Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Grzesznik

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Grzesznik | Autor: Maggie Stiefvater

Wybierz opinię:

Manue

Nie każdy powrót przynosi szczęście

 

Do typowych powieści młodzieżowych nie sięgałam już, prawdę mówiąc, od ładnych kilku lat. Po części pewnie dlatego, że troszkę jakby wydoroślałam (nie bardzo, ale jednak), a po części, bo zmienił mi się nieco gust książkowy. Oczywiście nadal pozostała we mnie sympatia do wszystkich możliwych nadnaturalnych stworzeń (poza elfami, których szczerze nie cierpię) – czarownic, wróżek, smoków, a już szczególnie ukochałam sobie wampiry. Wilkołaki jakoś tak zawsze lubiłam mniej, ale nigdy nie odmówiłam przeczytania żadnej pozycji, w której by występowały. Na widok „Grzesznika” obudziły się we mnie dawne fascynacje, uznałam zresztą, że warto byłoby choć na chwilę wrócić do takich, powiedzmy sobie szczerze, mniej zobowiązujących lektur. Nie, nie czytałam nigdy serii o Wilkołakach z Mercy Falls, ale trochę o niej słyszałam, dlatego z początku miałam pewne obawy przed ostatecznym wyborem tej książki. Kiedy jednak doczytałam gdzieś, że stanowi ona raczej dodatek do cyklu i można ją równie dobrze rozpatrywać jako odrębne dzieło, spokojnie dodałam ją do zamówienia.

 

Maggie Stiefvater, bestsellerowa pisarka, o której w swej ignorancji nigdy wcześniej nie słyszałam, opowiedziała mi losy Cole’a – byłego gwiazdora zespołu NARKOTICA, jednocześnie posiadającego ewidentnie wilczą naturę. Powieść rozpoczyna się od powrotu wilkołaka na wielką scenę. Bohater zgłasza się do programu, który ma pokazać wszystkim jego poczynania, zbiera nową ekipę muzyków (no, może nie aż taką nową) i uderza do Isabel, dawnej ukochanej, gdyż ma ją obecnie na wyciągnięcie ręki. Przez cały czas dręczą go wspomnienia, dotyczące czasów, kiedy to był uzależniony od narkotyków i przegrywając z nałogiem, przegrał jednocześnie całe dotychczasowe życie. Jego myśli zaprząta też obraz bliskiego przyjaciela, Victora, który niestety już nie żyje. Tak czy inaczej, Cole stara się ze wszystkich sił zapomnieć o przeszłości, rozpoczynając zupełnie nowy rozdział.

 

Książkę czytało się dobrze i... to chyba właściwie jedyna jej zaleta, jaką byłabym w stanie wymienić. Smutne jest natomiast to, że lekkość przekazu wcale nie wynikała z pisarskiego kunsztu, ciekawie poprowadzonej fabuły czy przyjemnej zabawy słowem, a raczej z jego banalności, niewymagającej właściwie większego skupienia. Zdarzyło mi się na przykład jednocześnie oglądać bardzo zajmujący film i czytać kolejny rozdział i, ku mojemu zaskoczeniu, wcale nie miałam potrzeby zgłębiania fabuły raz jeszcze, bo nawet przy nieuważnym śledzeniu treści nic mi nie umykało. Autorka (wiem, że sporo może zależeć od tłumaczenia, ale jednak) posługuje się prostym słownictwem, czasem używając takich zwrotów, na które sama bym nie wpadła i niestety nie jest to ten rodzaj zaskoczenia, jaki lubię. Zdania często się nie kleją, wywody Cole’a są zazwyczaj nudne, a Isabel tak samo nijaka, jak irytująca – choć irytująca to ona raczej próbuje być. Ten problem właściwie pojawiał się w przypadku wszystkich bohaterów – każdy bowiem miał być „jakiś” – Cole narcystyczny i cierpiący po cichu, Isabel aspołeczna i robiąca sobie samej na złość, Leon uprzejmy i przyjacielski (on akurat zaprezentował się najlepiej), a Jeremy luzacki i optymistycznie nastawiony do świata. Na moim przekonaniu, domysłach, czy jakkolwiek by tego nie nazwać, jednak się skończyło. Żaden z bohaterów nie przejawia określonych cech – nie może ich posiadać, bo nie pozwala na to wszechobecna sztuczność. To trochę jak w teatrzyku szkolnym, jak gdyby pisarka powiedziała danej postaci „masz być taka i taka”, a ona usiłowała dzielnie odegrać swoją rolę, tyle że bardzo nieudolnie. Nie kupiłam po prostu ani jednej emocji, przekazanej przez całą tę zgraję. Jak dla mnie, cała fabuła mogłaby się po prostu nie wydarzyć i, naprawdę, świat nadal pędziłby dalej, bez żadnej straty.

 

Siadając do lektury, spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Fakt, może od razu przyznałam przed sobą, że styl raczej niczym mnie nie zaskoczy, a rozwój akcji nie powali na kolana, jednak liczyłam po prostu na lekkostrawną powieść o wilkołakach. Właśnie – WILKOŁAKACH. Tymczasem dostałam coś zupełnie innego. „Grzesznik” to rzeczywiście młodzieżowa historyjka, ale z fantasy ma dokładnie tyle samo wspólnego, co powieść biograficzna. Książka jest po prostu niekoniecznie porywającą opowieścią o muzyku z problemami, gdzie super-atrakcyjne tło dla wydarzeń stanowią sporadyczne przemiany w wilkołaka. Może jeszcze przełknęłabym pierwotne rozczarowanie, gdyby nie fakt, że los Cole’a obchodził mnie dokładnie tyle, co zeszłoroczny śnieg. Nie potrafiłam się z nim utożsamić, skupić na zrozumieniu jego problemów, a już tym bardziej okazać współczucia. A najśmieszniejsze w tym wszystkim zdaje się to, że pomysł na książkę tak właściwie nie był zły. Tylko z wykonaniem coś wyraźnie nie poszło.

 

Przykro mi, ale mając na uwadze wszystkie swoje zastrzeżenia, mogę polecić książkę jedynie wiernym fanom serii. Jeśli lubią sposób pisania Maggie Stiefvater, a bohaterowie są im wciąż bliscy, bez wątpienia powinni czuć się usatysfakcjonowani.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial