Michał Lipka
-
ROK STAR WARSÓW NA 64 STRONACH
Tak zwane „annuale” to publikacje bardzo popularne za granicą, chociaż w Polsce w swojej formie raczej rzadko spotykane. Najbliższe są im nasze rodzime wydania specjalne różnych pism, z tym że annuale, jak wskazuje tytuł, ukazuj się najczęściej (bo nie jest to jednak sztywna reguła) raz w roku. To, co wchodzi w ich skład, zależy od formy, której dotyczą. W rocznikach znanych serii komiksowych są to dodatkowe historie, najczęściej niezwiązane fabularnie z głównym wątkiem toczącym się w ich ramach, podczas gdy periodyki, mniej skupione na konkretach, oferują artykuły, ciekawostki, opowiadania, krótkie komiksy, zagadki, zadania i całą gamę dodatków. Oczywiście w ramach określonego tytułu. „Star Wars: Rocznik 2017” należy do tej drugiej grupy, która – jak się można domyślić z samej zawartości – przeznaczona jest dla młodszych odbiorców.
Rok 2016 był dobrym rokiem dla fanów „Gwiezdnych Wojen”. Długo oczekiwany siódmy film kinowy pojawił się niedawno na ekranach i miłośnicy sagi żyli nim i przełomowymi momentami, które pokazał, na rynku pojawiło się mnóstwo nowych książek i dodatków, najświeższa seria komiksowa stworzona przez komiksiarzy z Marvela zagościła na stałe na półkach, a fani mieli na co czekać, bo na grudzień zapowiedziano premierę pierwszego z filmowych spin-offów dziejących się w trakcie tak zwanej „starej trylogii” (epizodów IV-VI). Niniejsza publikacja poniekąd podsumowuje to wszystko. Jej znaczna część skupia się na epizodzie VIII , „Przebudzeniu Mocy”, prezentuje postacie, ciekawostki i pytania, które nie doczekały się odpowiedzi, wszystko bogato ilustrując zdjęciami. Nie zabrakło też wspominek starych filmów oraz zapowiedzi tego, co dopiero nadejdzie – czyli „Łotra 1” (wprawdzie kiedy piszę te słowa film już na dobre gości na kinowych ekranach, ale gdy „Rocznik...” miał swoją premierę, film nadal pozostawał zbyt odległą dla chcących go mieć natychmiast fanów perspektywą). A wszystko to wzbogacone o m.in. krzyżówki, testy, szansę przeprowadzenia własnych walk znanych postaci, grę planszową czy porcję plakatów z „Łotra...”.
Jak na 64 strony, pozycja zawiera naprawdę sporo konkretnej treści. Wprawdzie fani z „Rocznika 2017” nie dowiedzą się niczego nowego, a starsi odbiorcy nie znajdą tu zbyt wiele dla siebie – chyba, że wciąż mają w sobie całkiem sporo z dziecka – ale młodsi czytelnicy będą bawić się bardzo dobrze. I na dodatek w towarzystwie kultowych postaci, które zmieniły popkulturę.
Jak na pozycję typowo dziecięcą (młodzieżową) przystało przeważają zdjęcia, tekstu jest mniej, ale jego także nie zabrakło. Do tego publikacja ma bawiąc uczyć, może nie przydatnych faktów ale na przykład podstaw rysownia (przerysowywania) oraz logiki (mamy w końcu choćby wykreślanki, układanie fragmentów ilustracji we właściwiej kolejności czy dopasowywanie rysunków). A wszystko to proste, miłe i w bardzo barwnej, choć stonowanej otoczce.
Do tego całość została bardzo ładnie wydana na półkredowym papierze, w twardej oprawie i formacie A4 – czyli typowo dla nie-komiksowych pozycji typu „Annual”, jakie znajdziemy na Zachodzie. Na koniec czekają wspomniane już plakaty. Nie są wprawdzie duże – mają taki sam rozmiar, jak książka je zawierająca – i trzeba je wydrzeć ze środka, ale jest ich całkiem sporo, bo pięć dwustronicowych, i wyglądają naprawdę dobrze.
Podsumowując, dzieciaki będą zadowolone. Dostaną miły dodatek do swojej ulubionej serii filmowej, będą mogły przyozdobić swój pokój i czeka ich niemało dobrej zabawy. Dlatego też polecam „Star Wars. Rocznik 2017” Waszej uwadze.