Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

World Of Warcraft Narodziny Hordy

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 4 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

World Of Warcraft Narodziny Hordy | Autor: Christie Golden

Wybierz opinię:

Dariusz S. Jasiński

Moja pierwsza przygoda z World of Warcraft miała miejsce w 2012 roku, kiedy prowadziłem kwartalnik Kontury. Mój szef traktował je jako swój kulturalny kaprys, bo firma przede wszystkim tworzyła oprogramowanie komputerowe. W tym dziale zajmowałem się promocją na świecie wiodącego projektu – gry Brickrunner. Ostatecznie gra nie wyszła poza fazę podstawowych funkcjonalności, choć była obiecująca i już na wczesnym etapie miała swoich fanów na całym świecie. Najbardziej zaangażowali się Francuzi, Izraelici, którzy prowadzili w swoich krajach strony poświęcone Brickrunnerowi, a grano w nią na wszystkich kontynentach – przynajmniej w 66 krajach świata (bo w tylu państwach nakręcano youtubowe gameplaye).

 

Ze względu na piastowaną funkcję szef prosił mnie, żebym przynajmniej trochę poznał najważniejsze tytuły w branży, w tym właśnie w World of Warcraft, wykreowany przez twórców z firmy Blizzard. Okazało się, że WoW jest faktycznie wyjątkowy. Gracze z całego świata wkraczają w wirtualny świat magii i miecza, a najwięksi maniacy w zasadzie przenosili egzystencję do Internetu. W pewnym sensie się nie dziwię, bo mnie gra się także podobała. Niestety – dla świata gier komputerowych, a na szczęście dla mnie mam tak wiele różnych zainteresowań, że nie byłbym w stanie poświęcić takiej zabawie więcej niż godzinę lub dwie na tydzień, niemniej kiedykolwiek łączyłem się z wirtualnym światem czas mijał mi szybko i przyjemnie.

 

W 2015 roku zabrałem dzieci na siódmą część Gwiezdnych Wojen. Przed seansem przedstawiono zapowiedź filmowej wersji World of Warcraft i tych kilka scen zachęciło mnie na tyle, by czekać na premierę z niecierpliwością. Ograniczyłem się na szczęście do wersji DVD. Kupiłem i przeżyłem rozczarowanie. Tego się nie dało oglądać. Po piętnastu minutach wyłączyłem telewizor i tylko obiecałem sobie zrobić kiedyś kolejne podejście do filmu.

 

Okazją ku temu mogła okazać się książka Christie Golden „World of Warcraft. Narodziny hordy”. Po zawodzie, jaki przyniósł obraz byłem nastawiony na kolejne rozczarowanie. Dlatego też do lektury zasiadłem z wielkim dystansem i minimalnymi oczekiwaniami. I znów WoW mnie zaskoczył, tym razem pozytywnie. Książka napisana jest nieco chaotycznie: sceny są dobrze zobrazowane, ale pomiędzy rozdziałami brakowało mi płynnych przejść. Nie przeszkadzało to jednak w percepcji i po kilku rozdziałach zdołałem przyzwyczaić się do stylu autorki. Potem czytało mi się coraz lepiej, dałem się wciągnąć w historię, polubiłem bohaterów pozytywnych, czułem złość i wściekłość w stosunku do czarnych charakterów. O to w zasadzie w takiej literaturze powinno chodzić.

 

Najważniejsze jednak, że Golden wprowadziła mnie płynnie w świat orków i pokazała przyczyny powstania hordy. Krok po kroku pozwalała wgryźć się w ich smutną historię, która trochę przypominała mi podobną, osadzoną w świecie „Dragonlance”.

 

Na początku trafiamy w jakiś poważny konflikt wybuchający w szeregach jakiejś nieokreślonej rasy. Część jej przedstawicieli jest gotowa poświęcić siebie, byle osiągnąć rozwój. Jednemu z ich przywódców nie podobał się jednak kierunek w jakim ów rozwój zmierzał. Zabiera oddanych mu ludzi i ucieka gdzieś do jakiegoś innego świata. Przyznam, że ten prolog potwierdzał raczej, że książka będzie kiepska. Za dużo było niewiadomych, ale jak się później okazało wszystko zostało całkiem dobrze wyjaśnione.

 

Później trafiamy do świata orków, którzy jako niezależne plemiona żyli w umiarkowanej zgodzie z pobratymcami i w wielkiej ze swoimi przodkami, których duchy do nich przemawiały. Dwóch młodych orków z różnych klanów – Orgrim i Durotan serdecznie się zaprzyjaźniło. Międzyklanowa przyjaźń, choć nie stanowiła niczego zdrożnego wzbudzała ogólne zdziwienie. Tym bardziej, że z biegiem lat wcale nie gasła, a wręcz się umocniła. Być może sprawiał to fakt, że obaj byli inteligentni i widzieli więcej niż inni. Zresztą obaj z biegiem lat przestali być tylko chłopcami. Durotan został wodzem swego klanu (Mroźnych Wilków), a Orgrim porucznikiem i zaufanym wodza klanu Czarnej Skały – Blackhanda.

 

Początkowo orkowie żyli też w zgodzie z sąsiadami – Draenei, z którymi handlowali. Życie jednych i drugich toczyło się niespiesznie, niestety na nieszczęście w ich świecie pojawiły się siły zamierzające dać Orkom oręż i wroga, którego mieli nim zniszczyć. Od tego momentu opowieść robiła się coraz bardziej przygnębiająca, aż do samego końca. Po lekturze zaraz zacząłem się rozglądać za kolejnymi tomami, ale przed zakupem jakiegokolwiek postanowiłem wrócić do filmu.

 

Tym razem oglądałem go z zupełnie inną wiedzą o świecie WoW. Orgrim, Durotan czy wredni Blackhand i Gul’dan byli mi znani i wiedziałem, czego się po nich mogę spodziewać. Obraz nie był co prawda najwyższych lotów, ale wraz z książką stanowił całość i częściowo zamknął pewien etap historii.

 

Kolejne książki ze świata World of Warcraft na pewno znajdą się w mojej kolekcji. Być może spróbuję też innej literackiej wersji gry Blizzarda – Diablo, której dwie pierwsze komputerowe części skończyłem. Niestety napisane zostały przez autora, którego oceniam bardzo słabo, ale zawsze staram się dawać kolejne szanse...

 

Ponownie też zainstalowałem darmową wersję gry World of Warcraft i zdołałem wejść moją postacią na trzeci poziom. Mój dziewięcioletni syn na razie się zainteresował, ale język angielski jest jeszcze dla niego skuteczną barierą. Może to i dobrze. Po lekturze książki we mnie – osobie, która grać nie lubi odezwała się potrzeba powrotu do uniwersum Blizzarda. To świadczy, że autorka spełniła swoją rolę i zrobiła głównemu produktowi świetną reklamę. W każdym razie całe uniwersum mogę polecić. Czytajcie, grajcie, oglądajcie, tylko uważajcie, by się za bardzo nie wciągnąć!

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial