Pani M
-
„Niebo to nie miejsce a stan i każdy z nas może go osiągnąć już za życia. Autorka podejmuje udaną próbę obalenia mitów, które nie pozwalają nam żyć w pełni. Czas, byś uświadomił sobie, że nieprawdziwe są twierdzenia, że dostajesz to, na co zasłużyłeś, a miłość własna to egoizm. Dowiesz się, dlaczego o Twoje zdrowie nie powinna dbać wyłącznie służba zdrowia i uświadomisz sobie, że nie ma przypadków. Uwolnisz się od wizji, według której, kiedy umieramy, płacimy za swoje grzechy i przekonasz się, że uduchowieni ludzie nie są pozbawieni ego. W książce znajdują się również niezbite dowody na to, że kobiety wcale nie stanowią słabszej płci. Jak tylko odrzucisz wszystkie mylne przekonania, Twoje życie doczesne stanie się Rajem. Niebo jest tu i teraz!” – Tak o książce Anity Moorjani pisze wydawca. Jakie są moje wrażenia po lekturze?
Cały czas powtarzam, że ja do Nieba nie pójdę. W piekle będzie więcej znajomych. W Niebie niespecjalnie będę miała się do kogo odezwać. Mimo wszystko postanowiłam jednak zapoznać się z książką Anity Moorjani. Autorka otarła się o śmierć, gdy jej nowotwór zaczął wygrywać z umęczonym chorobą ciałem. Udało się jej jednak powrócić do zdrowia i teraz robi wszystko, by uświadomić ludziom, co mogą zrobić, by już za życia mogli znaleźć się w niebie.
Czy uwierzyłam w to, co przeczytałam? Było mi bardzo ciężko. Ostatnio coraz trudniej jest uwierzyć mi w to, czego nie widzę. Miałam problemy z przebrnięciem przez tę publikację. Może gdybym czytała poprzednią książkę autorki, byłoby mi nieco łatwiej. Znałabym dokładnie jej przeżycia i nie podchodziłabym tak sceptycznie do jej słów.
Nie będę streszczać wam przepisów Anity Moorjani na to, co zrobić, by znaleźć się w niebie. To mi ja się z celem. Ja wam powiem, co zrobić, żeby zawędrować do Nieba, a sama znajdę się w piekle? Nie, tak to my się nie będziemy bawić.
Już po przeczytaniu paru stron doszłam do wniosku, że nie jestem odpowiednim odbiorcą tej publikacji. Strasznie męczyłam się w trakcie lektury i ledwo udało mi się ją dokończyć. Raczej nie wrócę do niej. Oddałam ją w bardziej odpowiednie ręce. Nie wiem, co stało się, że książka mnie pokonała. Do tej pory nie miałam większego problemu z tego typu publikacjami. Ta kompletnie do mnie nie przemówiła. Nie zrozumcie mnie źle, Anita Moorjani ma lekkie pióro, ale jej rady nie są dla mnie. Trudno mi będzie zrezygnować z zarezerwowanego w piekle kotła.
Ja raczej nie przekonam was do lektury. Zobaczcie, co napisał o niej neurochirurg, Eben Alexander: „Najbardziej wartościowa literatura dotykająca tematu życia po śmierci wykracza poza same opisy doświadczeń po Drugiej Stronie. Najwspanialsze lekcje dotyczą sposobów pozwalających nauczyć się, jak żyć w pełni. W swojej najnowszej książce, „A jeśli już jesteś w Niebie?”, Anita Moorjani zabiera się za głęboko zakorzenione w nas błędne przekonania, nadal obecne we współczesnej kulturze. Jej transformacyjna mądrość daje czytelnikom siłę do skierowania się ku zdrowiu i harmonii poprzez znalezienie miłości własnej w obliczu życiowych wyzwań, co stanowi integralną część ludzkiego spełnienia tu, na Ziemi”. Musicie sami zastanowić się, czy chcecie przekonać się, jak zbawić swoją duszę już za życia ziemskiego.