Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Materia Prima Tom 2 Namiestnik

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 3 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 3 votes
Styl: 100% - 3 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 3 votes
Polecam: 100% - 3 votes

Polecam:


Podziel się!

Materia Prima Tom 2 Namiestnik | Autor: Adam Przechrzta

Wybierz opinię:

Jarr74

„-Enklawa żyje-odparł alchemik cicho-istnieje mnóstwo mniej i bardziej prawdopodobnych teorii na temat jej powstania i właściwości, ale to domena naukowców oraz filozofów. Może teologów...W praktyce należy ją traktować jak teren łowiecki, obszar, na którym przebywają naprawdę groźne zwierzęta".

 

Adam Przechrzta dość długo kazał nam czekać na drugą odsłonę swojego cyklu (wcześniej ukazał się „Adept":) zatytułowanej „Namiestnik", ale przyznaje szczerze iż było warto. Fabuła i akcja jest oczywistą kontynuacją i rozwinięciem wcześniejszych wątków i losów postaci ale autor nic nie stracił ze swojej pomysłowości i rozmachu, nadal udowadniając iż jest pisarzem, który jak nikt inny, potrafi łączyć prawdziwe, historyczne wydarzenia ze światem literackiej fikcji i fantazji. Zestawiać twarde, surowe, brutalne realia epoki z zupełnie irracjonalnym światem magii, wiedzy tajemnej i wciąż wieść nas w nieznane.

 

Tak też sprawa ma się w odniesieniu do prezentowanej to powieści, której fabuła i akcja przenosi nas do dwudziestowiecznej Warszawy (i nie tylko) okresu I wojny światowej. Miasta wciąż niepokornego, niespokojnego, z trudem i niechęcią znoszącego obcą (czy to rosyjska czy niemiecką) okupacje. W którym kultywuje się pamięć narodowych powstań, bohaterów, gdzie nadal nieprzerwanie tli się iskierka buntu, a zamachy i zbrojne akcje, dokonywane przez bojowców Polski Partii Socjalistycznej czy słynnych 'Sztyletników" powodują iż urzędnicy państw zaborczych nie mogą spać spokojnie.

 

Główna osią zdarzeń, wokół której wszystko się ogniskuje (w mniejszym lub większym stopniu) pozostają nadal postacie polskiego alchemika Olafa Rudnickiego oraz rosyjskiego arystokraty i wysoko postawionego carskiego oficera Aleksandra Samarina, (ich relacje są niekiedy dość skomplikowane), których przyjaźń, w obliczy burzliwych, dziejowych wydarzeń, wystawiona zostanie na ciężka próbę.
Adam Przechrzta jest jednym z tych pisarzy , który nie boi się, przy tym, również uśmiercać swoich bohaterów (nawet tych do których czujemy wyraźną sympatie czy podziw) choć, oczywiście, w tym miejscu szczegółów nie zdradzę... W ich miejsce pojawią się jednak nowe postacie, bardzo interesujące, wyraziste a wraz z nimi masa nowych wydarzeń i problemów.

 

Nadal jednym z najciekawszych, znakomicie budujących klimat i scenerię opowieści elementów pozostaje tzw. Enklawa, powstała w niezrozumiały sposób (podobnie jak w Moskwie i Petersburgu) mroczna i szalenie niebezpieczna dzielnica, która stała się siedliskiem wszelkiej maści przerażających istot i bytów, również tych jak najbardziej rozumnych i potężnych. Zabezpieczona wprawdzie, wykonanymi ze srebra ochronnymi barierami, które jednak, jak się okazuje, nie zawsze spełniają swoją role, doprowadzając do tego iż niebezpieczeństwo staje się coraz bardziej realne, powodując iż wszechogarniający niepokój i groza nie opuszcza mieszkańców miasta, bez względu na narodowość, status społeczny i polityczne zapatrywania.

 

Autor po raz kolejny zaskakuje świeżością pomysłu, nieszablonowością i łamaniem stereotypów, dzięki czemu lektura zdecydowanie wyróżnia się wśród licznych pozycji tego gatunku. Przemyślana, spójna i ciekawie skonstruowana intryga, wyraziści, choć niejednoznaczni bohaterowie (niemal każdy z nich ma swoje sekrety) oraz trudny jest do przewidzenia finał, spowoduje iż czeka nas kilka wieczorów naradę godziwej rozrywki Na szczególne podkreślenie zasługuje, wielobarwny a przy tym bardzo sugestywnie i plastycznie oddany obraz naszej stolicy, czasów zaborów, w której przeplatają się losy rosyjskiej arystokracji, polskiej inteligencji i mieszczaństwa, biedoty, kryminalnego półświatka, polskich organizacji niepodległościowych oraz rożnych rosyjskich formacji wojska, policji i tajnych służb (niesławna Ochrana).

 

„Namiestnik"to pozycja obowiązkowa dla wszystkich miłośników twórczości Adama Przechrzty oraz tych wszystkich, którzy chcą, po prostu, poznać świetnie napisaną historię, osadzoną w sensacyjno –wojennej scenerii z początków poprzedniego wieku. Polecam przy okazji dwie inne powieści tegoż autora „Demony Leningradu", „Demony wojny" traktujące o losach pułkownika GRU Aleksandra Rozumowskiego.

Uleczkaa38

Wiosną 2016 roku ukazała się w naszym kraju pierwsza odsłona cyklu "Materia Prima" autorstwa Adama Przechrzty, pt. "Adept". Powieść ta zaoferowała nam sobą niezwykle intrygującą wyprawę do świata alternatywnej rzeczywistości, a konkretnie do Warszawy początków XX stulecia, gdzie to znajdującą się pod rosyjskim jarzmem stolicę opanowały magia i cała gama najróżniejszych stworów rodem z makabrycznego koszmaru, żyjących w tzw. nadnaturalnej strefie - "Enklawie"... Książka ta spotkała się z niezwykle gorącym przyjęciem czytelników, a tym samym rozbudziła nasz literacki apetyt na więcej! I oto teraz mamy okazję zaspokoić ów czytelniczy głód za sprawą premiery drugiej odsłony cyklu Pana Adama - powieści pt. "Namiestnik", która to oczywiście ukazała się nakładem Fabryki Słów.

 

Lektura tej książki raz jeszcze zabiera nas wypełnionej magią Warszawy, znajdującej się pod niemiecką okupacją podczas Wielkiej Wojny. Każda ze stron konfliktu - Rosjanie i Niemcy zrobią wszystko, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. W walkę tę zostaje wciągnięty także doskonale znany nam bohater - alchemik Olaf Rudnicki, któremu to niemieckie dowództwo oferuje propozycję "nie do odrzucenia..." Rozpoczyna się zatem niezwykle przebiegła, wyrafinowana i niebezpieczna gra o przetrwanie, podczas której to ponownie zetkną się losy Rudnickiego i rosyjskiego oficera Saszy Samarina, stojących tym razem po przeciwnych stronach barykady. Na domiar złego, Enklawa z każdym dniem wydaje się poszerzać zasięg swojego terytorium, jak i też dawać życie coraz to groźniejszym tworom, przed którymi nie sposób się ustrzec...

 

Druga odsłona cyklu Adama Przechrzty oferuje nam sobą niezwykle barwne, efektowne i brawurowe połączenie fantastyki z najwyższej literackiej półki, z pełnokrwistą powieścią szpiegowską z elementami wojny w tle, co łącznie daje nam wyśmienitą ucztę czytelniczą! Z jednej strony mamy tu do czynienia magią, groźnymi potworami, tajemnicą "Enklawy", z drugiej zaś z grą wywiadów, politycznymi manewrami Niemiec i Rosji, brutalną wizją I wojny światowej... I naprawdę zdumiewającym jest to, jak płynnie, umiejętnie i skutecznie udało się tu autorowi połączyć te dwa oba światy w jedną, spójną, powieściową całość, której to nie sposób się oprzeć...

 

Fabuła powieści zachwyca nas tu w każdym calu, podobnie zresztą jak miało to miejsce w przypadku "Adepta". Otóż autor powoli wprowadza nas w realia tego literackiego świata i jego bohaterów, pozwalając nam na przypomnienie sobie wszystkiego tego, co było tu i jest najważniejsze. Następnie wraz z Rudnickim i Samarinem, zostajemy rzuceni w sam środek walki, zarówno tej wojenno - politycznej, jak i tej o nadprzyrodzonym charakterze, toczącej się wewnątrz Enklawy. Co ciekawe i warte zauważenia, przez większość lektury towarzyszymy tym bohaterom w oddzielny sposób, poznając naprzemiennie rozdziały poświęcone losom polskiego alchemika, jak i też te obrazujące wydarzenia z życia rosyjskiego oficera. To, a także wypełnione akcją i niezwykle spektakularne sceny walki zbrojnej oraz momenty korzystania z magii, wpływają na niezwykłą szybkość i efektowność toczenia się tej opowieści, której puentą jest bardzo nieprzewidywalny finał...

 

Na duże słowa uznania zasługują kreacje postaci, jakie to poznajemy na kartach tej opowieści. Oczywiście pierwsze skrzypce odgrywa tu para głównych bohaterów - Olaf i Sasza, którzy to nadal imponują nam swoją inteligencją, sprytem, umiejętnością odnajdywania się w każdej sytuacji, jak i też zwyczajną ludzką omylnością, którą to bardzo cenię u tych postaci. Jednak z drugiej strony bohaterowie ci przechodzą na naszych oczach także i spora przemianę, widoczną szczególnie w osobie polskiego alchemika, który ze spokojnego i niewychylającego się magika, staje się naglę wielką i niezwykle ważną personą. To ciekawy zabieg autora, który stwarza tym samym czytelnikowi jeszcze większą szansę na dogłębne, jak i też zaskakujące, poznanie tych dwóch wyjątkowych dżentelmenów... Równie efektownie jawią się tu także postacie z drugiego planu, tak nam już dobrze znane z pierwszej części cyklu, jak i zupełnie nowe, choćby z Anastazją, Villanową i niezastąpioną Marią Pawłowną, na czele...

 

Książka ta zachwyca nas także kreacją miejsca, w jakim to rozgrywa się jej fabuła. Mam tu na myśli zarówno magiczną i zarazem przerażającą warszawską "Enklawę", jak i względnie "normalną" Warszawę okresu I wojny światowej. Co do "Enklawy", to w tej powieści wydaje się ona jeszcze bardziej mroczną, niebezpieczną i straszną krainą, w której nic i nikt nie jest takim, jakim być powinno wedle zdrowego rozsądku. Autor raz jeszcze odkrywa przed nami to dziwne miejsce, poświęcając mu w mej ocenie znacznie więcej uwagi, aniżeli miało to miejsce w przypadku "Adepta", co może nas czytelników, tylko i wyłącznie cieszyć. Równie barwnie jawi się nam pozostała cześć Warszawy tamtej epoki, ukazanej tu zarówno z perspektyw wojskowych dostojników i majętnej burżuazji, jak i też oczyma zwykłych, biednych Warszawiaków. Brawo Panie Adamie - to uczta poznawcza dla każdego miłośnika historii!

 

Słów kilka muszę poświęcić tu także samej wizji magii i sił nadprzyrodzonych, jaka przyświeca autorowi w tej książce. Otóż magia ta przypomina nam klasyczny obraz dawnych mikstur, zaklętych amuletów i czarodziejskich formuł rodem z baśni i bajki. Tyle tylko, że wszystko co magiczne, bierze się z "Enklawy", a najcenniejsze artefakty z resztek ciał istot ją zamieszkujących, ot choćby uciętej głowy, bądź wyrwanego serca...;) Tym samym jest tutaj ciekawie, barwnie, jak i też ze wszech miar logicznie. Ogólnie świetnym pomysłem było powołanie do życia samych "Enklaw", które powstały nagle na całym świecie, przybierając postać swoistych "piekieł na Ziemi", oddzielonych szczelnie od reszty świata zbrojnymi kordonami i grubymi murami. Równie efektownie jawią się tutaj także żywe twory tych miejsc, które przybierają naprawdę niezwykłe kształty i oblicza...

 

Lektura "Namiestnika" niesie sobą niezwykłe przeżycia, wielkie emocje, potężną dawkę adrenaliny..., jak i też ogromne pokłady humoru. Humoru zarówno sytuacyjnego, jak i przede wszystkim słownego, wynikającego m.in. z trudności posługiwania się polskim językiem. To odważny, sugestywny, inteligentny i rubaszny dowcip, któremu to jednak nie sposób się oprzeć:) Tym samym też lektura tej opowieści stanowi emocjonujące, ale też i przepełnione humorem spotkanie z literaturą fantasy z najwyższej półki...:)

 

Powieść ta zachwyca nas swoją fabułą, niepowtarzalnym klimatem, wyjątkowymi postaciami i doskonałym warsztatem pisarskim Adama Przechrzty! W nie mniejszym stopniu książka ta oczarowuje nas również swoim wydaniem, które cechuje wyjątkowa i przykuwającą wzrok okładka, jak i też doskonała jakość papieru i druku. Wielkie brawa dla Pana Adama i dla Fabryki Słów! Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak zachęcić wszystkich do sięgnięcia po tę pozycję, zaś sama wyczekuję już z niecierpliwością trzeciej odsłony cyklu "Materia Prima".

Brzoza

Moje pierwsze spotkanie z "Adeptem" Adama Przechrzty miało miejsce w listopadzie 2015r. Wtedy to, na łamach miesięcznika "Nowa Fantastyka" ukazało się opowiadanie, które okazało się fragmentem powieści o tym samym tytule, która ujrzała światło dzienne cztery miesiące później. Jej kontynuacją jest "Namiestnik", czyli drugi tom trylogii "Materia Prima", która ukazała się nakładem wydawnictwa "Fabryka Słów".

 

"Namiestnik" rozwija wątki zapoczątkowane w "Adepcie". Czytelnik kolejny raz spotyka Olafa Rudnickiego, farmaceutę i alchemika, który w Warszawie początku XX wieku wytwarza ezoteryczne lekarstwa oraz prowadzi ekskluzywny hotel, gwarantujący bezpieczeństwo przed potworami pochodzącymi z tajemniczej enklawy. Rudnickiego wspierają towarzysze: pochodząca z enklawy "kuzynka" Anastazja, reprezentująca sztyletników Wiktoria oraz najemnik Anwkicz. Prowadzeniu biznesu nie sprzyja sytuacja międzynarodowa: Wielka Wojna trwa w najlepsze, wojska niemieckie okupują Warszawę, zaś Rosjanie, w tym dawny znajomy generał Aleksander Samarin, przygotowują się do wielkiej kontrofensywy. I choć Rudnicki uparcie stroni od polityki, jest zmuszony lawirować pomiędzy interesami cara i kajzera oraz niepodległościowymi dążeniami rodaków, a także stać na straży kruchego rozejmu pomiędzy ludźmi, a chcącymi opuścić enklawy Przeklętymi.

 

Największą zaletą książek Adama Przechrzty są doskonale odzwierciedlone realia historyczne - trudno się temu dziwić, skoro sam Autor jest doktorem historii. Nie inaczej jest w przypadku "Namiestnika". Na uznanie zasługują pełne archaizmów wypowiedzi bohaterów, umiejętnie przedstawione konwenanse społeczne i narodowościowe uprzedzenia, zgrabnie wplecione "ciekawostki" (wyjaśnione w znajdującym się na końcu powieści słowniczku) oraz fachowo odwzorowana militarna strona Wielkiej Wojny. Nie wiem ile czasu Adam Przechrzta poświęca na research, ale o przeszłości pisze z niesamowitą gracją, dzięki czemu czytelnik nie jest "przygnieciony" ogromem informacji i historycznych szczegółów. Pod względem ukazania alternatywnej wizji Polski z początku XXw. "Materia Prima" ustępuje jedynie monumentalnej powieści "Lód" Jacka Dukaja.

 

Kolejnym atutem "Namiestnika" są bohaterowie powieści. Zarówno Olaf Rudnicki, jak i Sasza Samarin rozwijają się, a ich motywacje są zrozumiałe i wiarygodne. Stojące przed nimi (zwyczajne i nadnaturalne) zagrożenia sprawiają, że obaj protagoniści wzbudzają w czytelniku mimowolną sympatię. Warszawski aptekarz i carski generał nie są przy tym jednowymiarowymi postaciami, swoistymi "rycerzami bez skazy ni zmazy". Obaj ulegają emocjom, są gotowi do poświęceń dla przyjaciół, zaś bezlitośni dla wrogów. Nieco gorzej wypadają postacie drugoplanowe. Boli zwłaszcza zmarginalizowanie osoby Anastazji, która została sprowadzona do roli konsultantki w sprawach ezoterycznych. Dwie pozostałe damy, czyli sztyletniczka Wiktoria oraz Anna, ukochana Samarina, są chyba najsłabiej skonstruowanymi postaciami i ustępują księżnej Marii Pawłownej, która jest doskonałym uosobieniem srogiej, choć kochającej babci.

 

Niestety, "Namiestnik" cierpi na podobne dolegliwości co wcześniejszy "Adept" i obawiam się, że nie wyleczy ich nawet "materia prima". Chodzi tu o powielane schematy, znane z wcześniejszej twórczości Autora oraz dość utartych motywy, zapożyczone z bogatego dorobku fantasy. Adam Przechrzta po raz kolejny serwuje danie składające się z relacji polsko - rosyjskich, działalności służb specjalnych, scen pojedynków na noże, motywu krwi, która po wypiciu zapewnia nadludzkie zdolności...Przytoczone elementy pojawiły się także w poprzednich powieściach Autora, z których wystarczy wymienić "Gambit Wielopolskiego" czy "Demony Leningradu", przez co w cyklu "Materia Prima" brak jest pewnej świeżości. Dotyczy to również kilku pozostałych elementów świata przedstawionego. Mowa tu o enklawach, czyli miejscach dotkniętych katastrofą (w tym wypadku koniunkcją), które są zamieszkałe przez niebezpieczne, zdeformowane istoty. Pomimo zagrożenia ludzie odwiedzają enklawy, chcąc pozyskać cenne artefakty i ingrediencje. Brzmi znajomo? Owszem, na podobnej zasadzie skonstruowano radioaktywną, zamieszkałą przez mutanty ZONĘ, znaną choćby z uniwersum "STALKER". Uważny czytelnik również bez trudu doszuka się podobieństw pomiędzy pochodzącymi z innego wymiaru Przeklętymi a znanymi z opowiadań H.P. Lovecrafta Przedwiecznymi.

 

Podsumowując, "Namiestnik" wywołał we mnie ambiwalentne odczucia. Kilkutorowo prowadzona akcja trzyma w ciągłym napięciu, bohaterowie wzbudzają sympatię, a realia historyczne wprost zachwycają, jednak fabularna wtórność psuje przyjemność z lektury. Przytoczone zarzuty dla niektórych czytelników nie muszą być wcale wadą - wręcz przeciwnie, trawestując inż. Mamonia można powiedzieć, że "mnie się podobają książki, które już raz przeczytałem". Ja jednak od Adama Przechrzty wymagam czegoś więcej niż solidne czytadło.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial