Pani M
-
Drogie panie, wyobraźcie sobie taką sytuację: w szafie wisi biała suknia, goście są już zaproszeni, ksiądz umówiony, sala załatwiona, a tu nagle narzeczony mówi, że koniec balu, panno Lalu. Znalazłem sobie miłość życia, a ty nią niekoniecznie jesteś. Było miło, ale się skończyło. No to pa. Ja w pierwszej chwili byłabym w szoku. Jestem niecały miesiąc po ślubie i miewałam takie sny. Budziłam się zapłakana. Na szczęście pan mąż nie uciekł. Niestety, Zuzanna nie miała takiego szczęścia.
Po odejściu ukochanego, jak jej się wydawało na całe życie, zostaje jej niespłacony kredyt i puste mieszkanie, które miało być wymarzonym gniazdkiem. Po powrocie do rodzinnej miejscowości kobieta stara się zacząć wszystko od nowa. Jako dziennikarka lokalnej gazety niespodziewanie angażuje się w rozwikłanie tajemnicy morderstwa. Pomaga jej w tym wzbudzająca respekt we wszystkich mieszkańcach panna Krystyna – błyskotliwa i ironiczna emerytka pasjonująca się szydełkowaniem oraz... zagadkami kryminalnymi. Co wyniknie z ich współpracy?
Przyznam szczerze, że wcześniej nie spotkałam się z tego typu historią. Owszem, porzucone narzeczone widywałam, całkiem nawet sporo ich było, ale nie przypominam sobie, żeby którakolwiek z nich zaangażowała się w rozwiązanie tajemnicy morderstwa. No tego jeszcze nie grali. Do książki podeszłam dość ostrożnie. W sumie nie wiedziałam, czego mogę się po niej spodziewać. Z jednej strony kobieta ze złamanym sercem i kredytem, z drugiej strony trup. Mogło być ciekawie, ale też i autorka mogła pójść w totalny absurd.
Katarzyna Żak zaintrygowała mnie. Mam wrażenie, że okładka i Seria z Babeczką do niej nie pasują. Fakt, zaczyna się od wielkiej rozpaczy Zuzki po rozstaniu z narzeczonym, ale później na pierwszy plan wysuwa się coś innego. W porządku, wątek kryminalny może nie rzuca na kolana, parę kwestii jest przewidywalnych, lecz dochodzenie w sprawie morderstwa można uznać za udane. Postacie co prawda są dość stereotypowe, ale Krystyna od razu podbiła moje serce. Z nią można iść choćby i na koniec świata.
Tak jak pisałam, akcja może i nie porywa na kolana, krew nie leje się strumieniami, ale Nie ma tego złego wciąga. Katarzyna Żak ma lekkie pióro. To naprawdę bardzo dobry literacki debiut. Chciałabym, żeby na naszym rynku literackim pojawiło się ich więcej. Nie zauważyłam w powieści niczego, do czego mogłabym się jakoś specjalnie przyczepić.
Nie potrafię jednoznacznie określić gatunku, do jakiego należy ta książka. Kiedy zobaczyłam na okładce rekomendację Agaty Przybyłek, pomyślałam sobie, że to może być komedia w stylu powieści polecającej ją autorki. Jeśli czytaliście mój wpis o Takie rzeczy tylko z mężem, wiecie, że mam bardzo mieszane odczucia, co do Agaty Przybyłek. Nie do końca potrafię powiedzieć, czy sposób, w jaki pisze, odpowiada mojej skromnej osobie. O Katarzynie Żak mogę powiedzieć, że podbiła moje serce, sprawnie żonglując gatunkami. Przy jej literackim debiucie pośmiejecie się, ale także przeżyjecie chwile grozy. Wiem, że nie będziecie się z nim nudzić. O tym nawet nie ma mowy.
Komu mogę polecić powieść? Myślę, że bardziej trafi ona do kobiet, choć nie chciałabym, by była traktowana jako babskie czytadło, bo daleko jej do tego. Panie w każdym wieku powinny być usatysfakcjonowane po lekturze. Ja w każdym razie ją polecam.