Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Czerwień

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Czerwień | Autor: Linda Nagata

Wybierz opinię:

Tysiąc Żyć Czytelnika

Najpierw chciałabym wam lekko przybliżyć okoliczności w jakich sięgnęłam po tę powieść. Mam nadzieję, że dzięki temu lepiej odniesiecie się do mojej recenzji i być może lepiej zdecydujecie, czy książka jest dla was, czy też nie.

 

Jestem dziewczyną, która lubuje się w książkach romantycznych i młodzieżowych. Uwielbiam kiedy powieść ma przesłanie, kiedy widzę wielki pomysł autora, nawet jeśli nie do końca udało mu się go wykorzystać.
Niestety książka nie zawiera w sobie ani jednego z wyżej wymienionych zalet. Czy jest mi z tego powodu przykro? Nie, książka była inna, jednak na pewno jest grupa osób (i to całkiem spora), która zdecydowanie by pokochała tą powieść. Kto taki? Spokojnie, wszystko po kolei. Zacznijmy sobie od opisu, no bo "heloł" o czym ta książka w ogóle jest?

 

Porucznik James Shelley jest dowódcą, a jednocześnie głównym bohaterem naszej książki. Jest dobrym człowiekiem, jednak miał małe zatarcie z prawem i przez to musiał trafić do wojska (Byle nie do więzienia, byle nie do więzienia....). Bardzo ciekawie przedstawia nam świat, którym dosłownie rządzą wojny. Powiecie - ach, no przecież w dzisiejszych czasach ludzie też się kłócą, też są wojny... Jednak nasz bohater dzięki swojej wysokiej pozycji przedstawia fakt, że nawet wojny są wywoływane dla pieniędzy. Przecież strata paru milionów osób to nic takiego... A może jednak?

 

Książka być może nie była zła, jednak ja się przez nią totalnie prześlizgnęłam. Cały czas szukałam jakiegoś bardziej wartościowego wątku, którym powinnam się była zainteresować, lecz moje chęci spełzły na niczym. Momentami widać było, że chęci autorki by przekonać nas, jakoby wojna jest złym tworem są wielkie. Niestety czasami chęci nie wystarczą, a przyznam bez bicia, że nigdy przez myśl mi nie przeszło, że wojna jest zła. Może gdyby za książkę sięgnęli politycy to coś byśmy zmienili. Ale wątpię, szczerze wątpię czy ten jeden malutki przekaz w tym momencie coś w naszym pięknym świecie zmieni.

 

Kolejną koszmarną rzeczą były schematy. Znacie książki z serii "kłótnia, godzenie się, pocałunki, kłótnia, go..." i tak w kółko? Ja znam. Aczkolwiek nigdy nie przypuszczałam, że z bitwami da się podobnie postąpić. No dla mnie to było wprost niewyobrażalne, żeby ktokolwiek napisał książkę, która miała coś w moim życiu zmienić na schemacie pod tytułem: "wojna, liżę rany, wojna, liżę rany...". Sorry, ale tego do wiadomości nie przyjmę. Uwierzycie mi, że jedynym punktem zwrotnym w tej historii był fakt, że dziewczyna przyszła się przytulić i ją wywalili ze szpitala? No nie...
Zapowiadało się fajnie, ale z napływem kolejnych stron coś zaczęło się psuć. Nie mogłam się już połapać: co, gdzie i jak, bo po prostu cały czas działo się dokładnie to samo. Zdarzały się nawet powielone zdania ... Nie skomentuję tego, nie będę się na darmo produkować, bo jeszcze wybuchnę, czy coś...

 

O ilu gwiazdach militarnych obejrzeliście film? - O, o, o, JA WIEM! "Snajper"! "SNAJ-PER"!.
Okej, dobra odpowiedź, a o ilu gwiazdach militarnych obejrzeliście DWA filmy? - ...
No więc wyobraźcie sobie, że w wojsku ludzie nie patrzą na to, co takiego przeskrobaliście, że tam trafiliście, a gdy zabijecie odpowiednią ilość ludzi to nawet nakręcą o was filmy! A żeby tego nie było mało to macie dziewczyny na każde skinienie, jesteście rozpoznawalni, piszą o was wszystkie gazety... Okej, jeśli rzeczywiście zrobiłeś coś wielkiego to kręćcie sobie te filmy - ja wam nie bronię, jednak, czy nigdy nie widzieliście filmu, jak to weterani wojenni muszą żyć na ulicach i żebrać o pomoc? Jeśli nie zapraszam do oglądania poniższego teledysku:

 

https://www.youtube.com/watch?v=o_l4Ab5FRwM

 

Jest to mniej więcej tak prawdopodobną sytuacją, jak zostanie superbohaterem. Dodatkowo nasz główny bohater jest męską wersją Mary Sue - you know... zawsze jest we wszystkim najlepszy, wszyscy dają mu wszystko pod nosek "bo ma talent" i te sprawy...

 

Skończę już tę recenzję, bo chyba nie powinnam tak bardzo zatruwać wam czasu. Książka być może spodoba się chłopakom, zakochanym w komiksach o superbohaterach, aczkolwiek jeśli chodzi o damską część widowni to może być ciężko

TomG

Linda Nagata to autorka książek o tyleż oryginalnych, co intrygujących. Dotychczas miałem przyjemność czytać – już dobrych parę lat temu – jej poprzednią powieść, Struktor Bohra, wydaną pod koniec XX wieku przez wydawnictwo Zysk i S-ka, za którą otrzymała nagrodę Locusa przyznawaną najlepszemu debiutowi. Nieco później, w roku 2000, jej twórczości, a konkretnie opowiadaniu Boginie, ponownie przyznano nagrodę, tym razem Nebulę. Już wtedy każdy fan fantastyki naukowej musiał przyznać, że Linda Nagata jest autorką niepoślednią, mającą wiele do przekazania i bez wątpienia zasługującą na uznanie.

 

Niedawno poznańskie wydawnictwo Rebis wypuściło na rynek pierwszą część nowej trylogii autorki, zatytułowanej prosto, ale i tajemniczo: Czerwień. Naturalnie na rynku czytelniczym od razu zawrzało, tym bardziej, że szumnie rozeszła się wiadomość o nominowaniu Czerwieni do prestiżowych nagród: Nebuli (ponownie) i nagrody Johna W. Campbella. Od momentu, w którym dowiedziałem się o tych niezaprzeczalnie ważnych faktach, chciałem – jakże by inaczej – Czerwień przeczytać. Nie musiałem długo czekać, by pierwszy tom trylogii, Czerwień. „Misja Brzask” (tytuł w polskim przekładzie) trafił w moje spragnione kolejnej dawki science fiction ręce.

 

Linda Nagata znana jest już z tego, że kreuje zaawansowane technologicznie, z bardzo mocnym naciskiem na nanotechnologię, światy przyszłości. W przypadku Czerwieni otrzymujemy historię opowiedzianą z punktu widzenia żołnierza armii Stanów Zjednoczonych, porucznika Jamesa Shelleya, służącego w wojsku po to, by uniknąć odsiadywania wyroku w więzieniu. Początkowo jego służba na wyludnionych terenach przebiega bez większych komplikacji, ale jak łatwo się domyśleć, spokój nie może trwać wiecznie: wskutek ataku na bazę Shelley doznaje poważnych obrażeń i zostaje przeniesiony z terenów zagrożonych atakami nieprzyjaciela. Ma dwa wyjścia: poddać się cyborgizacji, aby móc nadal służyć armii, lub trafić do więzienia. Tej drugiej możliwości Shelley w ogóle nie przyjmuje do wiadomości, dlatego postanawia kontynuować służbę, nawet jeśli w skutek tej decyzji będzie musiał stać się królikiem doświadczalnym wojskowych naukowców.

 

Fabuła Czerwieni rozwija się dynamicznie, już od samego początku książki żaden czytelnik nie będzie narzekał na nudę. Losy głównego bohatera – opowiadane w pierwszej osobie – wciągają, a wojskowe życie jego samego i towarzyszących mu postaci jest urozmaicone i pełne żywiołowej akcji. Co ważne, autorka nie skupiła się na samym tylko dynamizmie, ale sporo pracy włożyła także w nakreślenie profilu psychologicznego Shelleya, przedstawiając go czytelnikowi nie tylko jako maszynę bojową zdolną pokonać wszystkie przeciwności, ale również jako dręczonego wątpliwościami człowieka, nie do końca panującego nad swoim własnym życiem.

 

Ci z czytelników, którzy spragnieni są cyberpunkowych rozwiązań i zaawansowanej nanotechnologii, czyli – jednym słowem – nanopunku, nie będą zawiedzeni: w powieści spotkamy się z nanoskalpami, endoszkieletami zwanymi „martwymi siostrami”, cybernetycznymi protezami – wszystkim tym, co dla cyberpunku charakterystyczne. Poza tym jednak – co istotne – Linda Nagata serwuje czytelnikowi fabułę niebagatelną, rozwijaną stopniowo, w której wiele rzeczy pozostaje jeszcze do odkrycia.

 

Czerwień. „Misja Brzask” jest bardzo intrygującym, pozostawiającym wiele znaków zapytania otwarciem trylogii, skierowanej nie tylko do zwolenników cyber- i nanopunku, lecz także do fanów fantastyki militarnej i ogólnie szeroko pojętej fantastyki naukowej. Dlatego polecam pierwszą odsłonę trylogii Lindy Nagaty każdemu czytelnikowi rozmiłowanemu w science fiction, bez względu na istniejące podziały podgatunkowe. Warto. Tym bardziej, że zanosi się na to, że będzie jeszcze ciekawiej.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial