Pani M
-
Willow de Beers została adoptowana. Od małego nie miała jednak prostego życia. O ile ojciec ją kochał, o tyle matka szczerze nienawidziła i dawała to odczuć dziecku. To od niej Willow dowiaduje się, że jest córką pacjentki swojego ojca, wziętego psychiatry. Kiedy po śmierci rodziców Willow znajduje pamiętnik ojca, poznaje dalszy ciąg rodzinnego sekretu, który burzy podstawy jej świata. Aby poskładać go na nowo, rzuca studia i jedzie do Palm Beach tropem rodzonej matki. Tam, pod pozorem badań nad bogatą elitą, próbuje do niej dotrzeć i dowiedzieć się prawdy. Willow wdaje się w gorący romans z młodym prawnikiem, Thatcherem Eatonem. Jej szczęście jest jednak przyćmione przez mroczne tajemnice z przeszłości.
Liczyłam na to, że nowy cykl autorstwa V. C. Andrews przypadnie mi do gustu. Byłam bardzo ciekawa tego, co kryje się w przeszłości Willow. Na początku nie było tak źle. Opowieść wciągnęła mnie. Byłam wściekła na matkę Willow za to, w jaki sposób ją traktowała. Nieważne czyim dzieckiem była dziewczynka - nie można było jej w taki sposób traktować i poniżać na każdym kroku. Rodziców w końcu się nie wybiera. Po dobrym rozpoczęciu, im dalej w powieść, tym było trudniej. Wydawało mi się, że autorka skupi się właśnie na wątku dotyczącym przeszłości Willow. Nic z tych rzeczy. To zostało zepchnięte na drugi plan. V. C. Andrews skupiła się przede wszystkim na romansie. Poświęciła mu sporo miejsca i niespecjalnie mnie nim zainteresowała.
Fabuła jest dość prosta i przewidywalna. Nie znalazłam niczego, co by mnie zdziwiło. Byłam w stanie zorientować się, co będzie się działo na kolejnych stronach. Po pewnym czasie zaczęło mnie to męczyć. Po cichu liczyłam na dreszcz emocji - nic z tego. Autorka chyba nie do końca przemyślała to, co chce napisać. Miała dobry pomysł, ale na tym się zasadniczo skończyło.
Jestem rozczarowana tym, co przeczytałam. Myślałam, że zostanę utrzymana w niepewności niemal do samego końca. Nie jestem pewna, czy sięgnę po kolejne części cyklu. Nie chcę tutaj nikogo obrazić, ale mnie to przypominało harlequin, w którym opisano romans pięknych i bogatych ludzi. Z trudem udało mi się dokończyć lekturę. Mniej więcej od połowy zaczęłam się strasznie męczyć i szukałam kolejnych zajęć, byleby tylko nie czytać dalej. Opisy były jak dla mnie zbyt długie. Czasem wydawało mi się, że autorka pisze je na siłę, nie wiedząc, czym uzupełnić historię.
Co do samych bohaterów - wspomniałam o adopcyjnej matce Willow, na widok której nóż otwierał mi się w kieszeni. Na początku było mi żal Willow. Współczułam jej sytuacji, w jakiej się znalazła. Z biegiem akcji moja cierpliwość do głównej bohaterki kończyła się. Zastanawiałam się, co się z nią stało i dlaczego tak się zmieniła. Zaczęła mi działać na nerwy i chciałam jak najszybciej się z nią rozstać.
Nie umiem wam polecić tej książki. Zapowiadało się całkiem nieźle. Skończyło średnio na jeża. Nie tego po tej książce oczekiwałam. Zawiodłam się. Raczej nie sięgnę po kolejne części cyklu. Jeśli lubicie romanse i nie przeszkadzają wam rozległe opisy - możecie sięgnąć po tę powieść. To, że mnie nie przypadła do gustu, nie znaczy, że i wam się nie spodoba.