Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Cywilizacja Komunizmu

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Leopold Tyrmand
  • Tytuł Oryginału: Cywilizacja Komunizmu
  • Gatunek: Publicystyka i FelietonyEseje
  • Język Oryginału: Polski
  • Liczba Stron: 272
  • Rok Wydania: 2016
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 145x210 mm
  • ISBN: 9788377793770
  • Wydawca: MG
  • Oprawa: Twarda
  • Miejsce Wydania: Warszawa
  • Ocena:

    5/6

    5/6

    4/5

    5/6

    5/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Cywilizacja Komunizmu | Autor: Leopold Tyrmand

Wybierz opinię:

Dyabeutor

Ciężko być obrońcą komunizmu. Nie wyobrażam sobie w obecnych czasach jakiejkolwiek poważnej publikacji, która miałaby na celu wystawić temu ustrojowi pozytywne noty. Jednak równie trudne wyzwanie stoi przed autorem, który wydaje książkę punktującą i nokautującą z taką zaciekłością i zajadłością, jak to zrobił swego czasu Leopold Tyrmand w „Cywilizacji Komunizmu”.

 

Należę do pokolenia, które kojarzy „lata minione” z kolejkami, kartkamina żywność czy z brakiem w sklepach większości niezbędnych towarów. Jednak na szczęście była to już lżejsza, schyłkowa odmiana komunizmu. O jego brutalnym, morderczym obliczu mogłem się jedynie dowiadywać z relacji starszych.

 

Z dystansem podchodziłem do książki Tyrmanda, oczekując nudnego, akademickiego wywodu o tym, że komunizm jest zły „bo ponieważ”. Jednak przeczytanie pierwszych stron skutecznie wyleczyło mnie z tych obaw. Co prawda jestem w stanie wyobrazić sobie poszczególne rozdziały jako kolejne wykłady na uczelni, jednak należące do tych ciekawszych, które pobudzają wyobraźnię i chęć pochłaniania otrzymywanej wiedzy.

 

Pierwszą połowę „Cywilizacji Komunizmu” czyta się z niemałym uśmiechem. Autor w swoisty, lekki sposób prezentuje absurdy, jakie czekają na obywatela od samego urodzenia. Momentami to wszystko wygląda niczym gotowy scenariusz do filmów Barei lub polskiej odmiany Monty Pythona. Osoby młodsze z niedowierzaniem mogą czytać i zastanawiać się, jak to wszystko mogło funkcjonować przez tyle lat. Nawarstwienie prezentowanych idiotyzmów męczy niczym oglądanie zbyt wielu odcinków „Sąsiadów” czy innych tego typu dzieł, które śmieszą serwowane tylko w odpowiedniej dawce.

 

Otrzymujemy studium nawet najprostszych sytuacji, które w normalnych społeczeństwach usprawniają codzienne życie, jednak w komunizmie udowadniają, że wszystko można dokumentnie zepsuć i obrócić przeciwko człowiekowi. Trzeba przygotować się na to, że nic nie działa, a jeśli funkcjonuje, to na pewno nieprawidłowo. Ostatecznie obywatel dochodzi do przekonania, że nawet gdy napotka na coś, co wygląda na normalne i logiczne, należy z tym większą podejrzliwością dopatrywać drugiego dna. Idealnym przykładem jest rozdział dotyczący działania poczty – dla ludzi żyjących w komunizmie logicznym stało się to, że aby mieć cień nadziei na dostarczenie wysyłanych listów, pod żadnym pozorem nie należy ich zostawiać w małych oddziałach pocztowych lub, co gorsza, w skrzynkach. Należy udać się do głównego punktu w mieście. Cała życiowa wędrówka, od narodzin, poprzez naukę, pracę, życie seksualne, aż do starości i śmierci, musi wiązać się z ciągłymi wyzwaniami, których w normalnych krajach nawet nie można sobie wyobrazić.

 

Jednak „Cywilizacja Komunizmu” tylko pozornie jest taką lekką i przyjemną publikacją, puszczającą oko do czytelnika. Po pewnym czasie, gdy jesteśmy już wciągnięci i pochłaniamy kolejne rozdziały, dostajemy potężny cios w szczękę. Na bok odchodzi lekki ton, zamiast niego wykładane są kolejne zbrodnie na społeczeństwie, jakie bezlitośnie wykonują ludzie podporządkowani temu ustrojowi. Leopold Tyrmand z wielką pasją wypluwa tony żółci twierdząc nawet, że komunizm w swojej brutalności jest czymś jeszcze gorszym od hitleryzmu. Uzasadnienie tej tezy jest piorunujące i ciężko mu odmówić racji. Już samo to obrazuje, jaką nienawiścią pałał autor do ustroju, który mógł na spokojnie opisać na emigracji.

 

Całość przytłacza ciężarem argumentów tak trafnie opisujących to, z czego udało się nam ostatecznie uwolnić, a o czym nierzadko zapominamy. Komunizm to nie tylko puste półki sklepowe, wyroby czekoladopodobne i „Pani Walewska”. To również jedne z ciemniejszych kart historii, skrywające wiele tak paskudnych rzeczy, które człowiek jest w stanie zrobić drugiemu, że w dzisiejszych czasach nie mieszczą się one w głowie przeciętnego obywatela.

 

Dodatkowo lekkiemu przyswojeniu faktów nie pomaga składnia, którą raczy nas Tyrmand. Zdania wielokrotnie złożone, ciągnące się przez wiele wersów, dodają książce powagi ale i mogą odrzucić tych, którym nie chce się skupiać i analizować każdego słowa. Zamykając książkę, po przeczytaniu,odetchnąłem głęboko – był to oddech człowieka wolnego, który po lekturze jeszcze bardziej sobie uzmysławia, jakim jest szczęściarzem żyjąc tak niewiele lat po tych niechlubnych czasach.

Czytelnik7

Jak przewrotnie napisał Tyrmand, życie w komunizmie polega w jakiś sposób na niemożliwości życia. Myślę, że to spostrzeżenie odnosi się nie tylko do zjawiska i realiów, które opisuje, ale również do samej książki – Cywilizacji komunizmu. Pozycja ta zdaje się konstruować narrację wokół tego spostrzeżenia, próbując nie tylko przedstawić fakty zgodne z zacytowanym spostrzeżeniem, ale również ukazać podobną przewrotność.

 

Tyrmand, który szczerze pogardzał komunizmem, nie kryjąc własnych poglądów i uprzedzeń, napisał tę książkę, by pokazać, na czym naprawdę polega i w czym tkwi zło tego systemu, tłumacząc demokratycznemu Zachodowi jego istotę oraz wszystko to, co o nim stanowi. Uważnie obserwując jego przebieg oraz społeczeństwo, wysnuwa szereg spostrzeżeń i obserwacji, w jakiś sposób oddających realia, w których musiał żyć.

 

Cywilizacja komunizmu to książka, która traktując o komunizmie, o szarej, siermiężnej, trudnej, pozbawionej nadziei i manipulującej świadomością tudzież percepcją rzeczywistości, opowiada nie tylko bezpośrednim przekazem tekstu, informacjami, jakie zawiera i które czytelnik przyswaja, ale również formą – operowaniem specyficznym sposobem narracji, korzystającym z ironii, przewrotności, swoistej prześmiewczości oraz niedosłownym definiowaniem komunizmu jako coś, co nie tylko jest złe i z wielu powodów niemoralne, ale również – po prostu – kuriozalne. Tyrmand porusza bardzo poważny temat i nie chodzi wyłącznie o sam system – jako ogólne zdarzenie czy umiejscowione w przestrzeni i w czasie zjawisko – ale przede wszystkim o poszczególne zagadnienia i elementy, które tak rzetelnie i wymownie go definiują. Bo recenzowana książka drąży komunizm od dwóch, jakże skrajnych, stron: od środka i od zewnątrz. Skupia się zarówno na ogólnikach, większych tendencjach czy szerokich, nieco powierzchownych, spostrzeżeniach i teoriach, stopniowo zagłębiając się w kolejne elementy i mniejsze, podparte codziennością i licznymi przykładami, obserwacje. Dotyczy z jednej strony tego, co może wydawać się nadrzędne lub ogólne, a przy tym starannie penetruje wąskie przestrzenie i płaszczyzny, takie jak konkretne sytuacje czy zdarzenia.

 

Tyrmand skupia się przede wszystkim na tym, co codzienne, powszechne, czyli na doświadczeniach ludzi, obywateli, których życie jest nieustannie determinowane na wszystkich płaszczyznach przez system. Przygląda się ich relacji z władzami oraz z wszystkim tym, co tożsame dla komunistycznej rzeczywistości. Mamy zatem obrazy rutynowych czynności, takich jak praca, zakupy czy nauka, społecznych ról i powinności, w których uwzględniona jest szeroko zakrojona propaganda, oraz rozbieżność między przyziemnymi potrzebami a możliwościami. Leopold Tyrmand opisuje człowieka w procesie, czyli jednostkę – na tle grupy, niekiedy za sprawą grupy – która od najmłodszych lat – od urodzenia – podlega z góry zaplanowanemu procesowi urabiania, który ma na celu kształtowanie w obywatelu takiej postawy, by wpisywał się w założenia komunizmu, by funkcjonował i istniał tak, jak wymaga od niego nadrzędna idea. Czytając, obserwujemy zmieniającą się tożsamość i świadomość jednostki, determinowaną przez szkoły, uczelnie, propagandę, doświadczenia oraz schematy i postawy, wpajane za pomocą wielu praktyk i działań. Pisarz pokazuje jednak – co ważne – nie tylko sam przebieg, ale również różne komplikacje, kontrowersje, niejasności czy opory, mówiące wiele zarówno o komunizmie, jak i o samej naturze człowieka.

 

Niewątpliwie istotna jest wielotorowość narracji o tytułowym zjawisku, realizująca się na wielu polach, wśród których należy wymienić między innymi socjologię, etykę, sztukę, religię, ekonomię i politykę. Cywilizacja komunizmu porusza wszystkie te zagadnienia i tworzy w ten sposób szeroki obraz komunizmu, nie tylko obiektywny, co wypośrodkowany. Tyrmand snuje obserwacje i spostrzeżenia, które pochodzą ze zderzenia dwóch biegunów: pierwszego, stanowiącego opisywaną rzeczywistość, z drugim, o którym stanowi świadomość innego życia, toczącego się w wolności i demokracji. Dzięki temu – tym dwóm widzeniom – możliwa jest nie tylko refleksja płynąca od środka, ale również relatywna – odnosząca się do czegoś. Dziś, czytając ten tekst jako swoiste świadectwo czasów, mamy możliwość porównania opisanych zdarzeń i zjawisk w odniesieniu do własnych doświadczeń i przemyśleń, które niemal zawsze idą w parze z osądami i zauważeniami samego autora.

Pomidorowy Podcast

Leopold Tyrmand w swojej książce “Cywilizacja komunizmu” opisuje komunizm jaki zna, w którym dominuje smutek, nienawiść i zazdrość. Jak sam wspomina we wstępie - nie pisze o całości swoich doświadczeń, jakie przeżył podczas komunizmu. Nie ukrywa, że starał się “wyciągnąć to co najgorsze” z tego co udało mu się w tym ustroju politycznym zauważyć. A nie da się ukryć, że niewiele zdołało się przed Tyrmandem zachować. Na zakończenie dodał, że książki nie napisał dla tych, którzy komunizm znają, ale dla tych, którzy chcieliby dowiedzieć się co nieco o tym owianym tajemnicą ustroju. Stąd mogą wynikać złe oceny niektórych co do pozycji “Cywilizacja komunizmu”. Osoby, które z łezką w oku wspominają poprzedni ustrój mogą nie być zadowoleni z jego opisu podanego przez Tyrmanda, który komunizm opisuje poprzez krzywe zwierciadło, odnajdując w nim jedynie zło i smutek.

 

Pozycja ta przenosi nas przez całe komunistyczne życie człowieka. Autor zaczyna swój opis od tego jak się urodzić, jak przetrwać w szpitalu, jak być dzieckiem, jak chodzić do szkoły, co robić po szkole, jak przetrwać na uniwersytecie itd. Omawia on kolejne etapy życia człowieka żyjącego w komunizmie. Zadaniem Tyrmanda wydaje się być wyśmianie tego ustroju, pokazanie jego niedoskonałości, miejsc w których sam siebie wyklucza. Jego zadaniem jest też zrodzenie pewnego rodzaju nienawiści czytelnika do opisywanego ustroju.

 

Leopold Tyrmand posługuje się słowem jak prawdziwy artysta. Prowadzi czytelnika po odmętach swoich przemyśleń. Nie odkrywa wszystkich swoich kart na początku, woli za to prowadzić czytelnika swoim tempem. Problemem podczas czytania, dla osób szybko tracących wątek, może być mała ilość nowych akapitów przy połączeniu z rozbudowanymi zdaniami. Pojedyncza interlinia również może przysparzać trudności, szczególnie dla osób nieprzyzwyczajonych do tego typu pisania. W Tyrmandowskim sposobie pisania jest jednak swojego rodzaju klimatyczność. Dzięki takiemu sposobowi opisywania rzeczywistości Tyrmand pokazuje komunistyczny styl - zero “udziwnień”, podkreśleń, zwrotów akcji - autor zamiast tego wybiera surowe przekazywanie informacji i przemyśleń. Dzięki temu zabiegowi czytelnik tę ciężkość, gęstość informacji łączy z ciężarem komunizmu, jego prostotą, nieziemmnością.

 

Książka ta, choć dla wielu podchodzących z sentymentem do komunizmu słaba, dla mnie wydaje się dobrym sposobem na zapoznanie się z tym ustrojem. Jako osoba, która nie żyła w czasie komunizmu uważam “Cywilizację komunizmu” za dobrą pozycję, ze względu na jej przekaz - mimo, iż naznaczony pewnego rodzaju subiektywizmem, jest obrazem komunizmu oczami osoby w nim żyjącej. Nie jest to opis stworzony przez komunistę, opisującego ten ustrój jako coś dobrego i wartościowego, nie jest to też podręcznikowy opis, który zawiera jedynie suche fakty na temat komunizmu, nie jest to także opis stworzony przez kapitalistę nienawidzącego komunizmu. Jest to opis osoby, której komunizm dotyczy najbardziej - osoby, która musiała nauczyć się życia w nim, nie mogącą wybrać, na którą oddziaływał on najbardziej. Na osobę, która świadoma jego niedoskonałości i rozbieżności, nie mogła zrobić z tym nic, a przez to osoby, która przez swoją niemoc znienawidziła ten ustrój do granic możliwości.

 

Opisując tę książkę nie można zapomnieć również o jej aspekcie fizycznym. Jest ona pozycją niezwykle ładną, oczywiście, jakżeby inaczej, koloru czerwonego. Wspomniany już przeze mnie styl pisania - długie, wielokrotnie złożone zdania, pojedyncza interlinia, długie akapity - to wszystko sprawia, że książka zyskuje klimat, który niewątpliwie Tyrmand starałsię zbudować. To wszystko w połączeniu sprawia, że ja osobiście, sięgając po tę książkę czułam się przeniesiona w czasie.

Tomasz Niedziela

Nikt, kto nie pożył przynajmniej kilku lat w komunizmie nie doceni tej książki, nie zrozumie jej do końca, nie uwierzy w to, co Tyrmand w niej opisuje. To wszystko wydaje się tak absurdalne i bezsensowne, że dla kogoś, kto tego naocznie nie doświadczył, wydaje się być niemożliwe w swojej głupocie. Każdy słyszał o gułagach, zbrodniach, ale zwykła codzienność wymykała się opisom, unikała dosadnych określeń.

 

Można powiedzieć, że Tyrmand był antykomunistą z krwi i kości, który nie dał się uwieść i zaczadzić komunistom i zawsze i wszędzie podkreślał jak bardzo zbrodniczy to system, jak bardzo łamie ludzkie charaktery, jak wszystko niszczy a nic nie buduje.

 

Na kanwie tej książki przypomniały mi się dwie ciekawostki z mojego dzieciństwa, które w komunizmie (no może socjalizmie) miało miejsce. Pierwsze to pewien wiersz, który mieliśmy nauczyć się na pamięć w języku rosyjskim pod tytułem „Co u was?”. W sporej części nadal go pamiętam. Co mnie uderzyło? Ano to, że podmiot liryczny chwali się, że jego matka jest pilotem samolotu. Na to pozostali „uczestnicy wiersza” oburzają się. Bo przecież krawcowa czy kucharka to tak samo ważne zawody. Tyle tylko, że byliśmy przecież w szkole, mieliśmy zdobywać wiedzę, a tutaj okazuje się, że wiedza i nauka jest w „głębokim poważaniu” tej władzy. Na szczęście nie podzieliłem się tymi przemyśleniami z nauczycielką języka rosyjskiego.

 

Druga ciekawostka to film rosyjski z polską aktorką (bodajże Barbarą Brylską) – sprawdziłem to „Szczęśliwego Nowego Roku”. Otóż główny bohater w stanie upojenia alkoholowego zostaje zawieziony przez przyjaciół na lotnisko i leci do Leningradu. Po przylocie jest przekonany, że jest w Moskwie. Bierze taksówkę podaje adres i dociera na miejsce. Blok taki sam, nawet klucze pasują! To właśnie kwintesencja komunizmu. Oczywiście film to była komedia i romans, ale ten początek to była jego kwintesencja!

 

Tyrmand porównuje też dwa reżimy: komunistyczny (sowiecki) i nazistowski (niemiecki). Pozwolę sobie go zacytować: Wschodni Europejczycy pojęli na czym polega przerażająca wyższość skrajnej lewicy, która zdobyła władzę i stosuje terror dla jej utrzymania nad skrajną prawicą, która dla utrzymania się przy władzy tylko masowo zabija. Powolne, metodyczne unicestwianie człowieczeństwa przez zwycięską lewicę powoduje paraliż heroizmu w służbie przeciwstawiania się ideą, moralności politycznej i systemom rządzenia nieznanym dotąd ludzkości”. Nic dodać, nic ująć, niestety.

 

Zachodni komuniści szybko zrozumieli, że rewolucja nie zwycięży, co wcale nie oznaczało, że chcą zrezygnować z budowy „nowego człowieka”. Mało tego ich popularność w społeczeństwie była znikoma. Dlatego w 1967 roku Rudi Dutschke ogłosił koncepcję „marszu przez instytucje”, który właśnie dokonuje się na naszych oczach. Jest on o wiele bardziej groźniejszy na zasadzie doświadczenia z żabą, która wyskakuje z wrzątku, ale jeżeli wrzucimy ją do zimnej wody i powoli będziemy podgrzewać, to nie zorientuje się, kiedy należy wyskoczyć. I tego wszystkiego w swej książce Leopold Tyrmand nie zdążył przewidzieć czy opisać.

 

Myślę, że mało kto zwróci uwagę na tę książkę, mało kto zrozumie jej przesłanie, mało kto dostrzeże wreszcie nieustające zagrożenie jakie lewactwo stanowi dla normalnego człowieka. I to jest naprawdę smutne. I to jest naprawdę przerażające.

 

Na zakończenie jedno odkrycie, zdziwienie, pytanie: otóż Tyrmand posługuje się słowem zelactwo, przyznaję, że nie wiem co ono oznacza i nie odnalazłem nigdzie jego znaczenia. Może ktoś wie skąd pochodzi? Może to słowo wymyślone przez samego Tyrmanda?

 

Nieprawdopodobnie ważne jest, żeby czytać. Tylko czytać samemu ze zrozumieniem, bo uwaga o tym, co partia uważa, że ludzie powinni czytać – bezcenna!

GrzechuCzyta

 Czas komunizmu w Polsce, ale również w innych krajach był różnorodny pod względem tego kto sprawował władze w danym czasie w danym kraju. Natomiast najmniej różniący się okres, a zarazem najniebezpieczniejszy był w czasie sprawowania głównej władzy przez Józefa Stalina. W późniejszym okresie nacisk na poszczególne zagadnienia dotyczące życia obywateli, delikatnie został poluzowany w niektórych obszarach funkcjonowania państw i ich mieszkańców.

 

Treść

Czytelnik otrzymuje pamflet opisujący realia prawdziwego życia za czasów komunizmu w Polsce, a także w pozostałych krajach. Myślę, że warto zaznaczyć, iż ta książka została napisana dla ludzi mieszkających na zachodzie, a zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Ta uwaga jest wartościowa, bo po, co miałby autor to wydawać w Polsce skoro wszyscy wtedy znali realia, a poza tym cenzura nie zgodziłaby się na to i dodatkowo jeszcze aresztowałaby Leopolda Tyrmanda. Propaganda głoszona przez wysłanników na zachodzie głosiła różne cuda o dobrobycie i pełnym uprawnieniu obywateli, dlatego autor postanowił walczyć z zakłamaniem rzeczywistości przez komunistów. Dzięki  temu, że treść ma delikatne zabarwienie humorystyczne, takie prześmiewcze, to cały opis jest bardziej przystępny i ciekawszy dla czytelnika. Kontrastowanie między krajami pewnych zachowań, obyczajów i prawa, jest bardzo ciekawe i jeszcze lepiej uwydatnia wady tamtego życia, chociażby wskazanie u nas aferzystów i milicjantów, jako najbardziej dochodową i wszechmogącą grupę ludzi niższego szczebla, bo jak wiadomo osoby partyjne miały jeszcze większe wygody. Natomiast na zachodzie inne grupy miały taką możliwość, z tą różnicą, że nie miały na takową działalność oficjalnego zezwolenia ze strony obywateli, władzy i organów ścigania. Myślę, że na początku książki przydałaby się wzmianka od wydawnictwa wyjaśniająca różnicę między poszczególnymi służbami, tak aby młodszy czytelnik nie pomylił policjanta politycznego od policjanta naszych czasów.

 

Walory edukacyjne

Pozycja niewątpliwie jest bardzo wartościowa dla współczesnych pokoleń, gdyż treści tamtej historii wzbogacają nasza wiedzę, która jet dość uboga, jeśli chodzi o ten okres, a dzieje się tak, ponieważ rzadko w szkołach komunizm jest szczegółowo omawiany na lekcjach historii, gdyż przeważnie dochodzimy do niego pod koniec roku szkolnego. Osobiście nigdy w szkole nie miałem okazji do przerabiania tych zagadnień, a wiedza jest zdobywana przeze mnie od naocznych świadków lub takich właśnie książek. Zresztą taka lektura jest dużo lepsza od wykładu w szkole, gdyż tam może być zabarwiona politycznie konfliktami naszych czasów. Natomiast wtedy albo ktoś był za, albo przeciw i dlatego sprawa wydaje się dużo prostsza i bardziej obiektywna. Przede wszystkim otrzymujemy tutaj obraz życia zwykłego obywatela w tamtych czasach, a nie tylko ustawy i uchwały rządowe albo życiorysy znanych postaci tego okresu. Nie, ta książka przedstawia prawdziwy obraz egzystowania każdego z naszych przodków o zabarwieniu polityczno-państwowym. 

 

Podsumowanie

Książkę pomimo dużego zaciekawienia jej treścią czyta się dość ciężko, po części ze względu na słownictwo, którego autor używał oraz dlatego, że są zbyt małe odstępy między wierszami, co w dużym stopniu utrudnia i spowalnia czytanie pozycji. Twarda okładka, jak najbardziej oddaje ducha treści lektury, natomiast jej powierzchnia jest matowa, dzięki czemu w dużym stopniu narażona jest na nieusuwalne zabrudzenia w przeciwieństwie do błyszczących okładek. Sama treść sprzyja pogłębianiu wiedzy i to w dość przystępny i ciekawy sposób, co różni ją od klasycznych książek, podręczników historycznych. Gorąco polecam pozycję przede wszystkim młodym czytelnikom, którzy nie pamiętają tamtych czasów, a także starszym pokoleniom, by mogli z opiniować, czy te przesłania są, jak najbardziej prawdziwe i zgodne z historią.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial