Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Bestia. Studium Zła

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 3 votes
Wątki: 100% - 3 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 3 votes
Klimat: 100% - 4 votes
Okładka: 100% - 3 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Bestia. Studium Zła | Autor: Magda Omilianowicz

Wybierz opinię:

Pani M

Są książki, których nie można oceniać w kryteriach ciekawa czy nudna. To opowieści napisane przez życie. Mniej lub bardziej szokujące. Bestia. Studium zła zdecydowanie szokuje i nie pozwala o sobie zapomnieć. Posłuchajcie zresztą sami.

 

Podejrzewam, że większość z Was słyszała kiedykolwiek o Leszku Pękalskim, znanym także jako "wampir z Bytowa". Chociaż jest uznawany za seryjnego mordercę, został skazany wyłącznie za zabójstwo jednej kobiety. Przed procesem chwalił się wręcz swoimi dokonaniami. Później jednak odwołał wyjaśnienia. Magda Omilianowicz postanowiła wszcząć własne śledztwo w jego sprawie. Nie mogła z założonymi rękami patrzeć na to, w jaki sposób morderca został osądzony. Do jakich wniosków doszła?

 

Leszek Pękalski jest nieślubnym synem robotnicy rolnej. Po jej śmierci dość długo szukał domu. Od urodzenia był nieco upośledzony i otrzymywał rentę. Był pośmiewiskiem. Śmierdział, jąkał się i nie bardzo palił się do pracy. W młodym wieku zaczął gwałcić i mordować w bestialski sposób kobiety. Nie udało się jednak udowodnić mu winy w wielu przypadkach, chociaż podawał szczegóły, jakie mógł znać wyłącznie morderca. Leszek Pękalski wyjdzie na wolność w 2017 roku.

 

Magda Omilianowicz bardzo zaangażowała się w tę sprawę. To widać. Odbyła szereg trudnych rozmów i zapoznała się z opisami bestialskich zbrodni, które niejednokrotnie dotyczyły małych dzieci. Autorka pokazuje, w jaki sposób mógł wyglądać makabryczny scenariusz morderstw dokonanych przez wampira. Przytacza czytelnikom historie, pod którymi Leszek Pękalski mógłby się podpisać własną krwią.

 

Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że wiele osób nie będzie w stanie przejść przez tę książkę. Jest mocna, bardzo mocna. Ja, osoba, która uwielbia, gdy w powieściach krew leje się strumieniami, musiałam robić sobie przerwy. To nie była fikcja taka jak w thrillerach, tylko makabryczne historie, jakie wydarzyły się naprawdę. Na moich oczach po raz drugi ginęli ludzie, których mordercy uszło na sucho to, że pozbawił ich życia. Leszek Pękalski to zbrodniarz, jaki kierował się prymitywnymi instynktami. Byleby tylko się najeść i uprawiać seks. Najlepiej taki, w którym kobieta prosi o litość albo jest umierająca.

 

Najbardziej w całej tej sytuacji jest mi żal jego siostry, Joanny. Kobieta nikomu nie zawiniła, a została po części ukarana za winy brata. Odebrano jej nie tylko prywatność, ale również biżuterię, którą dostała od męża. Podejrzewano bowiem, że pochodzi od zamordowanych kobiet. Joanna już zawsze będzie musiała żyć ze świadomością, że jest siostrą bestii. Niejednokrotnie zapewne ktoś wytknie ją jeszcze palcem.

 

Jak doszło do narodzin bestii? Autorka stara się to pokazać czytelnikom. Nie usprawiedliwia w żaden sposób Leszka Pękalskiego, ale uświadamia nam, że po części ukształtowało go społeczeństwo, w którym dorastał. Był niechciany, wyśmiewany, poniżany. Inny, niewarty uwagi. Znalazł więc sobie zajęcie. Szkoda tylko, że tak wiele osób musiało za nie zapłacić własnym życiem.

 

Nie sądzę, by była to pozycja odpowiednia dla czytelników poniżej osiemnastego roku życia. To zdecydowanie książka dla dorosłych odbiorców. Odradzam sięganie po nią osobom o słabych nerwach. Wiedząc, że to bardzo trudny, choć dobrze napisany kawał lektury, nie będę nikogo namawiała do sięgnięcia po nią. Musicie sami zastanowić się, czy chcecie, by na Waszych oczach odegrał się dramat. Ostrzegam też, że to nie jest książka na jeden wieczór. Przejście przez nią zajmuje sporo czasu.

Scarlett

Magda Omilianowicz to koszalinianka, podróżniczka i reporterka. Para się dziennikarstwem, więc reportażową sprawozdawczość ma we krwi. „Bestia” to owoc jej dwudziestoletniej pracy nad sprawą Wampira z Bytowa.

 

To moje pierwsze spotkanie z wydawnictwem Od deski do deski. Intrygują mnie reportaże, więc z przyjemnością sięgnęłam po „Bestię”. Moja przyjemność systematycznie malała z każdą kolejną stroną, a jej miejsce zastępował paraliżujący strach. Przypominałam sobie wszystkie momenty, gdy wracam do domu z pracy po 22. Z przystanku mam do domu tylko jakieś 40 metrów, ale przecież Wampirowi z Bytowa często wystarczyło mniej...

 

Magda Omilianowicz jest pierwszą dziennikarką, której zezwolono na rozmowy z Lesiem, jak mówiono na tego, rzekomo upośledzonego intelektualnie, morderce. Chętnie opowiadał jej o swoich morderstwach, z których udowodniono mu zaledwie jedno. Jego pierwszą zbrodnią był gwałt na Bernadecie, która pochodziła z jego wsi. Sąd zasądził tylko 2 lata w zawieszeniu na 5 lat. Może gdyby kara była surowsza, gdyby siedział w więzieniu to nie skrzywdziłby tylu osób? Omilianowicz rozmawiała też z osobami, które miały jakieś relacje z Leszkiem. Można by rzec, że nawet chętnie o tym opowiadały. Zastanawia mnie skąd tak chętna współpraca. Jeśli kiedyś będzie mi dane poznać autorkę, to na pewno zadam jej to pytanie (spotkanie autorskie w Krakowie???).

 

„Bestia – studium zła” to kompleksowe dzieło. Rozdziały dotyczące przemyśleń Wampira z Bytowa mieszają się z relacjami ludzi, którzy go znali, a także z aktami sprawy i opiniami biegłych. Jednocześnie nie mogę powiedzieć, by autorka w jakikolwiek sposób czuła współczucie dla opisywanego. Brutalnie ukazuje prawdę o nim, jasno daje do zrozumienia, że nic go nie sprawiedliwa. Relacjonuje jego trudne dzieciństwo, ale nie stanowi to żadnej okoliczności łagodzącej. Był opóźniony w rozwoju, a jednocześnie był pospolitym cwaniakiem, który myślał, że nic mu nie zrobią, bo jest niespełna rozumu. W ukrywaniu swoich morderstw był sprawny i miał wystarczająco rozumu, by umieć uciekać przed karą.

 

Jest to ciekawe studium psychologiczne i myślę, że forma książki jest całkiem udana. Mam wrażenie, że poznałam Lesia aż za dobrze. Ten reportaż został ubarwiony literackimi opisami i bardzo dobrze. Autorka nie przesadza z tym, dawkuje, nie zmieniając przy tym faktów. Całość ma jednak charakter relacjonujący, dzięki czemu całość czyta się szybko, choć z zaciśniętym żołądkiem. Autorka fantastycznie wczuła się w osobowości prostych ludzi.

 

To na pewno powieść dla ludzi o mocnych nerwach. Chociaż nie ma jakiś wybitnie drastycznych szczegółów, to jednak zbrodnie w połączeniu z tym dziecięcym, a jednocześnie przebiegłym umysłem, brzmią strasznie.

 

Mam nadzieję, że jak przy okazji wyjścia Trynkiewicza na wolność, nastąpi ogólnopolska dyskusja, czy jesteśmy na to gotowi. Przy okazji, gdy z więzienia wychodził wyżej wymieniony pedofil, dyskusja miałam w sobie mało z merytorycznej dyskusji. Mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej.

 

W węższej perspektywie dziennikarka pyta o to jak radzić sobie z takimi osobami. Czy przyjmować ich do społeczności, usuwać na margines, zamykać w ośrodkach, czekać aż kogoś znów skrzywdzą...? W szerszej zaś zadaje pytanie o naturę zła, o jego genezę, czy można złe czyny usprawiedliwić dramatyczną przeszłością. To naprawdę bogaty portret psychologiczny seryjnego mordercy. Praca włożona w tę powieść nie poszła na marne. Widać każdą godzinę, którą pani Magda Omilianowicz spędziła nad aktami sprawy. Prawda przeraża bardziej niż fikcja, bo prawda wydarzyła się naprawdę.

Rudaczyta

Nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek jakaś książka wprawiła mnie w stan niemocy recenzenckiej. Od kilku dni dopadł mnie nieprzyjemny i uciążliwy dysonans – pustka w głowie i natłok przemyśleń po lekturze.

 

Leszek Pękalski przyznał się do zabójstwa 67 osób. Wiek i płeć nie grała roli. Jego ofiarami były kobiety, mężczyźni i dzieci. Najmłodsza ofiara miała 6 miesięcy, najstarsza 79 lat.

 

"– Panie komisarzu, a jak ja bym zrobił coś złego, to i tak bym nie poszedł do więzienia, prawda? Ja jestem upośledzony, to wzięliby mnie do zakładu".

 

Leszek Pękalski urodził się w 1966 roku w Osiekach koło Bytowa. Od dziecka wykazywał symptomy niedorozwoju psychicznego. Ciężkie dzieciństwo, alkoholizm matki, brak ojca, autorytetu, wsparcia i czułości sprawiły, że defekt psychiczny się pogłębił. W 1977 roku trafił do zakładu dla dzieci upośledzonych prowadzonego przez siostry zakonne. Były to, jak sam twierdzi, najlepsze lata jego życia. Jednak troska, opieka, namiastka normalności jaką otrzymał nie zahamowały drzemiącej w nim bestii. Wciąż narastające pożądanie i nieustający popęd płciowy doprowadziły do pierwszej tragedii, które zainicjowały lawinę zdarzeń...

 

"Albo się pani da wyruchać, albo ja panią kijem zabiję".

 

Dusił lub rozbijał głowę ciężkim przedmiotem. Wielokrotnie gwałcił i bezcześcił zwłoki.
Pierwsze doświadczenie seksualne, emocje mu towarzyszące utrwalają się w naszej pamięci i rzutują na późniejsze zachowania, upodobania, oczekiwania. Leszek po raz pierwszy zaspokoił swój popęd płciowy z nieżyjącą kobietą. Potem nastąpiła reakcja łańcuchowa.

 

Bestia. Studium zła to tytuł adekwatny do treści. Autorka z wielka precyzją, zaangażowaniem i dbałością o szczegóły przybliża czytelnikowi każdy element składający się na obraz Leszka Pękalskiego. Podejmuje się próby etymologii tego pierwotnego zła, które doprowadziło do tragedii. Szuka winnych, próbuje odpowiedzieć na wiele pytań zaczynających się od słów "a gdyby...?".
Magda Omilianowicz przeprowadziła wiele rozmów z ekspertami z dziedziny psychologii, policjantami, członkami rodziny Leszka, sąsiadami, rodzinami osób zamordowanych, przedstawicielami sądownictwa, opieki społecznej. Przeczytała tony akt, ekspertyz. Szukała, drążyła, wypytywała. Rozmawiała z samym Leszkiem Pękalskim. Efektem wieloletniej pracy jest książka, która absolutnie i bezsprzecznie winna zawierać w tytule słowo "studium". Skrupulatna praca zaowocowała przerażającą historią, której czytelnik nie będzie w stanie zapomnieć. I nie chodzi tutaj o makabryczne szczegóły, opis zwłok, ubrane w słowa fantazje Bestii. Fakty. Suche fakty wyzute z emocji, a wzbogacone jedynie fabularyzowanymi fragmentami oraz przerażająco smutnymi elementami fikcji literackiej. To właśnie te ostatnie wzruszały najmocniej. Autorka zastosowała bardzo odważny zabieg: opisywała ostatnie myśli ofiar Bestii. Obawa przed klasówką z matematyki nazajutrz, snucie planów odnośnie wakacji, odwiedziny mamy i chęć ofiarowania jej prezentu, zaparzenie sobie gorącej herbaty. Autorka jest brutalna – opisuje plany tych kobiet, a my wiemy, że za drzewem, w krzakach, w łanach zbóż już czai się Leszek. Za każdym razem czytelnik ma nadzieję, że ta kobieta przeżyje. Za każdym razem i tak tli się w nas iskierka nadziei, że im się uda... tyle że nasza nadzieja umiera razem z tymi kobietami.

 

Kluczowym elementem jest odpowiedź na pytanie: czy Leszek Pękalski jest normalny czy chory psychicznie. Czy zdaje sobie sprawę z popełnionych czynów, czy jest w stanie nad nimi zapanować? I czy na niepoczytalności można budować linię obrony?
Leszek nieustannie wspomniał o tym, że jest chory psychicznie, kreował się na osobę upośledzoną.
Był wystraszony, zahukany, zalękniony. Do czasu. Kiedy poczuł, że skupia na sobie uwagę ludzi zmieniał się nie do poznania. Podczas wizji lokalnych "zachowywał się jak aktor filmowy". Czy tak zachowuje się osoba niepoczytalna?

 

Jak nazwać istotę, która zaspakaja tylko dwa podstawowe instynkty: głód i popęd płciowy. To nie człowiek, bo, jak wiadomo, charakteryzujemy się różnorodnością odczuć i pragnień. Zwierzę zabija tylko w obliczu zagrożenia, w świecie zwierząt nie istnieje bezsensowne, brutalne odbieranie życia innemu zwierzęciu motywowane czymś innym niż głód lub bezpośrednie zagrożenie życia swego lub potomstwa. Kim/czym jest więc Leszek Pękalski? Podpowiedź w tytule książki. Prymitywna istotna, która dopuszcza się budzących wstręt, lubieżnych czynów. I czegoś jeszcze – gwałtu na empatii. Stosował sprawdzony sposób: "branie na litość". Kobiety uznawały go za niegroźną ofiarę losu, litowały się. Granie na ludzkiej wrażliwości, na tak pięknym poczuciu empatii zostało zszargane, zdeptane. Przez takich ludzi jak Pękalski człowiek traci wiarę w dobro, boi się nieść pomoc. Bo człowiek, któremu współczujemy i staramy się pomóc może okazać się bezwzględnym mordercą.

 

Autorka próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy ta nieszczęsna lalka z sex-shopu mogłaby uratować życie kobietom, czy jest to tylko pobożne życzenie? Zwraca także uwagę na bardzo ważną kwestię: "morderca celebryta". Media powinny informować, edukować, dokształcać, ostrzegać i swoimi działaniami starać się zapobiegać podobnym historiom, a nie kreować morderców na pseudo-bohaterów. To chore i karygodne. Trzeba znać granicę miedzy chęcią służenia społeczeństwu a tanią sensacją, inicjowaniem niezdrowej fascynacji czynami psychopatów i nadmuchiwaniem ich ego.

 

"W przypadku takich zbrodni jak zabójstwo Sylwii media nie ganiły morderstwa na młodej dziewczynie, ale zrobiły z Pękalskiego celebrytę. To duży i wciąż powtarzany błąd".

 

Mnie poruszyło jeszcze jedno zagadnienie. Prawa więźnia i jego pieniądze. Pękalski dostaje rentę, która regularnie wpływa na jego konto. Dlaczego człowiek, która zabił tak wiele osób, pogwałcił prawo życia i szereg innych fundamentalnych praw człowieka ma mieć swoje własne wymagania, prawa i zarobki. Wobec osób, które dopuściły się takich okropieństw nie powinno obowiązywać poszanowanie ich godności.

 

"Skazany, gdyby pracował, musi dostać najniższą średnia krajową". I ja się tak kulturalnie pytam – dlaczego? Dostaje wyżywienie, zakwaterowanie, prąd, gaz, opał. ubrania, książki. Dlaczego taka osoba za to nie płaci? I dlaczego miałaby dostawać za pracę wynagrodzenie? Więźniowie powinni pracować WŁAŚNIE DLATEGO, że w więzieniu mają zagwarantowane jedzenie, dach nad głową, opiekę medyczną.

 

Na zakończenie coś, co wprawiło mnie początkowo w osłupienie, aby wyzwolić pokłady kłębiącej się, brudnej i niepohamowanej agresji:

 

Fragment listu Leszka Pękalskiego do prezydenta Polski z prośbą o ułaskawienie:

 

"[...] a gdy ten wyrok się skończy będę miał 51 lat i jeszcze ta internacja psychiatryczna. Nie wytrzymam ciągłego podawania leków lub zastrzyków i tak będę miał już prawie zepsutą wątrobę".

 

Facet brutalnie morduje ponad 60 osób, dopuszcza się najgorszej formy bezczeszczenia – wielokrotnie gwałci zwłoki. Zabija półroczne dziecko, starsze kobiety i on się, k*rwa mać!!!, martwi o swoja wątrobę?!?!

 

Leszek Pękalski zgodnie z prawem w roku 2019 kończy wyrok 25 lat pozbawienia wolności (plus 2 lat cofnięcia zawieszenia). W chwili wyjścia z wiezienia będzie 53-letnim mężczyzną w kwiecie wieku. Biegli są pewni, że zabije znowu.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial