Pani M
-
Strata ukochanej osoby ma ogromny wpływ na nasze życie. Terapia żałoby ukazuje drogę wyjścia ze smutku. Tylko wtedy, gdy pozwolimy sobie przeżyć żałobę, możemy ruszyć naprzód. Naprzód – nie powracając do rozgoryczenia i zaciekłości. Naprzód – do świadomego przyjęcia smutku w naszym życiu, do bogatszego zrozumienia, nowych potrzeb i celów, do głębszej duchowości i odnowy samych siebie.
Pamiętam moment, gdy odeszła moja ukochana babcia. Miałam tylko 7 lat i nie potrafiłam zrozumieć tego, że jej już nie ma, że zmarła. Rodzice nie potrafili mi tego wytłumaczyć. Byłam zła na nich i na nią. Nie trafiały do mnie żadne argumenty. Byłam na to wszystko głucha. Wtedy nie było takich książeczek, więc musiałam sobie sama poradzić z dojściem do siebie po stracie.
Terapia żałoby to publikacja, w którą powinni zaopatrzyć się wszyscy rodzice. Prędzej czy później dojdzie do sytuacji, gdy odejdzie ktoś bliski i trzeba będzie jakoś wytłumaczyć to dziecku. Na własnym przykładzie wiem, że nie jest to takie łatwe. Zwłaszcza wtedy, gdy dziecko po raz pierwszy świadomie spotyka się z taką sytuacją.
Co znajdziecie w tej książeczce? To 35 rad, które pomogą najmłodszym przejść przez ten trudny po stracie ukochanej osoby okres. Chociaż myślę, że i dorośli znaleźliby w niej coś dla siebie. Wychodzenie na prostą z żałoby zostało dokładnie opisane. W bardzo prosty sposób, więc myślę, że przedszkolaki spokojnie zrozumieją, o co chodzi. Co do młodszych dzieci nie jestem tego pewna. Autorka pokazuje, że żałoba jest czymś normalnym po stracie ukochanej osoby, ale po pewnym czasie trzeba ruszyć naprzód. Nie można pogrążyć się w smutku. Nie przyniesie to niczego dobrego. Łatwo powiedzieć, prawda. Jak to zrobić? Dowiecie się tego z lektury książki.
Książeczkę uzupełniają ilustracje autorstwa R.W. Alley. Są one czarno-białe, ale nadają publikacji klimatu. Oddają to, czego nie są w stanie powiedzieć słowa. Bez nich Terapia żałoby byłaby pozbawiona wyrazu. Myślę, że rysunki przyciągną uwagę najmłodszych czytelników. Pomogą im zrozumieć słowa autorki. Nie widzę także przeciwwskazań, by dzieci je własnoręcznie pokolorowały. Nie uważam, żeby w ten sposób zniszczyły książkę. Może dzięki temu poradzą sobie ze smutkiem, który w nich siedzi.
Terapię żałoby czyta się błyskawicznie. Można robić to ciągiem, choć nic nie stoi na przeszkodzie, by rozłożyć sobie lekturę na raty. Nie ma obawy, że zgubi się wątek. Książka jest jednak na tyle krótka, że można ją przeczytać w jeden wieczór. Nie wiem jednak, czy nie lepiej dawkować emocji dzieciom na raty. To tylko moje przemyślenia. Niech rodzice zadecydują, w jaki sposób zapoznają swoje pociechy z tą publikacją.
Chociaż publikacja jest przeznaczona raczej dla dzieci, dorośli mogą się z niej wiele nauczyć. Często przeżywając żałobę, zapominamy o tym, jak ważna jest bliskość drugiej osoby, a to właśnie ona może czasem przynieść największe ukojenie. Warto o tym pamiętać. Przypomina o tym autorka w jednym z punktów.
Ta książeczka zawiera w sobie wiele ważnych myśli. Pokazuje nam, że choć nie mamy wpływu na to, co dzieje się w naszym życiu, możemy wsłuchać się w rytm, w jakim biegnie. To obowiązkowa pozycja dla wszystkich rodziców. Nie może zabraknąć jej w żadnej biblioteczce. Nigdy nie wiadomo, kiedy się przyda.