Katarzyna Zych
-
Oliver Sacks to światowej sławy neurolog, autor kilkunastu bestsellerów dotyczących funkcjonowania mózgu człowieka, między innymi: Muzykofilia, Przebudzenia, Oko umysłu, Halucynacje oraz Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem. O co chodzi?
Brytyjczyk, który niemal całe swoje dorosłe życie spędził w Ameryce ucząc ale też lecząc innych. Na podstawie swoich doświadczeń napisał książkę „Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem.” Opisuje w niej przypadki swoich pacjentów, którzy nie są obarczeni najbardziej popularnymi chorobami neurologicznymi, a jeżeli nawet to jest w nich coś wyjątkowego. Na kartach książki spotkamy się z ...., który zatrzymał się pamięcią w 1945 roku lub z wybitnym profesorem uniwersyteckim, który stracił zdolność ... Oliver Sacks we stępie do książki podkreśla jak ważni w jego życiu byli pacjenci (lekarz oraz naukowiec zmarł w 2015 roku) – dzięki nim odkrywał nowe lądy – „Klasyczne baśnie miały swoje archetypowe postacie – bohaterów, ofiary, męczenników, wojowników. Neurologiczni pacjenci są nimi wszystkimi, a w dziwnych historiach tu opowiedzianych są też kimś więcej. Jak w tych mitologicznych czy metaforycznych terminach powinniśmy określić „zagubionego marynarza” czy inne dziwne postaci tej książki? Możemy powiedzieć, że są podróżnikami do lądów, których istnienia nie podejrzewaliśmy. Gdyby nie oni, nic byśmy o tych lądach nie wiedzieli”. Książka podzielona jest na cztery rozdziały, w których znajdziemy historie ludzi związanymi ze stratami ( pierwsza część), nadmiarami (druga część), uniesieniami i powrotami (trzecia część) oraz światem prostych umysłów (czarta część).
Zdecydowanie największym plusem tej książki jest to, że mimo tego iż to książka naukowa, z wieloma terminami medycznymi, czyta się ją jak niesamowitą wielowątkową powieść, gdzie z strony na stronę podążamy za bohaterami i ich niesamowitymi przygodami. Może trudno w to uwierzyć, zwłaszcza jeżeli czytacie książek naukowych i znacie doskonale ten wzniosły język, ale tutaj jest zupełnie inaczej. Prosty, przyziemny język opowiadający o rzeczach wcale nie prostych. Ma się ochotę czytać więcej i więcej.
Ważne jest też to, że ta książka to nie tylko opowieść o chorobach neurologicznych, ale także pokazanie, że niekiedy coś się dzieje w naszym mózgu, a my nawet o tym nie wiemy. Zmusza nas do pytań bardzo egzystencjalnych.
Byłam bardzo ciekawa książki, ponieważ 2 lata temu miałam okazję być na spektaklu opartym właśnie o ten tekst. Przedstawienie nosiło ten sam tytuł i było wystawiane przez adeptów Szkoły aktorskiej przy Teatrze Śląskim w Katowicach. Z perspektywy czasu i nareszcie przeczytanej książki uważam, że wykonali bardzo dobrą robotę. Nie sztuką było zrobić kilka scenek przedstawiający dane osoby ze schorzeniami. Oni zrobili to w taki sposób, że te postacie będąc w szpitalu były leczone przez doprowadzanie ich na skraj wyczerpania nerwowego. Dodatkowo bardzo podziwiałam odwagę oraz umiejętności, tych początkujących jeszcze aktorów, którzy musieli między innymi zagrać: osobę z autyzmem czy kogoś kto uważa, że nie ma jednej ręki. To nie było wcale takie proste, a im się udało. Niestety ten spektakl został już zdjęty z afiszu, a szkoda, bo bardzo chętnie poszłabym na niego jeszcze raz, teraz – kiedy już przeczytałam książkę.
Bardzo zachęcam was do sięgnięcia po tę „opowieść neurologiczną”, jak sobie ją roboczo nazwałam i odkrycia do czego nasz mózg jest zdolny, a my nie jesteśmy do końca tego świadomi.