Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Howard Webb Autobiografia

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Howard Webb Autobiografia | Autor: Howard Webb

Wybierz opinię:

Dariusz S. Jasiński

„Jako premier polskiego rządu muszę wypowiadać się w sposób wyważony, ale wczoraj... chciałem zabić” – faktycznie z ust jakiegokolwiek premiera ciężko usłyszeć takie słowa skierowane do innej osoby. Adresatem wypowiedzi był Howard Webb, sędzia piłkarski, który podyktował przeciwko Polsce rzut karny w doliczonym czasie gry, przy stanie 1:0 dla nas w spotkaniu z Austrią podczas Mistrzostw Europy w 2008 roku. To było nasze drugie spotkanie w tych rozgrywkach, pierwsze przegraliśmy z Niemcami, więc tu staliśmy przed szansą na historyczne zwycięstwo. Mecz był ciężki. W pierwszych minutach tylko geniusz Artura Boruca uratował nas przed utratą kilku nawet goli. Później Roger Guerreiro, naturalizowany Brazylijczyk zdobył dla nas pierwszą bramkę w historii Mistrzostw Europy, która zresztą nie powinna zostać uznana. Roger był na spalonym. Gdy już wszyscy myśleli, że pokonamy gospodarzy turnieju Mariusz Lewandowski pociągnął w polu karnym przeciwnika za koszulkę, a Howard Webb dmuchnął w gwizdek wskazując ręką na punkt oddalony o 11 metrów od bramki. Austriacy nie zmarnowali okazji – wyrównali, a my na pierwsze zwycięstwo musieliśmy czekać osiem długich lat.

 

Gdy zobaczyłem powtórki sytuacji musiałem przyznać, że zachowanie Lewandowskiego nie było idealne, ale przecież nikt nie gwiżdże takich przewinień na takim turnieju, przy takim wyniku, w doliczonym czasie gry! Webb natychmiast stał się moim wrogiem nr 1, a podobnie odczuwały tysiące rodaków, z premierem na czele.

 

Z przerażeniem też przyjmowałem do wiadomości, że FIFA promowała brytyjskiego sędziego przez następne lata, pozwalając mu dostąpić najwyższych zaszczytów z sędziowaniem finału mistrzostw świata włącznie.

 

Do niedawna nic nie było mnie w stanie przekonać do tego, iż pamiętna decyzja była prawidłowa. Sięgając po książkę „Howard Webb. Autobiografia” byłem jedynie ciekaw jak autor wytłumaczy się przed czytelnikami ze swojego postępowania. Zasiadłem do lektury i już po pierwszych zdaniach wiedziałem, że zmienię nastawienie do byłego arbitra. Szczerość, z jaką opowiadał o swoich początkach pozwalała poznać go od zupełnie innej strony. Gdy na boisku zawsze wydawał się autorytatywny, nawet w obliczu złych decyzji, w książce otworzył się całkiem. Przyznawał się do wszystkich swoich słabości, do błędów, sympatii i antypatii. Na początku byłem pewien, że będzie koloryzował, ale miałem wrażenie, że wręcz pokazał za dużo. To był jakiś rodzaj ekshibicjonizmu, wydaje się, że szczerego, po którym całkowicie zmieniłem opinię o człowieku, którego nazwisko jeszcze niedawno wywoływało u mnie zdenerwowanie.

 

Do autobiografii Anglika usiadłem świeżo po skończeniu biografii Mourinho, która mocno mnie rozczarowała. Webb nie popełnił żadnych błędów, które zarzucałem opowieści o portugalskim trenerze. Były sędzia wszystkie wydarzenia opisywał przedstawiając dokładnie ich tło, dzięki czemu nawet nie znając czy nie pamiętając przebiegu danych rozgrywek mieliśmy podane wszystkie niezbędne informacje, żeby dobrze zrozumieć rolę, jaką odgrywał w nich autor.

 

Poznajemy jednak nie tylko fakty, ale i ludzi. Webb nie ma problemów, by oceniać innych sędziów, działaczy, trenerów czy piłkarzy. Każdego opisywał całkiem subiektywnie, pokazując też kulisy działania organizacji sędziowskiej w Anglii – układy, podziały, wzajemne animozje, ale i przyjaźnie.

 

Webb przyznaje się do tchórzostwa i dbania o własne korzyści, gdy mógł walczyć o przyjaciół, zdradza że nie na każdym meczu był całkiem trzeźwy. Opowiada o wielu swoich błędach, ale i genialnych decyzjach, których wcale nie był pewien i wręcz był pewien, że się mylił.

 

Autor opisuje nam także swoją pracę w policji, oraz późniejsze zajęcia, którymi się parał, już po zakończeniu kariery sędziowskiej. Ukazuje też swoje bliskie relacje z ojcem (także sędzią piłkarskim) oraz wielokrotnie wyznaje miłość swojej żonie i dzieciom, o których bezpieczeństwo po pamiętnym meczu Polski z Austrią musiał się bać.

 

Skończyłem czytać i przyznałem szczerze, że już nie mam żalu do Webba za rzut karny przeciwko Polsce. Dziś wiem, że podyktował go absolutnie słusznie. Wyobraźcie sobie, że przed turniejem Unia piłkarska przygotowała specjalny materiał na płycie DVD, przekazany wszystkim reprezentacjom. Informował na co będą zwracać szczególną uwagę sędziowie podczas mistrzostw. Do siedziby kadry Polski płyta też dotarła, ale akurat wówczas wysiadł prąd i nie było jak jej obejrzeć. Potem wszyscy o niej zapomnieli. A właśnie tam podkreślano, że ciągnięcie za koszulkę w polu karnym przy stałych fragmentach gry będzie karane „jedenastką”. Takie niedopatrzenie dziś, w kadrze Nawałki przejść by nie mogło… A już w meczu, przed wykonaniem rzutu wolnego, po którym nastąpiło nasze nieszczęście Webb zauważył przepychanki. Podszedł do zawodników Polski i Austrii, zwracając im uwagę, że dalsze takie zachowanie zostanie ukarane. Mariusz Lewandowski jednak nic sobie z tego nie robił i przekreślił nasze marzenia o triumfie. Niezasłużonym zresztą ze względu na nieprawidłowo zdobytego gola przez Guerreiro.

 

Tak. Z Webbem chętnie poszedłbym na piwo i obejrzał mecz jego ukochanego klubu „Rotheram Utd”, to całkiem fajny facet, którego chyba da się polubić. Cieszę się też, że mogłem poznać jego piękną karierę w dobrze i przystępnie napisanej książce. Myślę, że każdy kibic piłkarski znajdzie w niej okazję do nowego spojrzenia na pracę sędziego.

 

Następnym razem, gdy jakiś arbiter popełni błąd przeciwko mojej drużynie, zanim wyrażę się w jego kierunku w niewybrednych słowach, będę starał się pamiętać, że to też tylko człowiek, któremu zdarzają się błędy. Choć zdaję sobie sprawę, że w przypływie emocji, jakie niesie piłka mogę się jednak zapomnieć...

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial