Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Zmierzch, Czyli Jak Trafiłem W Zaświaty

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Zmierzch, Czyli Jak Trafiłem W Zaświaty | Autor: Leszek Mierzejewski

Wybierz opinię:

TomG

W środowisku tak recenzentów, jak i czytelników, utarły się już pewne powtarzane w grupach internetowych opinie na temat Warszawskiej Grupy Wydawniczej. I choć wiadomo, że opinii może być całe mnóstwo, że każda jest subiektywna i nie zawsze pokrywa się ze stanem rzeczywistym, to jednak nie ma się co oszukiwać: w przynajmniej części z nich będzie kryć się prawda.

 

Zmierzch, czyli jak trafiłem w zaświaty Leszka Mierzejewskiego to moje trzecie spotkanie z publikacjami Warszawskiej Grupy Wydawniczej. Powiem szczerze: po lekturze poprzednich książek nie miałem najlepszego zdania o jakości „produktów” tej firmy wydawniczej, ale przecież nie można było od razu się zrażać. Nie ma na rynku wydawnictwa, które publikowałoby książki ciągle na tym samym, bardzo wysokim poziomie, gdyż utrzymanie takiego wymagającego pułapu graniczy niemal z cudem, a poza tym – oczywista oczywistość – nie można ciągle zaspokajać potrzeb stu procent czytelników, gdyż czytelnicy ci są bardzo różni, a ich reakcje poniekąd nieprzewidywalne. Stąd też wynika zróżnicowany odbiór publikacji wydawnictw, stąd także spotykamy się z różnymi, często przeciwstawnymi, pozytywnymi i negatywnymi, opiniami.

 

Zmierzch, czyli jak trafiłem w zaświaty to książka niezbyt obszerna, bo obejmująca zaledwie dwie i pół setki stron, z czarną, sugestywną, choć niespecjalnie wpadającą w oko okładką. Na pierwszy rzut oka sprawia raczej nijakie wrażenie, a postać Kostuchy na okładce wygląda bardziej jak niezbyt udana próba początkującego grafika niż profesjonalna ilustracja. Co do zawartości Zmierzchu to sprawa ma się mniej więcej tak: sam autor, Leszek Mierzejewski, trafia do szpitala na prosty zabieg chirurgiczny. Jest tam personą już znaną, pracował w tym dokładnie szpitalu przez osiemnaście lat, stąd też dobrze wie, co go czeka. Wszystko idzie tak, jak iść powinno, nieco później jednak pojawiają się pewne komplikacje. Narrator budzi się w zaświatach.

 

Zmierzch, czyli jak trafiłem w zaświaty wydawnictwo opisuje jako „zabawną gawędę, pełną anegdot nie tylko z barwnego życia autora, skrzącą dowcipem i ciekawostkami. Jeśli myślicie, że życie po śmierci jest nudne, jesteście w błędzie!”. Cóż... Ja sam odebrałem lekturę książki Leszka Mierzejewskiego bardziej jako coś, co można by nazwać „wprawką w pisaniu” niż pełnoprawną książką. Czytając Zmierzch śledzimy kolejne, coraz to nowe refleksje autora, kiedy ten rozwodzi się nad tym czy tamtym tematem, wspomina poszczególne wydarzenia, udziela czytelnikowi rad bazując na własnym doświadczeniu. Dzięki tym wyżej wymienionym elementom ma się wrażenie, że oś fabularna nie stanowi w Zmierzchu jakiegoś kluczowego elementu. Została zepchnięta nieco w tył i wszystko wskazuje na to, iż stało się tak z tego powodu, że autor najwyraźniej chciał wyrazić swoje zdanie na niemal każdy temat, jaki przyszedł mu do głowy podczas pracy nad książką, nawet jeśli temat ten niewiele (albo jeszcze mniej) wnosi do samej książki i wydarzeń rozgrywających się w niej. Przez to niekonsekwentne podejście książka Leszka Mierzejewskiego w ogólnym rozrachunku wypada dość kiepsko, przy czym należy zaznaczyć, że całościowo stanowi dość mocną osobliwość. Nie podobała mi się, szczerze mówiąc, a wynurzenia autora były raczej mało interesujące dla mnie samego, więc ogólnie rzecz biorąc jeśli chcecie po Zmierzch sięgnąć, to czyńcie to na własne ryzyko. Ja po raz trzeci już, jeśli dobrze pamiętam, dostałem nauczkę od Warszawskiej Grupy Wydawniczej, by do książek sygnowanych tą właśnie nazwą podchodzić z bardzo dużą dawką ostrożności. A jak to mówią, do trzech razy sztuka. Następnym razem bardzo solidnie przemyślę przeczytanie czegoś, co wydało WGW.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial