Pani M
-
„Gwen Anders rozpoczęła pracę w klubie Sky Launch, aby zapomnieć o dręczącej ją przeszłości i zacząć wszystko od nowa. Szybko odnajduje się w nowym otoczeniu. Zaprzyjaźnia się też ze swoją koleżanką z pracy – Alayną Withers oraz z nowym właścicielem, Hudsonem Piercem. Gwen czuje się tu jak w domu. Rozpoczęcie wszystkiego od nowa wiąże się z zostawieniem za sobą trudnych wspomnień z przeszłości – wkrótce jednak okazuje się, że to nie takie proste. Gwen nie jest również w stanie zapomnieć o JC – mężczyźnie, dzięki któremu po raz pierwszy uwierzyła w to, że świat może być piękny. Jest świadoma, że nie powinna się w nim zakochiwać, jednak teraz pragnie zrobić wszystko, by nie stracić ukochanego. Gwen obawia się, że nigdy nie będzie żyć normalnie. A jeśli nawet jej się uda, to czy powinna nadal karmić się nadzieją, że JC kocha ją na tyle mocno, aby w końcu mogli się odnaleźć?” – tak wydawca opisuje drugą część cyklu Połączeni. Jakie są moje wrażenia po lekturze?
Pisząc o pierwszej części, użyłam sformułowania, że Laurelin Paige stanęła na wysokości zadania i oddała w ręce czytelników dobrą powieść z wątkami erotycznymi, które są dopracowane i działają na zmysły. Nie wiedziałam, czy uda jej się utrzymać poziom w kontynuacji, więc sięgnęłam po nią z nutką niepewności. Jak się okazało, niepotrzebnie. Autorka pokazała, że zna się na rzeczy i pobiła na głowę Uwolnij mnie.
Znajdź mnie to powieść naładowana emocjami już od samego początku. Czytałam ją z zapartym tchem i nie umiałam przewidzieć tego, dokąd zaprowadzi mnie Laurelin Paige. To jeden z największych plusów tej powieści. To nie są odgrzewane kotlety, którymi ostatnio zalewany jest rynek wydawniczy. Nie myślałam, że będę zaczytywać się w tego typu literaturze, a jednak. Życie potrafi być zaskakujące.
Nie do końca nadążałam za rozumowaniem Gwen. Jestem kobietą, ale jej logika czasem mnie przerastała. Czasem miałam ochotę porządnie nią potrząsnąć i zapytać się, o co właściwie jej chodzi. Czy to źle? Nie. To znaczy, że zostałam wciągnięta w opowieść i wczułam się w nią. Myślę, że o to w dobrej literaturze właśnie chodzi.
Laurelin Paige jest prawdziwą czarodziejką pióra. W bardzo plastyczny i pobudzający zmysły sposób potrafi opisywać to, co się dzieje. Niemal widziałam wszystko o czym pisała. Jestem oczarowana jej stylem. Bardzo trudno jest stworzyć dobrą książkę z wątkami erotycznymi. Moim zdaniem tej autorce się to udało. Zrobiła coś, co wielu jej kolegów po fachu próbowała ze mną zrobić – oczarowała mnie romansem (nie wierzę, że piszę te słowa, ale to prawda).
Książka daje do myślenia i zmusza do refleksji, a przede wszystkim do odpowiedzenia sobie na pytanie, co bylibyśmy w stanie zrobić dla drugiej osoby. Znajdź mnie to rollercoaster emocji. Tykająca bomba, która wybucha w najmniej oczekiwanym momencie. Na coś takiego właśnie czekałam i jestem głodna kolejnych wrażeń. Laurelin Paige postawiła sobie bardzo wysoko poprzeczkę i mam nadzieję, że uda się jej nadal utrzymywać tak wysoki poziom. Teraz już wiem, że przy jej książkach trzeba uzbroić się w chusteczki. Przy zakończeniu trochę ich zużyłam. Jeśli szukacie dobrego romansu, chyba dobrze trafiliście. Przekonajcie się, czy będziecie w stanie polubić Gwen tak mocno jak ja.