Pani M
-
Kiedy patrzymy na to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, nie czujemy się zbyt pewnie. Nie do końca wiadomo, czy możemy czuć się bezpiecznie. Putin jest dość nieprzewidywalną osobą i strach pomyśleć, co może mu wpaść do głowy. 2017: Wojna z Rosją to publikacja napisana przez oficera do niedawna zajmującego wysokie stanowiska w hierarchii NATO i oparta na przebiegu gier wojennych prowadzonych przez natowskie sztaby, pokazuje, jak zaniechanie pewnych działań może doprowadzić do kolejnej wojny w Europie.
Jakie są prognozy autora, które zawarł w książce?
– Rosja zaatakuje kraje bałtyckie w 2017 roku.
– Używając szantażu nuklearnego, powstrzyma państwa zachodnie przed interwencją.
– Wiara Zachodu w broń jądrową jako gwarancję pokoju okaże się kosztowną iluzją.
– Wahanie NATO doprowadzi nieomal do katastrofy, a pełna mobilizacja sił Sojuszu nastąpi dopiero w ostatniej chwili, gdy alternatywą będzie zupełna klęska.
– Demokratyczny porządek świata zachodniego, ustanowiony po drugiej wojnie światowej i powszechnie uważany za coś trwałego, zostanie zagrożony.Mam bardzo mieszane uczucia po lekturze. W sumie nie do końca nawet wiem, czego właściwie się po niej spodziewałam. Czytanie 2017: Wojna z Rosją szło mi jak po grudzie. Kilka razy zarzucałam lekturę i nie umiałam się ponownie za nią zabrać. Nie byłam pewna, czy uda mi się dokończyć jej czytanie.
Jedno trzeba przyznać, autor podchodzi do całego problemu dość szeroko. Nie tylko z perspektywy Polski, jako jednego z najbliższych sąsiadów, ale NATO. Jest pewne „ale” i to wcale nie takie małe. Nasze wojska są potraktowane bardzo marginalnie. Odniosłam wrażenie, że nie mamy zbyt dużego znaczenia dla NATO. Czy faktycznie z naszą armią jest aż tak źle? Nie powiedziałabym. Mimo to zostaliśmy potraktowani jako dodatek do niemieckich sił zbrojnych. To nie jest sprawiedliwe. Przynajmniej w moim odczuciu.
Cała publikacja jest dość przewidywalna. Byłam w stanie przewidzieć, co będzie chciał mi przekazać autor. Czy scenariusz, jaki przedstawia, jest możliwy? Patrząc na to, co dzieje się właściwie od kilku lat, wszystko może się zdarzyć, choć nie życzyłabym nam tego, by ten koszmar się ziścił. Autor pokazuje, co mogłoby się stać, gdyby doszło do konfliktu zbrojnego. Na polu boju nie wszystko da się przewidzieć i jedna zła decyzja może być bardzo brzemienna w skutkach. Oczywiście beznadziejną sytuację mieliby uratować Anglicy i Amerykanie. Nie mogłoby być inaczej. Zakończenie do mnie nie przemówiło. Odniosłam wrażenie, że było pisane na siłę.
Książka powstała po to, by otworzyć oczy Zachodowi. Uświadomić mu, że tak jakby w Europie niezbyt dobrze się dzieje. Czy spełniła swoje zadanie? Bardzo trudno mi to określić. Nie jestem dowódcą wojskowym, więc w sumie nie mam kogo poderwać do walki. Czy wojskowi poczują się wezwani do tablicy? Nie mam pojęcia. Ci ludzie sami musieliby się wypowiedzieć na ten temat.
Nie wiem, komu właściwie mogłabym polecić tę książkę. Osobom interesującym się polityką? Myślę, że oni będą nią najbardziej zainteresowani. Czy przypadnie im do gustu? Tego nie mogę zagwarantować. To jedna z tych pozycji, po które trzeba sięgnąć, odpowiadając samemu sobie na pytanie, czy warto. Wiem, że nie każdemu przypadnie do gustu tematyka. Przeczytajcie opis książki, poszukajcie opinii na jej temat i zastanówcie się, czy chcecie ją przeczytać.