Michał Lipka
-
AWANTURY KOSMICZNE I AWARAMISY
„Klejnoty śmierci” to druga część jednego z najlepszych dokonań mistrza powieści młodzieżowej, Edmunda Niziurskiego, czyli tzw. „Trylogii Odrzywolskiej”. Przygody czterech nastolatków, którzy potrafią wpakować się w nie lada kłopoty to kawał solidnej, lekkiej i uroczej opowieści dla młodszych odbiorców, która doskonale sprawdza się zarówno jako propozycja wakacyjna, jak i lektura w sam raz na odreagowanie w trakcie trwania roku szkolnego. Codzienne problemy młodych ludzi, zagadki i dużo humoru, jak zwykle sprawdzają się niezawodnie. I chociaż powieść doczekała się poważnych zmian względem pierwszego, opublikowanego blisko 40 lat temu wydania, pozostało w niej wszystko to, co najlepsze.
Tomek Okist, Zygmunt Gnackizwany "Gnatem", Aleksander Kleksiński- "Kleksik" i Maciej Kwękaczokreślany mianem "Kękuś" to czterej przyjaciele chodzący do szkoły podstawowej im. Rejtana w Odrzywołach. Wspaniali, Rejtaniacy czy jakkolwiek jeszcze by o nich nie mówić, stają teraz w obliczu kolejnej zagadki. Całkiem niedawno temu musieli zmierzyć się z tajemnicą niezwykłych (przynajmniej jak na tę spokojną miejscowość) zdarzeń, jakie miały miejsce w piwnicach tutejszego, opuszczonego browaru, teraz muszą rozgryźć postać nowego woźnego. Kiedy bowiem w szkole zaczynają dziać się dziwne rzeczy, chłopcy podejrzewają właśnie jego; Bambosz (jak wszyscy nazywają mężczyznę) ma w końcu ciekawą przeszłość. Niestety popadają z tego powodu w konflikt z dyrektorem. Czy uda im się odkryć tajemnicę woźnego? Co z tym wszystkim mają wspólnego bliskowschodnie klejnoty zwane „arawamisami”? I co wyjdzie z zainteresowania Tomka piękną Matyldą?
Teraz już takich książek się nie pisze – powtarzam to zawsze, kiedy przyjdzie mi omawiać tytuły młodzieżowe z czasów PRL-u (a przynajmniej prawie zawsze, żeby nie być zbyt monotematycznym). I jest to szczera prawda, nie ważne, że cenię tak wiele współczesnych powieści reprezentujących ten gatunek. Są udane, są urocze i ciekawe, jednak najczęściej ich największą siłą jest to, że wyrosły na gruncie klasyków pokroju Nienackiego, Makuszyńskiego czy Niziurskiego właśnie. Różni je jednak zasadnicza rzecz – są współczesne, więc analogicznie ich akcja także jest osadzona w czasach obecnych. Dla młodych czytelników jest to z pewnością rzecz atrakcyjna, bliższa ich rzeczywistości, ale najczęściej tego typu tworom brak jest duszy. A „Trylogia Odrzywolska” ową duszę jednak posiada – nie potrzeba efekciarstwa, skoro jest wyobraźnia - a jej prostota, dziecięca wręcz naiwność i nostalgiczność przemawiają nie tylko do dzieci, ale także i dorosłych, co jest kolejnym pozytywem.
Stylistycznie powieści Niziurskiego są takie, jak ich treść: proste. Proste, ale nieinfantylne, nawet jeśli mają bardziej naiwne momenty. Owszem w „Klejnotach śmierci” zdarzają się drobne spadki formy, jednak nie są one niczym, co mogłoby przeszkodzić w lekturze. Szczególnie, że sama akcja, humor i emocje wciągają tak bardzo, iż czytelnik nie zastanawia się nad tym wszystkim, tylko daje się porwać lekturze.
Warto jednak nadmienić, że niniejsza powieść nie jest tą samą, którą niemal 40 lat temu mogli czytać pierwsi odbiorcy. Pierwotnie, choć książka opowiadała tę samą historię, nosiła tytuł „Awantury komiczne” i była opowieścią bardziej pesymistyczną i przesyconą odwołaniami do współczesnej sytuacji w kraju. W późniejszych edycjach mnóstwo elementów uległo zmianie, pozostała jednak wciąż ta sama urzekająca przygodowo-obyczajowa opowieść, którą mimo upływu dekad wciąż czyta się w wypiekami na twarzy. Jak zwykle w przypadku tego autora polecam bardzo gorąco i zachęcam do poznania także innych jego dzieł – są tego warte.