Frollo
-
Zatrute wrzeciono, klątwa snu, mnóstwo magii i śpiąca królewna. Zapewne wszyscy znamy baśń Charlesa Perraulta, spopularyzowaną przez braci Grimm, w której występuje również odważny i przystojny książę oraz zła czarownica. „Jesień magii” autorstwa Doroty Wieczorek to reinterpretacja tej sławnej na całym świecie historii.
Główną bohaterką powieści jest nastoletnia Mallory, która nie wiedzie łatwego życia. Podczas gdy jej rówieśnicy świetnie się bawią i imprezują, a ich największym zmartwieniem są trudne klasówki, dziewczyna żyje w obawie przed możliwością własnych snów. Kiedy zamyka oczy i pogrąża się we śnie, nie jest w stanie nad niczym zapanować. To, co dzieje się we snach, przenosi się na jawę, a Mallory nie ma nad tym absolutnie żadnej władzy. Jest do jedynie przekleństwo, które doprowadziło do śmierci matki dziewczyny wiele lat temu i przez które całe jej życie zostało wywrócone do góry nogami. Wraz z ojcem bezustannie podróżują, przenosząc się z miejsca na miejsce, aby nie zostali odnalezieni przez ludzi (a może i nie tylko) chcących wykorzystać nastolatkę i jej niesamowite moce dla własnych korzyści.
W książce pojawia się naturalnie wątek nastoletniej miłości, rozterek sercowych, siły przyjaźni i wiele innych sztampowych motywów niezbędnych powieściom młodzieżowym.
Pomysł na fabułę wydawał mi się od początku bardziej niż obiecujący. W ubiegłych latach bardzo popularne stało się opowiadanie na nowo wszelkiej maści baśni czy mitów, czasami z lepszym, czasami z gorszym skutkiem. Obawiam się, że w przypadku „Jesieni magii” mamy do czynienia z drugim przypadkiem.
Pomimo iż tematyka jest bardzo interesująca, zwłaszcza dla kogoś, kto wychował się na podobnych baśniach i ma do nich szczególny sentyment, to występuje tutaj zdecydowany przerost treści nad formą. Styl pisania jest dość infantylny, czasami mam wrażenie, że autorka posiada szczególne upodobanie do wielokropka, który w wypowiedziach postaci, a zwłaszcza głównej bohaterki, pojawia się nad wyraz często, czasami kilkakrotnie w jednym akapicie. Rozumiem konieczność podkreślenia, ze dziewczyna jest zmieszana bądź przerażona, niemniej jednak wygląda to dość nieestetycznie podczas czytania.
Zaczynając czytać mniej więcej drugi rozdział, miałam też wrażenie, że zostałam poniekąd wrzucona w środek książki. Wydawało mi się, że sporo rzeczy zostało niepowiedzianych, a akcja biegła zdecydowanie zbyt szybko jak na mój gust. Nagle pojawiali się kolejni bohaterowie, wydarzenia pędziły jedno za drugim i to nie w zadowalający sposób.
Co do samej głównej bohaterki muszę przyznać, że była ona dla mnie dość irytująca. „Ucieknę od ojca, który chce mnie chronić, abym to ja go tym razem ochroniła, wsiądę na statek z bandą nieznajomych, dziwnie wyglądających typów tylko dlatego, że powiedzieli dwa zdania o „śniących”, a potem będę zaskoczona, że traktują mnie tak podejrzliwie i chcą wyrzucić za burtę.” Naprawdę nie mam pojęcia, czy uważam, że jest ona tak dziecinna czy po prostu głupia.
Mogłabym przeoczyć nawet charakter głównej bohaterki, w końcu nie jest to pierwsza i zapewne nie ostatnia powieść, gdzie nie mogę znieść jakiejś postaci, ale mam wrażenie, że Mallory jest w pewnym sensie Mary Sue.
Nie mogę również nie skomentować zakończenia, które przyprawiło mnie o białą gorączkę. Co prawda spodziewałam się happy endu, w końcu była to opowieść bazowana na bardzo znanej baśni dla dzieci, ale rozwiązanie zastosowane przez autorkę ani trochę do mnie nie przemówiło. Gdyby zakończyła całą historię na ostatnim rozdziale i nie napisała Epilogu, mogłabym ocenić finał na zdecydowany plus, ale niestety.
Wydaje mi się, że gdybym czytała tę książkę na etapie gimnazjum, mogłaby mi się bardzo spodobać. Nie ma tam z pewnością nadmiaru monotonnych opisów, czyta się ją naprawdę szybko, bohaterowie odważnie ratują świat i wszystko kończy się dobrze. Niestety w obecnym wieku wyżej wymienione rzeczy to zdecydowanie za mało, abym mogła ocenić powieść pozytywnie.
Lora
-
Każdego dnia bez zastanowienia zapadasz w sen, sprawiasz, że twoje ciało ma czas na odpoczynek, a wtedy twoje niezablokowane niczym myśli mogą zacząć kierować umysłem. Zazwyczaj nie panujesz nad tym, co ci się przyśni, kieruje tym twój mózg, jednakże istnieje wyjątek. Kierowanie snami i bycie świadomym ich uczestnikiem może być sprawą cudowną lub zupełnie odwrotnie - może sprowadzić nas na samo dno.
Nastoletnia Mallory, główna bohaterka książki Doroty Wieczorek "Jesień magii" styka się z problemem spełniających się snów. Dziewczyna zaraz po zaśnięciu zaczyna tworzyć historie senne, których jest uczestniczką. Jednakże zazwyczaj są to sny złe, krzywdzące osoby, które w nich uczestniczą. Aczkolwiek nie są to zwykłe koszmary nocne. Mallory przenosi sny na jawę, mimowolnie odtwarzając historie.
Książka oparta jest na "Śpiącej królewnie", co zdecydowanie wyróżnia ją spośród innych. Historia jest dosyć ciekawo opisana, co udowadnia już sam początek książki, w którym towarzyszymy małej Mallory podczas zasypiania. Bohaterka boi się, że pod jej łóżkiem znajduje się potwór, ale jak to dzieci, często wymyślają niestworzone historie, dlatego też rodzice dziewczynki to bagatelizują. Zaraz po tym opisana jest scena wybudzenia się dziewczyny ze snu i... atak potwora na mamę, która przebiegła do pokoju głównej bohaterki, ponieważ ta krzyczała.
Po tak wstrząsającym początku jest chwila odpoczynku i poznajemy losy Mallory jako nastolatki, która podróżuje z ojcem nie zagrzewając nigdzie zbyt długo miejsca. Od czasu ataku na rodzicelkę sny są spokojniejsze i ustąpiła ich śmiercionośność. Jednak wtedy dziewczyna poznaje małą towarzyszkę, która zdaje się wiedzieć, co trapi Mallory. Jednak jak wszystko na czym jej zależy, nawet ją traci. Małą porywa czarna postać, która niegdyś nawiedziła główną bohaterkę. Od tego momentu ta wie, że postać małej dziewczynki jest powiązana z jej snami i postanawia odkryć prawdę o sobie i magii, która towarzyszy jej życiu.
Aby to zrobić dziewczyna musi się postawić ojcu, który zawsze starał się utrzymać wszystko w strefie bezpieczeństwa. Mallory wyrusza w wielką podróż do krainy snów, gdzie poznaje totalitarnego władcę owego świata. Jest jedyną postacią, która może odmienić losy mieszkańców krainy.
Nie jest to najlepsza książka jaką czytałam, jednakże mimo że nie lubię fantasy, to owa powieść mnie zahipnotyzowała. Nie ma w niej dłużących się opisów, które mi osobiście bardzo przeszkadzają. Autorka wszystkich bohaterów opisała bardzo skrupulatnie, odpowiednio to rozbudowując, bez przesadnego skupiania się jedynie na tym. Dodatkowym plusem książki jest lekkie pióro autorki, dzięki czemu powieść można spokojnie przeczytać w jeden wieczór. Nie ma w niej zbyt wyszukanego słownictwa, co czyni ją przystępną nawet dla młodszych czytelników.