The Lord Of The Rings: Trylogia Filmowa Do Kolorowania | Autor: Praca Zbiorowa

WŁADCA KOLORÓW

„Władca Pierścieni” Johna Ronalda Reuela Tolkiena to światowy fenomen i kultowe dzieło, które od ponad sześćdziesięciu lat (a jeśli spojrzeć dalej, ku początkowi tej opowieści w postaci „Hobbita”, od blisko ośmiu dekad) rozpala wyobraźnię kolejnych pokoleń czytelników. I widzów, odkąd przed piętnastoma laty Peter Jackson przeniósł na kinowe ekrany historię pierścienia władzy i dzielnego Frodo, który z pomocą przyjaciół musi położyć kres tyrani złego Saurona. Przez ten czas ukazało się wiele publikacji związanych z serią, poczynając od książek samego autora, przez notatki i fragmenty publikowane pośmiertnie, po całą gamę dodatków – tak książkowych (analizy, uzupełnienia, albumy, inspiracje), jak również reprezentujących wszelkie możliwe media (komiksy, gry, gadżety). Nie zabrakło więc wśród nich także kolorowanek, jedną nawet mieliśmy po polsku, ale była to publikacja nieoficjalna, choć po części udana. Teraz jednak do rąk dostajemy rzecz konkretną, sygnowaną przez wytwórnię filmową i na filmach opartą. Jak prezentuje się w środku?

Na blisko stu stronach twórcy zaprezentowali najważniejsze wydarzenia z „Drużyny Pierścienia”, „Dwóch wież” i „Powrotu króla” w formie typowej dla modnych w ostatnich latach kolorowanek dla dorosłych. Od przybycia Gandalfa na słynne przyjęcie urodzinowe Bilba i wyprawę powiernika pierścienia, przez wędrówkę do Góry Przeznaczenia, po ostateczne wielkie bitwy i rozstrzygnięcie losów pierścienia władzy, a co za tym idzie wydarzeń w Śródziemiu. Towarzyszymy bohaterom w ich wyprawie, wyprawie, która odmieniła świat – zarówno fikcyjny, jak również nasz rzeczywisty, wywierając tak wielki wpływ na jego kulturę popularną. I dostajemy szansę nadania im własnych, niepowtarzalnych barw.

Wiele już lat minęło od czasu, kiedy pierwszy raz przeczytałem „Władcę Pierścieni”. Czy mnie wówczas urzekł? Nie, a przynajmniej nie tak, jak się tego spodziewałem, z czasem zaczął wręcz nużyć, a dopiero po latach na nowo odkryłem jego magię. Gorzej było z filmami. O ile „Drużyna Pierścienia” była przełomowa i piękna, o tyle kolejne, chociaż kręcone jednocześnie z nią, zaczęły sprawiać wrażenie zachowawczych i mechanicznych. Że o Hobbicie, którego tylko pierwsza część jest filmem dobrym, by wraz z rozwojem akcji przeistoczyć się w sztampę i fabularną mieliznę przypominającą grę komputerową, nie wspomnę.

Ale tak czy inaczej, mimo wszystkich tych błędów, nawet te filmy stanowią pewną niesamowitą przygodę. Pełną magii i bohaterstwa opowieść. I takie też pozostają dodatki do niej – również ta kolorowanka.

Ci, którzy z kolorowaniem dla dorosłych nie mieli jeszcze styczności, mogą zapytać o co w tym wszystkim chodzi. Czemu jest to przeznaczone dla takiej, a nie innej grupy wiekowej i co się z tym wiąże? Kolorowanki dla dzieci są proste, łatwe, takie, w których trudno jest wyjść poza linię, a całość nie wymaga zbyt wielu barw. I zbyt długich nakładów pracy. W ich odpowiedniku dla starszych ilustracje posiadają przede wszystkim o wiele więcej detali, są szczegółowe, skomplikowane i wymagające, także pod względem potrzebnego do ich wykonania czasu. Ale o ile więcej dają satysfakcji! I jak pięknie potrafią przy tym wyglądać.

I dokładnie to oferuje „The Lord of the Rings”. Wprawdzie początkowo grafik przeznaczonych do kolorowania jest mniej, bo na każdą dwustronicową ilustrację przypadały dwie strony, które można uznać za zapychacz miejsca – z drobnym rysunkiem jednego z bohaterów i krótkim, choć rozpisanym na całą stronę cytatem. Potem jednak przeważają duże grafiki do kolorowania i trzeba przyznać, że są bardzo, bardzo ładne. Szczegółowe, realistycznie oddające kadry z filmów. Dla fanów wprost znakomite.

Dlatego polecam wszystkim miłośnikom Tolkiena, którzy dali się także uwieść modzie na kolorowanki dla dorosłych. Albo po prostu lubią dobre dodatki do swojej ulubionej opowieści. Oni na pewno się nie zawiodą.