Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Mechaniczna Ćma

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Joanna Pypłacz
  • Tytuł Oryginału: Mechaniczna Ćma
  • Gatunek: Powieści i OpowiadaniaHorror
  • Język Oryginału: Polski
  • Liczba Stron: 310
  • Rok Wydania: 2017
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 135x208 mm
  • ISBN: 9788378355670
  • Wydawca: Videograf
  • Oprawa: Miękka
  • Miejsce Wydania: Chorzów
  • Ocena:

    6/6

    4.5/6

    4/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 3 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Mechaniczna Ćma | Autor: Joanna Pypłacz

Wybierz opinię:

Rudaczyta

To, co uważamy za szczęście, to zwykła utopia i złudne uogólnienie. Istnieją tylko ulotne lśnienia... Ludzie je ustawicznie ścigają, lecą do nich jak ćmy do płomienia świecy.

 

Kraków. Marzec 1900 roku. Kobieta medium, malarka zmarłych oraz zegarmistrz. Oryginalni, intrygujący i nieświadomi tego, że jedno spotkanie odmieni całe ich życie. Troje indywiduów: do Celiny zwracają się znękane, przygniecione ciężarem smutku, nierzadko także wyrzutami sumienia osoby, które nie zdążyły pożegnać się ze zmarłymi bliskimi. Młoda kobieta odbiera sygnały ze świata umarłych, wizualizuje obrazy, które powracają w snach oraz na jawie, kiedy osłabiony bezsennością i znękany dniem codziennym organizm staje się podatny na iluminację. Paradoksalnie, jedyną osobą, której nie może pomóc Celina jest ona sama, ponieważ od wielu lat próbuje zainicjować więź ze zmarłą matką. Bezskutecznie. Te nieudolne próby kładą się cieniem na jej życiu. Annabella ma niesamowity zmysł artystyczny, maluje przepiękne obrazy. Jednak jej talent ma niezwykłą, specyficzną i niebezpieczną moc... dlatego jej jedynymi "modelami" mogą być ludzie... martwi. Leonard to przystojny, ambitny, młody artysta ofiarujący drugie życie śrubkom, nakrętkom i innym niepotrzebnym metalowym elementom tworząc z nich misternie skonstruowane małe, mechaniczne dzieła sztuki. Łączy pracowitość, sprawność manualną oraz innowacyjne metody w spójną całość w wyniku czego powstają mechaniczne zwierzęta. Jego dziełem jest także tytułowa mechaniczna ćma. Zepsuty zegar sprawia, że losy Celiny, Annabelli i Leonarda splatają się ze sobą w nierozerwalny węzeł. A w ten węzeł wplątują się łzy smutku, okrzyk radości, ukradkowe spojrzenia, pierwsze zauroczenia, miłość, pożądanie, zazdrość, która potrafi zniszczyć, zdrada, która popycha do zbrodni...

 

Powieść Joanny Pypłacz zabiera nas w podróż do dziewiętnastowiecznego Krakowa, na spacer po brukowanych ulicach, w towarzystwie wytwornych dam, dżentelmenów i zacnych jegomości. Wysublimowany język, oryginalny styl i lekkość pióra Autorki kreślą przepiękny obraz Krakowa na przełomie XIX i XX wieku. Aura mistycyzmu i tajemniczości nadaje powieści specyficzny klimat – odrobinę mroczny i bardzo tajemniczy. Mimo to nie określiłabym Mechanicznej ćmy mianem horroru. Owszem – pojawiają się w powieści elementy grozy, szczypta irracjonalności, ale stanowią one jedynie dodatek do zmyślnie wykreowanej powieści obyczajowej i dotyczą bardziej sfery psychicznej aniżeli fizyczne obecnych – widzialnych "straszydeł".

 

Wątki poszczególnych postaci zazębiają się jak sprawnie działający system śrubek, przekładek i części składowych dobrze naoliwionego mechanizmu zegara. Działanie jednego elementu inicjuje ruch kolejnej, co z kolei napędza do działania całą machinę. Mnogość wątków gwarantuje wartko płynącą akcję obfitującą w zaskakujące zwroty i pełną spokoju zadumę nad własnym życiem.
ludzie są jak owady [...] w pogoni za światłem jesteśmy skłonni rozbić się o szyb albo pofrunąć prosto w płomienie tylko po to, żeby za chwile spaliły nas żywcem.

 

wszyscy nosimy wewnątrz rany, którym nadajemy eufemistyczne miano tajemnic. Może dlatego, żeby mniej bolało, albo żeby nam się wydawało, że mniej bolą.

 

Zawirowania w życiu głównych bohaterów absorbują do tego stopnia, że po zakończeniu lektury czytelnik czuje niedosyt... i przymusową eksmisję ze świata wypełnionego feerią barw, brzmieniem utworów najznakomitszych kompozytorów oraz światem innowacji artystycznej. Bo lektura Mechanicznej ćmy gwarantuje doznania estetyczne, wgląd w świat artystyczny, z muzyką poważną w tle.

 

Malarstwo to rodzaj sztuki czarnoksięskiej, która sprawia, że paradoksalnie kwintesencją czyjegoś zwykłego życia może stać się niezwykłe dzieło sztuki.

 

Dojmujący chłód... niebywałe, jak sugestywne potrafią być słowa. Jak umiejętne sformułowania, odpowiednio wyselekcjonowane epitety tworzą specyficzny klimat. Zima na ulicy Gołębiej w Krakowie przyprawia czytelnika o gęsią skórkę, bo czytając czujemy obezwładniający chłód, toniemy w zasnutych gęstą mgłą, ciasnych uliczkach, gubimy się we wnętrzu warsztatu zegarmistrza, zastawionego dziwnymi, ale pełnymi uroku innowacyjnymi tworami mechanicznymi. Annnabella maluje obrazy, Pani Joanna Pypłacz maluje słowem. W dobie wszechogarniającej "bylejakości", która dotknęła niestety także świat literatury, Mechaniczna ćma jawi się jako barwny, egzotyczny motyl wśród bezbarwności, miałkości i przeciętności. Dbałość o szczegóły, przepiękny język, skrupulatne rozwijanie podejmowanych wątków, ziarenko niepewności i nierealności tworzą dopracowaną powieść. Piękną powieść.

 

Podobnie jak ludzkie marzenia, ćmy również latają bezszelestnie.

 

Mechaniczna ćma zachwyca i potwierdza, że współczesna powieść potrafi być małym dziełem sztuki.

Monweg

Joanna Pypłacz, Krakowianka, filolog klasyczny, pisarka. Mechaniczna ćma jest jej trzecią książką, choć to moje pierwsze spotkanie z tą młodą pisarka, która ukochała sobie przełom wieków XIX i XX. Podobno całkiem sprawnie porusza się w tym późnowiktoriańskim klimacie.

 

Nocne motyle. Piękne, niesamowite, dla niektórych przerażające. Więźniowie nocy tak zapatrzeni w światło, że gotowi są umrzeć, byle tylko doświadczyć jego blasku. W zetknięciu z szybą lub inną przezroczystą powierzchnią rozpaczliwie uderzają o nią skrzydłami, chcąc przedostać się na drugą stronę, gdzie panuje jasność. Jednakże największą tęsknotę budzą w ich owadzich sercach lampy oraz świece. Pragnąc za wszelką cenę zjednoczyć się z nimi, my lecą prosto w objęcia swoich nieświadomych zabójców.

 

Kraków na przełomie wieków XIX i XX. Celina, Annabella i Leonard – główni bohaterowie tej wyjątkowej, gotyckiej powieści. Celina jest medium, potrafi wyznaczyć pewien rodzaj połączenia między duchami, a światem realnym. Pomaga porozumieć się tym, którzy pozostali, a tymi, którzy odeszli. Dziwne jest, że nie może podjąć żadnego kontaktu ze swoją matką, po której nie zostało nawet wspomnienie, chociaż jest coś, co przypomina o niej dziewczynie, to medalion z zatopioną w szkle ususzoną ćmą.Annabella to artystka. Potrafi chyba namalować wszystko, jednak swój talent wykorzystuje w niecodzienny i osobliwy sposób. Dziewczyna maluje portrety... ludzi nieżyjących. Dlaczego nie portretuje żywych? Leonard, zegarmistrz cudotwórca. Oprócz naprawy zegarków i zegarów, tworzy cudowne, niepowtarzalne dzieła sztuki, mechaniczne stworzenia. Drogi trójki młodych ludzi schodzą się pewnego zimowego dnia, gdy Celina przynosi do naprawy zegarek. Co z tego spotkania wyniknie?

 

Mechaniczna ćma to na pewno powieść grozy, ale również po trosze powieść obyczajowa i horror. Akcja osadzona jest w Krakowie 1900 roku, gdzie na bruku słychać odbijające się kroki a w powietrzu unosi się żal, splin i ponurość. Zmieniająca się jak w kalejdoskopie pogoda dodaje nastrojowości i tajemniczości. Nie wiem czy wiecie, jak to jest chodzić po brukowanej nawierzchni. Ja wiem. W moim mieście całe centrum jest brukowane. Muszę wam powiedzieć, że jest w tym jakaś magia [ale trzeba uważać na szpilki]. Chodząc zabytkowym śródmieściem można się poczuć jakby się przenosiło w inne, odleglejsze lata. Kraków u Joanny Pypłacz przypomina mi moje miasto i dzięki temu jest mi bliższy.

 

Poza tym czas, w którym rozgrywa się akcja powieści Mechaniczna ćma, jest jednym z moich ulubionych w dziejach świata. Jestem w ogóle trochę niedzisiejsza. Ponad wszystko podobają mi się pięknie ubrane kobiety [te cudne długie suknie, wyszukane fryzury i rewelacyjne nakrycia głowy] oraz eleganccy i szarmanccy mężczyźni [smokingi, peleryny, cylindry i laseczki].

 

Joanna Pypłacz bardzo zadbała o szczegóły, dzięki temu łatwiej jest czytelnikowi przenieść się w świat przez nią stworzony. A stworzyła, jak dla mnie, krakowską cudowność. Uliczki, kamieniczki, antyki, obrazy i... muzyka. Wszystko to w powieści odgrywa ważną rolę. Wszystko jest istotne dla fabuły.

 

Czy przy lekturze będziecie się bać? Nie wiem. Ja się nie bałam, choć prawdę mówiąc towarzyszyło mi dziwne uczucie napięcia, rozdrażnienia, rozgorączkowania. Momentami miałam ciarki na plecach, ale nie ze strachu, a raczej z nerwowości. Bo taka nerwowość wtóruje nam podczas czytania.

 

Czy warto sięgnąć po Mechaniczną ćmę? Zdecydowanie tak. Ta powieść była dla mnie zagadką, ale okazała się naprawdę niezła. Nie miałam pojęcia czego się spodziewać, bo wcześniej nawet nie słyszałam o pisarce. Książka okazała się warta poznania i uważam, że nie zapomnę o niej od razu po odłożeniu. Jest też bardzo prawdopodobne, że jeszcze kiedyś do niej wrócę, a na pewno sięgnę po inne powieści Joanny Pypłacz.

 

Nie pozostaje mi nic innego jak polecić wam tę wyjątkową powieść. Przenieście się wraz z bohaterami tej książki do Krakowa sprzed wieku.
Dziękuję

Tysiąc Żyć Czytelnika

Myślałam, że nie ma rzeczy, która mogłaby mnie zdziwić podczas czytania. W końcu rzeczy byłam w Krakowie nie raz, polskich książek przez moje ręce także przewinęło się już dość sporo - co nowego mogłoby mnie tu uderzyć? Okazało się, że nie wiedziałam absolutnie nic przed zaczęciem tej książki.

 

Celina wychowała się w sierocińcu. Dopiero gdy jako dziecko zobaczyła ducha i pomogła w rozwiązaniu zagadki kryminalnej została zaadoptowana. Teraz zajmuje się śmiertelnie chorą matką. Natomiast Anabella specjalizuje się w malowaniu portretów. Głównie osób zmarłych. Dzięki niej ostatnia iskierka życia wstępuje we wspomnienia rodzin osób, które swoje miejsce już odnalazły w niebie. Co takiego zetknie dwie dziewczyny oraz jakie to przyniesie skutki?

 

Na wstępie muszę zaznaczyć, że mam mieszane uczucia. Pomimo tego, że odczekałam całą dobę przed napisaniem tej recenzji, a nawet przeczytałam inną książkę na rozluźnienie, by mi z lekka odświeżyła umysł, to nadal naprawdę, naprawdę nie mam pojęcia co myśleć. Wiem o czym powinnam napisać, jakie tematy poruszyć i jakie kwestie mogłyby potencjalnego czytelnika zainteresować przed sięgnięciem po 'Mechaniczną ćmę', ale nadal... No nie wiem. Może po prostu jej nie zrozumiałam? To by było do mnie podobne, aczkolwiek wydaje mi się, że czytałam wolno i z uwagą, więc suma sumarum powinnam wiedzieć choć tyle... Ach, może zacznijmy od początku, mam nadzieję, że pisanie recenzji pomoże tym razem także mi.

 

Książka przede wszystkim rozpaliła moją ciekawość. Przyznam, że nigdy wcześniej nie słyszałam o epoce fin de siecle, a o Krakowie w roku 1900 wiem tyle, co nic. Bardzo przyjemnie było przeczytać powieść osadzoną w realiach innych niż czasy współczesne. Poza tym przemycanie wiedzy do ciekawej książki zawsze będzie zabiegiem, który poprę. Po przeczytaniu aż nie jestem w stanie przestać myśleć o wydarzeniach, które miały być tłem historii. Dlaczego tak wiele słów wypowiedzianych było w języku włoskim? Jaki związek z tą epoką ma rozwój malarstwa? Mam zamiar się o tym przekonać. Kto wie, może nawet sięgnę po pierwszą książkę historyczną? Bardzo bym chciała, ale nie jestem pewna, czy to już na pewno odpowiedni moment.

 

Pierwszym zarzutem jest jakość wydania. Jeżeli ktoś ma bardzo zły humor i miałby ochotę zgiąć jakiś grzbiet to muszę napisać, że ta książka nadaje się idealnie. Chciałam być delikatna podczas czytania, ale każdy ma jakieś progi cierpliwości. Gdy zauważyłam, że przy lekkim otwarciu grzbiet przecięła gruba linia, skończyła się ma dobroć i to już ostatecznie. Co pięćdziesiąt stron pozwalałam sobie na chwilę odpoczynku i z wielkim uśmiechem na ustach otwierałam książkę na oścież... Natomiast jeżeli weźmiemy pod uwagę wnętrze książki, to widać dużą staranność. Rozdziały są ozdobione ornamentami. Ich tytuły napisane są wyróżniającą się czcionką z rodem ze średniowiecza. Aż miło się na to patrzyło.

 

Podobał mi się styl autorki. Jest naprawdę wspaniały, staranny i bardzo dopracowany. Musiała poświęcić mnóstwo czasu korekcie, a wcześniej ćwiczeniom. Opisy są równiutkie, wszystko jest napisane wręcz od linijki, co tylko świadczy o tym, jak dobrym pisarzem jest pani Pypłacz. Mogłabym spróbować zarzucić, że to w wydawnictwie pracują bardzo dobrzy redaktorzy, ale prawda jest taka, że cała książka jest niesamowicie napisana, bez jakiegokolwiek potknięcia, więc albo korektor spędził pół życia na uczeniu się stylu osoby, którą sprawdzał, albo książka była w tak dobrym stanie przed korektą, że niewiele poprawek miało szansę ją zepsuć. Obstawiam drugą opcję. Niemniej to jedynie moje przypuszczenia. Mimo wszystko, mam zamiar się cieszyć tym co jest, więc z chęcią sięgnę także po inne książki tej autorki.

 

Dzisiaj jest dość kontrastowo. Przeczytałam i nadal się zastanawiam o czym była ta książka i do jakiego gatunku mogłabym ją zaliczyć. Załapałam, że chodziło w niej o życie Celiny, być może szukała ona drogi do szczęścia lub biologicznych rodziców, ale skoro tak, to połowa wątków jest dla mnie ciężka do zrozumienia. Być może jest to odrębny sposób pisania powieści, bo z czymś podobnym spotkałam się w biografii Mona Lisy, już niestety nie pamiętam jakiego autora. W każdym razie, krążymy niczym sępy wokół wątku głównego i tylko do czytelnika należy zadanie odgadnięcia czego dotyczy tajemnica. Swoją drogą lubię też takie książki, bo ich czytanie jest najbardziej emocjonujące, mamy szansę się wcielić w detektywa i w końcu pogłówkować. Takie książki są wspaniałą odmianą.

 

O! Oto dowód, że wygadanie się jest najlepszym sposobem by uporządkować myśli. Powyższy akapit rozwiał wszystkie moje wątpliwości jedynie dzięki temu, że przelałam swoje myśli na papier. Już wiem, że ocenię książkę jako mocne 4/6. Dlaczego? W rzeczywistości mi się podobało. Jednak zawsze myślę o książce dopasowując ją do grupy docelowej, zastanawiając się komu mogłaby się spodobać. A prawda jest taka, że śmiem podejrzewać, iż wiele osób jej nie zrozumie. Mnie samej zajęło to mnóstwo czasu, ale teraz już wiem, że było warto.

Image Gallery

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial