Pani M
-
Dzisiaj porozmawiamy o narkotykach i ich wpływie na życie człowieka. Na okładce Zamachu na heroinę czytamy: „Obraz narkomanii w XXI w. Książka o nieograniczonym dostępie do prochów, realiach życia polskiego ćpuna, drogach leczenia z nałogu - okiem narkomana i jego matki. Na chłodno i z dystansem, na ile oczywiście to możliwe, bohaterowie analizują wzajemnie swoje relacje i przeżycia, próbując razem dokonać zamachu na heroinę”. Mam to nieszczęście, że znam ludzi, którym narkotyki zniszczyły życie. Sama byłam w bliskim otoczeniu osoby uzależnionej od narkotyków. Wiem jak to jest być okłamywanym, okradanym, więc doskonale rozumiem bliskich Tomka, bohatera, który w powieści Hanny Łąckiej zmaga się z nałogiem.
Chłopak oczywiście nie widzi żadnego problemu. Uważa, że to wszyscy dookoła mają problem, a nie on. Szuka winnych, nie zauważając winy w sobie. Według niego wszystko jest w porządku. Kontroluje sytuację. Nie uczy się, nie pracuje – właściwie po co ma to robić, skoro i tak znajdzie się ktoś, kto weźmie go na swoje utrzymanie? Ewentualnie zawsze można coś ukraść. Opcjonalnie pożyczyć od kogoś kasę. A że przy okazji zrani się swoich bliskich – pfff, kto by się tym przejmował.
Tomka poznajemy dzięki jego babci, która kocha wnuka i bardzo boli ją to, co chłopak robi ze swoim życiem. Jej rozterki są przedstawione w formie pamiętnika. Z czasem do głosu dochodzi Hania, matka chłopaka, starająca się przemówić synowi do rozsądku. Jak się pewnie domyślacie – nie jest to wcale proste. Tym bardziej, że Tomek jest do niej negatywnie nastawiony i pośrednio w niej widzi powód, dla którego popadł w złe towarzystwo.
Książkę czyta się szybko. Jest niewielka objętościowo, ale zrobiła na mnie wrażenie. Niestety, takich ludzi jak Tomek jest wielu. Narkomani nie chcą albo nie potrafią wyjść z nałogu. Wolą brać dragi, odpłynąć do lepszego świata i mieć na wszystko wyrąbane. Albo umrą albo ktoś się nad nimi zlituje. Jakoś to będzie, więc czym tu się martwić?
Byłam zła na Tomka. Nie potrafiłam wzbudzić w sobie ciepłych uczuć względem jego osoby. Nie był głupi, ale wolał takiego udawać. Tak było mu najwygodniej. Mama i babcia popłaczą, wybaczą mu, a on się naćpa i będzie w porządku. Nawet nie wiecie, ile razy chciałam przyłożyć mu w łeb na opamiętanie. Mógł przecież zacząć normalne życie. Wystarczyło odciąć się od narkotyków. Dla niego jednak było to zbyt trudne.
Autorka pokazuje nam, jak wygląda życie z osobą uzależnioną od narkotyków. Stara się zwrócić uwagę na problem związany z narkomanią. Uświadamia czytelnikom, że uzależnieni są nie tylko oni, ale czasem również i ich bliscy, którzy dla świętego spokoju wolą dać narkomanowi kasę na działkę, niż słuchać jego krzyków z bólu, gdy organizm domaga się dragów.
Zamach na heroinę to nie jest specjalnie odkrywcza powieść. Jeśli naczytaliście się literatury poruszającej temat związany z narkomanią, nie znajdziecie tu raczej niczego nowego. Nie oznacza to jednak, że książka jest zła i nie zasługuje na uwagę. Nic z tych rzeczy. Jeżeli macie ochotę, poznajcie Tomka i jego bliskich. Przekonajcie się, jaki wpływ na ich życie miały narkotyki i sprawdźcie, czy chłopakowi udało się pokonać nałóg, z którym się zmagał.