Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Armadale

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 3 votes

Polecam:


Podziel się!

Armadale | Autor: Wilkie Collins

Wybierz opinię:

Airel

Po otwarciu książki dostałam oczopląsu.

 

I pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno temu narzekałam na niezbyt dopasowaną do lektury typografię w wydanym przez wydawnictwo MG cyklu „W poszukiwaniu straconego czasu” Marcela Prousta. „Armadale” również zostało wydane przez wydawnictwo MG i przez kontrast typografia w książkach Prousta właśnie zyskała na jakości. Co się stało z interlinią?!

 

Musiałam dać chwilę oczom na przyzwyczajenie, a potem zabrałam się za lekturę.

 

Armadale to nazwisko, nietypowe i znaczące. Wokół dziedziców tego nazwiska toczy się cała skomplikowana intryga – skomplikowana, choć wydawałoby się, że wszystkie składniki intrygi poznajemy jeszcze w prologu. Wokół tego tajemniczego nazwiska, jego spadkobierców i ich historii będzie zawiązana cała akcja powieści. A jednak postaci nie są czarno-białe, a w całej powieści jedną z głównych ról gra pytanie: czy człowiekiem rządzi wolna wola, czy fatum? Można też zapytać inaczej: czy człowiek może się zmienić? Czy grzechy naszych rodziców muszą przesądzić o naszym życiu?

 

To pierwsza powieść Wilkiego Collinsa, którą przeczytałam, ale z pewnością nie będzie ostatnia. Podobały mi się zarysowane postacie, fakt, że są raczej skomplikowane i niejednoznaczne (choć co do Allana Armadale’a... cóż... z pewnością są ludzie, którzy po prostu są, jakimi ich widać). Wyjątkowo podziwiam konstrukcję głównej kobiecej postaci. Lydia Gwilt pozostanie ze mną jeszcze przez długi czas. Rozterki głównych bohaterów wciągnęły mnie, a powieść czytało się przyjemnie i lekko. Część powieści pisana jest z perspektywy trzecioosobowego narratora, a część jako listy wymieniane między bohaterami, co stanowi przyjemne urozmaicenie. I ileż można opowiedzieć w prologu, a mimo to pozostawić czytelnika ciekawym dalszej części powieści! To wciąż mnie zadziwia. Obecnie większość prologów próbuje jedynie zanęcić czytelnika, pokazać jakiś fragment, który czytelnik będzie chciał dopasować do szerszego obrazu. Tu prolog jest wciągającym, sensacyjnym opowiadaniem. Otrzymujemy mnóstwo informacji, które później dopasowujemy do historii toczącej się w głównej częsci powieści.

 

Wyjątkowo urocza jest notka autora na samym wstępie książki, w której odnosi się on do swoich przyszłych czytelników z epoki. „Dostrzegą oni, jak sądzę, że [powieść ]nie została obmyślona naprędce ani skonstruowana niedbale. Ocenią ją odpowiednio i o nic więcej nie proszę”. Tak zwraca się do większości czytelników, ale nie wszystkich. Przyszłym krytykom zbyt śmiałej literatury przewidująco wsadza szpilę. „Niektórzy czytelnicy będą (...) urażeni odkryciem, że Armadale pod wieloma względami wykracza poza ciasne granice, w które, jeśli tylko mogą, są skłonni wtłaczać rozwój współczesnej beletrystyki”. Muszę powiedzieć, że w tym momencie autor miał już moją uwagę skoncentrowaną tylko na nim.

 

Dla kogo jest ta książka? Z pewnością jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich miłośników literatury XIX-wiecznej. Dla osób, które lubią czytać przyjemne, dość długie historie wypełnione intrygą i odrobiną romansu. Dla osób, którym spodobały się „Wielkie nadzieje” Charlesa Dickensa. Dla osób, które lubią odrobinę sensacji, ale podanej w oprawie pełnej opisów. Każdemu innemu powiem: daj szansę prologowi. Jeśli po przeczytaniu go nie stwierdzisz „Wow! Co tu może być więcej? To naprawdę dopiero początek?”, to nie jest książka dla ciebie.

 

Ale jest duża szansa, że jednak dokładnie tak pomyślisz.

 

A kto nie czytał nigdy literatury XIX-wiecznej, ale spodobało mu się „Wszystko, co lśni” Eleanor Catton:
a) powinien zacząć czytać powieści XIX-wieczne,
b) może dobrym pomysłem byłoby zacząć właśnie od „Armadale”?

Anena

Twórczość Wilkie’go Collinsa uważana jest przez wielu za klasykę angielskiej literatury. Ten wszechstronny powieściopisarz doskonale potrafił odnaleźć się niemalże w każdym gatunku- Kamień księżycowy to świetnie skonstruowana powieść detektywistyczna, a Córki niczyje to wzruszająca powieść obyczajowa.

 

Po raz pierwszy jego utwór Armadale ukazuje się w polskim tłumaczeniu. Po lekturze tego monumentalnego dzieła jestem zaskoczona, dlaczego musieliśmy czekać tak długo na wydanie polskie.

 

Fabułę tej wciągającej powieści rozpoczyna pojawienie się w niemieckim kurorcie pewnego Anglika z rodziną. Mężczyzna wiedząc, że żadna terapia nie będzie w jego przypadku skuteczna, decyduje się napisać do synka list, w którym przedstawia swoje burzliwe losy. Dzieli się z nim także pewną tajemnicą – dopuścił się zbrodni, dlatego jego dziecko musi być bardzo ostrożne. Syn zmarłego może wkrótce pojawić się, by dokonać zemsty. Przypuszczenia mężczyzny sprawdzają się. Młodzieńcy spotykają się, ale zawiązuje się między nimi braterska więź. Czy w obliczu dawnej zbrodni ich przyjaźń przetrwa?

 

Swoistym znakiem rozpoznawczym twórczości Collinsa jest snucie fabuły wokół tajemnicy, która istotnie wpływa na losy nieświadomych niczego bohaterów. Fatum ciąży nad ich losem i tylko czeka na sprzyjające okoliczności, by dokonało się to, co im pisane.

 

Świat przedstawiony wykreowany przez pisarza jest zawsze pełen kontrastów i niejednorodnych, bardzo skomplikowanych postaci. Collins świetnie potrafi opisywać ludzką psychikę, motywacje i namiętności kierujące postępowaniami człowieka. Karty jego powieści przepełnione są szlachetnymi bohaterami, których tragiczne losy wzruszają, ale i przywodzą na myśl twórczość Jane Austen czy Charlesa Dickensa. Taką postacią napiętnowaną niechlubną przeszłością jest Ozias Midwinter, syn zbrodniarza, któremu przyjdzie zapłacić za grzechy ojca. Młodzieniec nawet nie wyobraża sobie ogromu nieszczęść, które go dotkną oraz wielu intryg zastawionych przez tajemniczych osobników. Co chwilę przyjdzie mu zmierzyć się z przeciwnościami oraz przygodami, które będą dla niego swoistym testem charakteru.

 

Wiele miejsca autor poświęca również postaciom kobiecym. Prym wiedzie w tym wypadku Lydia Gwilt, z której korespondencji z protektorką wyłania się obraz przewrotnej natury kobiecej, która skłonna jest do wielu intryg i przebiegłości.

 

Z kart powieści wyłania się kontrast piękna i moralnej brzydoty dziewiętnastowieczne społeczeństwa. Collins potrafi doskonale opisywać nie tylko ludzkie nastroje, ale także tło, w którym rozgrywają się wydarzenia. Opisy wnętrz są bardzo plastyczne, pełne najmniejszych detali, dzięki czemu czytelnik ma wrażenie, że naprawdę znajduje się w którejś z opisywanych lokalizacji. Równie obszerne są detale ubioru, zarówno kobiet, jak i mężczyzn, które pozwalają wnioskować o stanie majątku i statusie społecznym danego bohatera. Bo to właśnie na kwestię ubioru zwracano większą uwagę.

 

Mimo, że niektórych czytelników może nieco przerazić objętość tej powieści – przecież przeczytanie ponad 700 stron zajmuje wiele czasu! – to jestem przekonana, że warto jest przeczytać Armadale w całości. Co prawda miejscami narracja może nieco dłużyć się i nużyć, ale taki jest urok twórczości Collinsa. Jedni podziwiają go za dokładność w odwzorowywaniu detali i ukazywaniu meandrów ludzkiej psychiki, a inni uważają przydługie opisy za nużące. Dla mnie, jako miłośniczki literatury z dziewiętnastego wieku, która z wypiekami na twarzy pochłaniała powieści Jane Austen, jest to bardzo wartościowa literatura ukazująca mentalność ówczesnych ludzi. Nawet zamiłowanie autora do sensacyjnych wątków i nieco nadużywanych motywów grozy, tajemnic i zemsty, przynosi nową jakość, która pozwala na niejednoznaczne odczytanie bohaterów tej powieści i sposobów, w jaki postępują.

 

Polecam Armadale, która jest doskonałym połączeniem powieści psychologicznej i obyczajowej z sensacyjnymi motywami. Najbardziej zasługujące na uwagę są opisy stanów emocjonalnych Midwintera, które mogą skojarzyć się z dręczonym wyrzutami Raskolnikowem oraz z Myszkinem, którego postać świetnie zbudował w Idiocie Dostojewski. Interesujące są również opisy snów i przepowiedni, pojawiających się w powieści, których autor nie interpretuje jednoznacznie. W tym celu pozostawia pole czytelnikowi. Mam nadzieję, ze wielu z Was, ta powieść pozytywnie zaskoczy, a jej egzemplarz zapełni domową biblioteczkę.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial