plastycznym, momentami poetyckim językiem oryginalna opowieść, przepełniona specyficznym klimatem. Kreująca bohatera złożonego, ambiwalentnego-może nie do końca sprawiającego wrażenie realnego, co nieco mi przeszkadzało-ale z pewnością charakterystycznego. To powieść o pasji, emocjach, samotności, wycofaniu, ale i jednoczesnym pragnieniu relacji międzyludzkich. Powieść o egzystencji człowieka. Polecam.

 

„Jakby wyglądało życie, gdyby odwrócić czas? Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz, więc w gruncie rzeczy nie ma znaczenia, w którą stronę czas płynie. Można by zacząć od zmartwychwstania. Stopniowo pogłębiać kontakt z rzeczywistością, odzyskiwać pamięć i nabierać sił. Mieć nadzieję, kochać, rozstawać się bez bólu i stawać się coraz pewniejszym siebie. A potem stopniowo coraz mniej rozumieć, robić się coraz mniejszym, być uzależnionym od innych […] I w końcu wciągnąć w siebie ostatni krzyk, wypuścić z płuc ostatni łyk powietrza i zniknąć […]”.

Sonia Bąk

Powieść Marka Machury, pt. Konstelacja od początku wzbudzała moje zainteresowanie swoim niebanalnym tematem. Opowiada o tajemniczym mężczyźnie, kolekcjonującym zabytkowe laski, będącym w trakcie pisania książki na ten temat. Z każdą kolejną stroną czytelnik może się przekonać do jakich czynów i niefortunnych splotów wydarzeń może doporwadzić swego rodzaju obsesja bohatera. To opowieść nie tylko o nietypowym hobby, to opowieść o tym, co się za nim kryje – niechęć do ludzi, wycofanie, wstyd, strach – choć nie wszystkie zostały powiedziane wprost – możemy je odczytać z zachowań głównego bohatera.
O tym, jak wielkim uczuciem obdarzył kolekcjonowane przedmioty świadczy chociażby fakt, że gotów był zostawić ukochaną kobietę (choć miłość ta, jak niemal wszystko w tej książce, była specyficzna), by powiększyć swój zbiór. O tym, że jego psychika nie nadążała za tempem, z jakim owy zbiór się rozrastał świadczy natomiast, że zabił – i to nie raz.

 

Książka jest pełna zaskakujących zwrotów akcji, które już od pierwszych rozdziałów utwierdziły mnie w przekonaniu, że autor to niewątpliwie osoba o niezwykle bujnej wyobraźni, potrafiąca zręcznie ją wykorzystać. Sam niebanalny pomysł, pewna metafora człowieka z dziwną pasją, służąca ukazaniu trudności ludzkiej egzystencji, emocjonalności niezwykle mnie urzekły i, w moich oczach, zasługują na pochwałę. Długo szukałam słowa, jakim mogłabym określić tę historię i to, co wymyśliłam to: poczciwa. Ta historia jest na swój sposób poczciwa – w dobrym i złym tego słowa znaczeniu. W dobrym, skoro już jesteśmy przy pozytywach, bo bohater, nawet biorąc pod uwagę popełniane przestępstwa, potrafi być w tym niezwykle ciepły, bo możemy zobaczyć wielką pasję, taką, która oślepia, która staje się prawdziwą miłością – możemy też zobaczyć poświęcenie, które aż wzbudza respekt, nawet gdy chodzi o coś tak, w moich oczach, nieużytecznego, jak laski. Ponadto, wielowątkowość i różnorodność postaci sprawia, że każdy znajdzie w tekście coś dla siebie, coś, z czym mógłby się utożsamić, co zatrzymałoby go w lekturze na dłużej.

 

Przejdźmy zatem do negatywów. Nie przemówiło do mnie ukształtowanie narracji, która zdaje się być zbyt uproszczona, biorąc pod uwagę, że, jak czytamy na okładce, powieść Machury to propozycja dla wymagających czytelników. Chwilami miałam wręcz wrażenie, że czytam banalną książkę dla dzieci – czasownik za czasownikiem i właściwie nic więcej; w tych momentach tekst wydawał mi się już nazbyt poczciwy. Szczerze, nie przeszkadzałoby mi to aż tak bardzo, może jedynie sprawiłoby, że książka znalazłaby się na liście do polecenia dwunastoletnim chłopcom (narracja w połączeniu z tematem – idealnie, przywodzi mi na myśl Przygody Tomka Sawyera Marka Twaina), niestety jednak książka została źle zredagowana – światła między akapitami, brak konsekwencji, literówki i inne błędy edytorskie skutecznie utrudniają czytelnikowi odbiór. Jest to ostatni, jednak jakże duży minus tej pozycji, który niestety znacznie wpływa na moją ocenę. Czytając, w pewnym momencie nie skupiałam się już na fabule, a na samym rozpraszającym tekście. Szkoda, bo dostrzegam w tej pozycji spory potencjał.

 

Podsumowując, Konstelacja zaskakuje ciekawym pomysłem i wielką wyobraźnią autora, rozczarowuje głównie błędami redakcyjnymi. Czuć tu pewne nowatorstwo, mam wrażenie, że nie wszystko zostało przemyślane, że książka została napisana dla przyjemności, nie dla zysku, bo nie wyobrażam sobie, by tak wydany tekst zyskał szeroki odbiór; mimo tego, czytałam ją z zaciekawieniem, nie była przewidywalna i, jak mówiłam, sama fabuła okazała się naprawdę interesująca, wymaga jednak jeszcze nieco pracy, by lektura wraz z zaciekawieniem nie niosła przytłoczenia i zmieszania.

Bacha85

Do sięgnięcia po debiutancką powieść Marka Machury, zatytułowaną „Konstelacja” skusił mnie snobistyczny światek ambulistów – kolekcjonerów zabytkowych lasek. Był to dla mnie wątek na tyle nowy i niespotykany w literaturze, że wzbudził moje zainteresowanie. Niestety powieść nieco rozczarowała i choć czytało się ją całkiem nieźle, to znaleźć w niej można sporo mankamentów, negatywnie wpływających na wrażenia z lektury.

 

Pierwszoosobowa narracja sprawia, że fabuła skupia się wyłącznie wokół głównego bohatera. Simon jest bogatym właścicielem zamku Blackwey Fort. Miejsce to jest jego azylem, gdyż poza odwiedzającą go raz w tygodniu gosposią i nieczęstymi gośćmi pozostaje w nim sam. Codzienną monotonię rozpraszają mu sporadyczne zakupy nowych lasek do kolekcji. Samuel, snuje plany związane z napisaniem książki, związanej z jego kolekcją, rozpamiętuje jedno wydarzenie z przeszłości, które mocno rzutowało na to, kim jest i co robi teraz, oraz, odkąd w jego ręce trafiła laska Wellingtona czyta jego biografię.

 

Postać Samuela otacza wiele niedopowiedzeń. Jego wiek możemy oszacować na około pięćdziesiąt lat, jednak równie dobrze może mieć z dekadę więcej. Nie dowiemy się, skąd wziął się jego majątek, wiemy tylko, że sam go zdobył dzięki własnym umiejętnościom. Bohater nie pracuje i źródło jego utrzymania (oraz utrzymania ogromnej posiadłości) jest nieznane. Gdy dodamy do niego silne oderwanie od współczesności i skupienie na rozpamiętywaniu tego co było, jawi się nam jako postać mało realistyczna. Z jednej strony mamy więc dojrzałego mężczyznę, z drugiej zaś młodzieńczo naiwnego marzyciela, dla którego przypadkowa noc wśród narkotycznych wizji sprzed lat wydaje się czymś niezwykle ważnym wokół czego próbuje budować sens swojej dalszej egzystencji.

 

Nieliczni pozostali bohaterowie zarysowani są równie enigmatycznie. Ważne są w zasadzie jedynie stosunki łączące ich z Samuelem oraz ich ambulistyczna pasja, bądź jej brak. Ich relacje z głównym bohaterem nie pozwalają zbyt wiele wywnioskować na jego temat. Jedynym wyjątkiem jest niełatwy związek z matką, która nagle, po kilkudziesięciu latach ponownie pojawia się jego życiu.

 

Fabuła leniwie toczy się w przeciągu mniej więcej dwóch lat, przełomowych dla nowego millenium. W bieżącą akcję autor, wplótł jednak mnóstwo wspomnień i dygresji, nawiązujących do przeszłości Samuela. One, podobnie jak cała powieść, też skupiają się wokół jego charakteru, przemyśleń i skutków, jakie rzutują na dzień bieżący. Wśród rozważań i retrospekcji głównego bohatera, ginie gdzieś celowość fabuły. Pewne wydarzenia sugerują wyrazistą kumulację, narastającego napięcia, jednak siła jej wyrazu może rozczarowywać. Część scen natomiast zdaje się być zupełnie nie na miejscu i bez związku z główną osią fabularną, ich wpływ na kreacje postaci również jest znikomy.

 

Czytając „Konstelację” odniosłam silne wrażenie, że książce dobrze by zrobiło, gdyby czas akcji cofnąć o wiek albo dwa. O ile snobizm i brak zajęć głównego bohatera nie raziły by u dziewiętnastowiecznego dziedzica, o tyle w przypadku bohatera wchodzącego w nowe tysiąclecie są już zupełnie niezrozumiałe. Pojawiające się czasem zdobycze cywilizacyjne, takie jak telefon czy dyktafon, najczęściej nie odgrywają znaczącej roli i bez problemu można by z nich zrezygnować, lub zastąpić czym innym.

 

Książkę czyta się całkiem nieźle i językowi niewiele można zarzucić. Stosunkowo bogate słownictwo i zrozumiała, niewymyślna składnia, to wszystko czego potrzeba, by swobodnie przewracać kolejne strony powieści. Znajdziemy tu sporo opisów, okraszonych uroczymi metaforami, dobrze oddające angielski klimat i obraz prowincji.

 

Ciekawy motyw przewodni – historyczne laski został dość dobrze wyeksploatowany i jest to jedną z zalet książki. Zgodnie z obietnicami z okładki, powieść Marka Machury miała zmusić do refleksji, niestety głównym pytaniem, które towarzyszyło mi podczas lektury, było: „dokąd to wszystko zmierza?” a zakończenie nie dało na nie satysfakcjonującej odpowiedzi.

MB

Załóżmy, że to nie jest książka o laskach. Załóżmy, że jej motywem przewodnim jest coś bardziej oklepanego. Załóżmy, że są to cygara. Czy wówczas równie interesująco rysowałaby się zapowiedź tego, co przygotował dla nas Autor? Trąca tym samym snobizmem i nonszalancją. Pachnie tweedem i ostrym angielskim powietrzem. I to jest mój pierwszy zarzut wobec tej książki. Autor przyjmując niesztampowy motyw przewodni umiejscawia akcję w sztampowych współrzędnych geograficznych. Taaak: w Anglii.

 

A teraz wyobraźmy sobie, że ta sama historia opowiedziana została nie poprzez Samuela, Theo, Marisę, ale przez lokalnego Wieśka, Witka i Manuelę. Niech tłem nie będą angielskie wzgórza, ale polski Nikiszowiec. Uważam, iż przenosząc swoją opowieść do Anglii Autor zaprzepaścił szansę na historię a la dobry (parafrazując: bo polski) kryminał powieściowy. Powód jest prosty. O ile Autor mieszka od trzydziestu lat w Anglii, to książkę tę wydał w Polsce i skierował ją do polskiego czytelnika. Sam temat lasek jest na tyle pozytywnie zakręcony, że nie trzeba było tej dosłowności w postaci osadzenia w angielskich realiach. Można było go fajnie wyśrubować i stworzyć coś oryginalnego. A tak, otrzymaliśmy anglika z laskami. Cóż... aż ciśnie się na palce: "To elementarne, drogi Watsonie".

 

Dla mnie jest to klasyczny przykład niewykorzystania potencjału tematu. Sztampowa sceneria zabrała tej książce smaczek, który ma np. (per analogiem) polski serial "Miasto skarbów" opowiadający o krakowskich złodziejach/podrabiaczach obrazów (w dużym skrócie). W serialu genialnie wpleciono wątek starego Kazimierza, żydowskich kolekcjonerów i współczesnego rynku dzieł. To, że momentami akcja wlecze się jak polska kolej - to inna kwestia. Nie razi ona, bo taki właśnie jest Kraków... spowolniony, niespieszny. Jak jest Żyd, to jest i Izrael... ale również on stanowi inteligentny tekst poboczny dla głównej treści.

 

Rozumiem, że tworzenie czegoś a la mogło nie być intencją Autora - ale dzięki wszystkiemu co powyżej wymieniłam otrzymaliśmy coś oczywistego. Jak kolekcjoner, to musi być zbrodnia... itp. Pod tym względem książka jest dość przewidywalna. Jedyne co ją w tym miejscu broni, to fakt, iż mamy do czynienia z powieścią, a nie z kryminałem. Niech sobie przewidywalna będzie, nie o mord tu co do zasady idzie.

 

No, ale właśnie - kolejny prztyczek. Bohater jest w zasadzie nijaki. Nic o nim nie wiemy. Abstrahując od tej jego względnej enigmatyczności, jest po prostu miałki. Może irytować czytelnika tym bardziej, że hasa sobie po tej swojej posiadłości, którą nie wiadomo skąd ma, i którą nie wiadomo za co utrzymuje... Żeby coś chociaż o jakichś jego korzeniach powiedziano... niech chłop ma fart i będzie tym lordem. Takie wrzucenie go w konkretną przestrzeń bez wyjaśnienia skąd się wziął zabiera mi element powieściowy z tej książki i powoduje, że nie jest dla mnie wiarygodny. Tego nie kupuję. Muszę czuć bohatera... a ten się wymyka w niekoniecznie dobry sposób.

 

Dużo też w książce chaosu... wątki - przynajmniej we wstępnej części książki - zdają się skakać jak pchły po czworonogu. Jeden wątek urywa się, nagle pojawia się drugi i nie bardzo wiadomo co skąd, po co i dlaczego też nie wiadomo.

 

To nie jest zła książka. Jest po prostu nie do końca przemyślana (a przynajmniej takie robi wrażenie). Konstelacja jest przykładem na to, że niszowi (ba! mówiąc wprost: nieznani) Autorzy mogą mieć coś ciekawego do powiedzenia na lokalnym rynku wydawniczym. To mnie akurat cieszy, bo o dobrą książkę coraz trudniej. Ale właśnie dlatego oczekuję czegoś więcej od debiutów.

 

Jeżeli zobaczę inną książkę Pana Machury, to na pewno po nią sięgnę. Ale zrobię to z ciekawości i dla podjęcia decyzji... bo w tym przypadku sztuka jest do razy dwóch.

Koralina

 Łatwo jest być oportunistą kiedy ma się pieniądze. Tak jest w przypadku Samuela. Jego postawa życiowa często doprowadza do różnych, skrajnych sytuacji.

 

Marek Machura jest pracownikiem uniwersyteckim. Od wielu lat mieszka w Wielkiej Brytanii. Jego powieść "Konstelacja" opowiada o wycofaniu, samotności i szeroko pojętej egzystencji. Wszystkie te pojęcia bardzo często przeplatają się ze sobą w prawdziwym, codziennym życiu. Autor próbuje określić miejsce każdego z nich.

 

"Konstelacja" opowiada o bogatym kolekcjonerze lasek, który samotnie mieszka w wielkim zamku. Samuel posiadając pieniądze, nie martwi się o rzeczy materialne. Zamknięty w swojej samotni nikogo do siebie nie dopuszcza. Robi to celowo. Zajęty rozpamiętywaniem przeszłości, którą stara się sobię wyreżyserować od nowa. Wyjątek stanowią jego nieliczni przyjaciele, którzy interesują się tymi samymi rzeczami, co on, matka i pomoc domowa.

 

Samuela poznajemy podczas jego podrózy do Hiszpanii podczas której dzięki paru zbiegom okoliczności, poznaje mężczyznę, który oferuje mu interesujące laski. Finalnie główny bohater otrzymuje je w zamian za odstąpienie od dalszego romansu z pewną kobietą. Stawia to głównego bohatera w niekorzystnym świele, którze przedstawia go jako egocentryka i materialistę. Całe jego życie wpłynęło na to jakim stał się człowiekie. Samuel jest samotnikiem, który nie liczy się z konwenansami. Uczucia innych ludzi obchodzą go tylko wtedy, kiedy dotyczą jego osobiście. W innym wypadku są po prostu nie istotne. Odstępstwem od samotności jest chęć napisania książki. Jakaś część jego charakteru próbuje otworzyć go na świat. Książka ma być takim wprowadzeniem. Chęcią zwrócenia na siebie uwagi. Co ma doprowadzić nawet do sławy i salonów. Ostatecznie wygrywa samotność, ktora dominuje nad pozostałymi aspektami życia Samuela. Jak przystało na bogatego samotnika jest również ekscentrykiem. Potrafi wydać duże sumy pieniędzy na lalkę dla dorosłych, a oszczędzać na jedzeniu. Nie martwi się o sprawy codzienne, takie jak jedzenie, picie, nawet sen. W największym stopniu jest pochłonięty zaspokajaniem swojej próżności. Czytanie książek, słuchanie muzyki, wszystko to doprowadza go do całkowitego odcięcia od świata realnego. Skutkiem tego jest brak samokontroli w kontaktach międzyludzkich. Kiedy chce posiąść kobietę robi to, bez zbędnego rozmyślania co by było gdyby. Skrajne odcięcie doprowadza do różnych ektremalnych sytuacji, ale o tym można się przkonać zagłębiając się w "Konstelacji.

 

W "Konstelacji" jest wszystko to, co powinno znaleźć się w angielskiej historii. Bogacz, zamek, fascynacja, marazm, nihilizm i melancholia. Autor stara się pokazać, że ciągłe rozpamiętywanie przeszłości powoduje zastój, który prowadzi do egzystencjonalnego odrętniewienia. Przez takie zachowanie nie rozwijamy się, staramy się osiągać cele, które łechcą naszą próżność. Poprzez rozpamiętywanie i idealizowanie życie staje się puste i bez wartości. Przecież nie można tkwić w jednym punkcie. Zmienia się czas, sytuacja, okoliczności, wiedza, cała rzeczywistość, która sprawia, że stojąc w miejscu patrzymy tylko na wszechogarniające zmiany, które nas również dotyczą, ale nie bierzemy w nich udziału. Czękając na coś, co dawno minęło, tracimy czas i zatracamy poczucie własnych, realnych potrzeb.

 

"Konstelacja" pozwala poczuć samotność w murach starego, angielskiego zamku i sprawić, że świat dookoła nas stanie się bardziej realny. Pokazuje też, że człowiek nigdy nie powinien być do końca i ostatecznie sam. Ponieważ nikt nie jest samotną wyspą.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial