Wisienka
-
Kłopoty sercowe
Odkąd sięgam pamięcią unikałam sportu, jak tylko się dało – oczywiście poza obowiązkowymi zajęciami z wychowania fizycznego w szkolnych latach. Dlatego też dosyć sceptycznie podchodziłam do książki 5 minut dla serca autorstwa Małgorzaty Paprockiej--Borowicz, Anny Żurowskiej, Piotra Józefowskiego i Anny Kołcz- Trzęsickiej.
Mój wzrok padł na okładkę – żywe, różowe tło, ostre kolory, cyfra pięć napisana większą czcionką i mężczyzna biegnący brzegiem plaży. Zawartość okazała się równie pociągająca. Autorzy podzielili pozycję na dwie części teoretyczną i praktyczną.
Zaczęli od przybliżenia nam czynników, które mają wpływ na wystąpienie chorób sercowo – naczyniowych. Co ciekawe, wypunktowali je w tabeli – uwzględniając czynniki tradycyjne, predysponujące i potencjalne. Uważam, że takie podsumowanie przyda się każdemu czytelnikowi, nawet temu młodszemu, aby wiedział co robić w celu obniżenia ryzyka zachorowania. Ponadto w książce znajdziemy budowę anatomiczną i fizjologiczną układu sercowo-naczyniowego orazukład krążenia (mały i duży). Zarówno układ krążenia, jak i budowa serca, zostały przedstawione w postaci kolorowych ilustracji.
Dowiedziałam się jakie są najczęstsze choroby układu sercowo – naczyniowego (nadciśnienie tętnicze, choroba niedokrwienna serca, zaburzenia rytmu serca, miażdżyca tętnic, niewydolność serca, wpływ boreliozy na zaburzenia rytmu i niewydolność serca), czym się charakteryzują, jakie są ich przyczyny i jak je leczyć. I choć żadne z nich, na szczęście, nie dotyczą ani mnie, ani nikogo z moich bliskich, to uważam, że autorzy dobrze zrobili, iż umieścili w książce te informacje.
Muszę przyznać, iż bijącym sercem doszłam do drugiej części. Przecież to część praktyczna, więc powinnam wykonać chociaż kilka ćwiczeń. W przeciwnym wypadku nie będę miała pewności, iż dają pozytywne efekty, czy też nie. Zatem do dzieła...
Na wstępie autorzy piszą o rehabilitacji kardiologicznej – czym jest, z jakich etapów się składa i na czym każdy z nich polega. Oczywiście wspomniano o przeciwwskazaniach do treningu (niestety moje lenistwo nie znalazło się na liście). Mamy również trzy tabele: ćwiczenia dla pacjentów z 1) małym ryzykiem, 2) ze średnim ryzykiem i dobrą tolerancją wysiłku oraz 3) ze średnim ryzykiem i średnią lub małą tolerancją wysiłku oraz z dużym ryzykiem, ale dobrą tolerancją wysiłku. Okazało się, że przybory do ćwiczeń w domu wcale nie są trudnodostępne, należy do nich: krzesło, taśma elastyczna, piłka gimnastyczna, miękka piłka rehabilitacyjna oraz dwa ciężarki.
W książce zamieszczono sto ćwiczeń, z czego każde jest opatrzone zdjęciami, na których osoba (kobieta lub mężczyzna) krok po kroku wykonuje kolejne pozycje. Ćwiczenia podzielono na następujące grupy: oddechowe w pozycji stojącej, pobudzające układ krążenia w pozycji stojącej oraz siedzącej, ogólnousprawniające w pozycji stojącej oraz siedzącej oraz ćwiczenia z oporem w pozycji siedzącej i stojącej. Postanowiłam wypróbować po kilka ćwiczeń z każdej kategorii, ponieważ sto, to byłoby dla mnie zdecydowanie za dużo (taki ze mnie mały leniuszek).
Bardzo spodobało mi się ćwiczenie oddechowego, gdzie wykonywałam wdech, unosząc jednocześnie wyprostowane ramiona bokiem w górę, a w trakcie wydechu opuszczałam ramiona przodem w dół. Dzięki temu czułam się rozluźniona i zrelaksowana. Ćwiczenie idealne, gdy dopada nas nagła senność. Z ćwiczeń pobudzających układ krążenia moim faworytem było naprzemienne wznoszenie prostych nóg na boki (ok. 10 – 20 cm nad podłożem). Istny zastrzyk energii.
Półprzysiady z jednoczesnym opadem tułowia w przód, a następnie prostowanie obu nóg w stawach kolanowych, przechodzenie do pozycji stojącej w lekkim rozkroku i jednoczesne unoszenie kolana do klatki piersiowej polecam wszystkim mamom, które, podobnie jak i ja, noszą swoje maluchy w nosidłach ergonomicznych lub chustach. To ćwiczenie pomoże wam wzmocnić zarówno górne, jak i dolne części ciała.
Moimi faworytami są ćwiczenia z oporem i to zarówno w pozycji siedzącej, jak i stojącej. Jednakże muszę wyróżnić ćwiczenia w pozycji siedzącej z dwoma ciężarkami. Siedzimy na krześle z nogami ugiętymi w kolanach pod kątem 90˚. Chwytamy ciężarki w obie ręce, prostujemy plecy i napinamy mięśnie brzucha (pępek do kręgosłupa).Całe stopy opieramy na podłożu i uginamy przed sobą ramiona w stawach łokciowych tak, by ręce z ciężarami znalazły się na wysokości braków. Następnie wykonujemy opady tułowia w przód o ok. 30-45˚.
Jak już wcześniej wspomniałam, jestem mamą i co za tym idzie, moja córka jest przeze mnie noszona całymi dniami. Wszystkie ćwiczenia ułatwiają mi jej noszenie. Mój kręgosłup nie odczuwa przybywających kilogramów, na koniec dnia nie umieram z powodu bólu pleców, nie miewam zakwasów. Polecam ową pozycję wszystkim tym, którzy są świadomi istniejących chorób i chcą im zapobiegać oraz zdecydowanie wszystkim mamom i przyszłym mamom.