Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Zawód Wiedźma

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Zawód Wiedźma | Autor: Olga Gromyko

Wybierz opinię:

Michał Lipka

Literatura fantastyczna ma wiele barw i odcieni, wiele ram gatunkowych i odmian, ale fantastyka humorystyczna należy do jednej z najtrudniejszych w uprawianiu. Niewielu bowiem autorów zdołało przebić się z takimi powieściami poza swoją niszę, tym mniejsza jest liczba tych, którzy odnieśli światowy sukces. Debiutancka powieść Olgi Gromyko na wyżyny popularności może się nie wspięła, ani nie zagroziła na przykład takiemu Pratchettowi (także pod względem literackiej jakości), ale okazała się nad wyraz udaną opowieścią, w której pastisz w dobrym stylu łączy się z poważniejszymi motywami w zgrabną i intrygującą całość.

 

WolhaRedna żyje na tym świecie zaledwie osiemnaście lat, ale tyle wystarczyło, żeby wyrobiła sobie konkretną opinię. I bynajmniej nie jest to opinia kryształowa. Ba, daleko jej nawet do dobrej (wredna, drażniąca, irytująca, dokuczliwa i przy okazji posiadająca niezbyt przyjemne dla otoczenia poczucie humoru), nie mniej kilka słów pozytywnych można by rzec na jej temat. Od kiedy bowiem trafiła do Starmińskiej Wyższej Szkole Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa, żeby stać się adeptką Magii Praktycznej, a miało to miejsce, gdy jeszcze była nad wyraz upartym dzieckiem, przedstawiała niesamowite talenty magiczne. Teraz zaś, będąc na VIII roku studiów, jako jedyna przedstawicielka płci pięknej na tym męskim wydziale, zostaje wysłana przez swojego mistrza z misją do Dogewy. A misja to nie lada, dotychczas życie straciło trzynastu chłopa, a coś najwyraźniej morduje ludzi. Właściwie nie ma się czemu dziwić skoro miejsce owo, osikowy las, zamieszkują wampiry. A jednak, rozejm przecież jest, kruchy, bo kruchy, ale zawsze, a sprawę wyjaśnić trzeba. Jak z tym zadaniem poradzi sobie niepokorna, rudowłosa wiedźma?

 

Pytanie równie istotne, co to, jak z lekturą poradzi sobie czytelnik sięgający po „Zawód: Wiedźma", pierwszy tom cyklu u przygodach W. Rednej, adeptki sztuk magicznych? To już zależy od gustu, ale ja jedno rzec muszę – bawiłem się znakomicie. Może nie ma tu jakiegoś szczególnie odkrywczego podejścia do tematu, ani sam pomysł nowatorski nie jest także, a spragniony głębi i ważkich problemów czytelnik nie znajdzie tutaj tego, czego szuka, ale każdy, kto chce się pośmiać, dać wciągnąć w konkretną akcję podbudowaną równie konkretnymi zagadkami i zwieńczoną wreszcie solidną bitwą na koniec, na pewno się nie zawiedzie. Cały pomysł, jak mechanika świata przedstawionego na kartach „Wiedźmy...", opiera się na żonglowaniu motywami z legend i baśni, przepuszczonymi przez satyryczny filtr. Książkę zaludniają postacie znane z fantasy, motywy, które stały się częścią popkultury przewijają się tle, ale wszystko to jest zgrabne, dobrze podane i z pomysłem (oraz wyczuciem tematu) poprowadzone.

 

Poza tym Gromyko pisze z wielką lekkością stylu i pewną taką literacką nonszalancją. Bawi się tą książką, a my bawimy się z nią. Puszcza nam oko, żartuje z nami z ogranych schematów, akcję wrzuca tak, gdzie tego potrzeba, a całość podlewa jeszcze analogiami do współczesności. I przy okazji udaje jej się nie popaść w infantylność, która jest częstą domeną podobnych utworów. Jak na debiutantkę, to naprawdę coś.

 

Dlatego jeśli też szukacie naprawdę dobrej, rozrywkowej fantastyki, sięgnijcie po „Zawód: Wiedźma" i spędźcie mile nieco czasu w towarzystwie wrednej, acz sympatycznej dziewczyny, która udowadnia, że wie, jak sobie radzić – zarówno z wampirami, jak i czytelnikami.

Pani M

Patrząc na okładkę tej książki, pomyślałam sobie, że chyba mnie coś opuściło, że zdecydowałam się na lekturę powieści dla młodzieży. W końcu do najmłodszych już nie należę. Gdy byłam już po kilku stronach, niemal spoliczkowałam się za swoje wcześniejsze spostrzeżenia. Dlaczego? Przekonajcie się sami.

 

Na okładce czytamy: Wolha Redna to jedyna kobieta na typowo męskim wydziale magii Starmińskiej Wyższej Szkoły Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa. Rudowłosa, wścibska, ciekawska... Posiadaczka wyjątkowego talentu do praktyk magicznych, nieprzeciętnej intuicji i inteligencji. Zapewne właśnie dlatego została wybrana przez mistrza do rozwiązania zagadki, która do tej pory pochłonęła już życie 13 osób, o wiele bardziej od niej doświadczonych. W Dogewie, krainie zamieszkiwanej przez wampiry i inne stwory źle się dzieje. Umiera coraz więcej istot, a magicy wysyłani na ratunek nie powracają. Czy młodej wiedźmie uda się odkryć co, lub kto zabija, jeśli starsi i bardziej doświadczeni magowie polegli na polu bitwy? Czy tak naprawdę Wolha Redna okaże się królikiem doświadczalnym, ofiarą czy wybawicielką?

 

Kiedy w trakcie lektury zorientowałam się, że na scenie pojawiły się wampiry, chciałam uciekać w podskokach. Niespecjalnie przepadam za tymi stworzeniami w nowych wersjach. Czekałam tylko na to, kiedy zaczną się świecić. Szybko jednak okazało się, że niepotrzebnie się ich bałam. Były genialne. Jak cała książka zresztą.

 

Wolha Redna to bohaterka, której nie da się nie polubić. Owszem, jest wścibska, ale w tak uroczy sposób, że nie można się na nią gniewać, że czyta cudze listy. I doskonale wie, czego chce. Pokochałam ją całym sercem i z zapartym tchem śledziłam jej przygody. Nie myślałam, że mnie, starą dupę, ta historia tak wciągnie. Byłam ciekawa kto lub co doprowadziło do śmierci 13 osób. Nie liczcie na to, że powiem wam, co się stało. Tego musicie dowiedzieć się sami.

 

Czytając książkę, siedziałam na fotelu z poduszką niemal przyciśniętą do twarzy. Podejrzewam, że pół osiedla słyszało mój śmiech. Kiedy odłożyłam powieść na półkę, bolała mnie szczęka, a moje oczy wyglądały tak, jakbym przez pół dnia spawała, a nie czytała. Płakałam ze śmiechu i wyrobiłam sobie mięśnie brzucha – każdemu polecam taki trening.

 

Debiutancka powieść Olgi Gromyko jest napisana w bardzo lekki, wciągający sposób. Czytelnik nawet nie orientuje się, kiedy dociera do końca. Ja już nie mogę doczekać się lektury kolejnej części. Jestem ciekawa, co autorka będzie miała dla mnie tym razem w zanadrzu. Fabuła co prawda nie rzuca jakoś specjalnie na kolana, parę wątków udało mi się przewidzieć, ale mimo to nie czuję niedosytu. Jestem w pełni usatysfakcjonowana tym, co przeczytałam. Nie znajdziecie tu nudnych, przydługawych opisów. Na zbędne dialogi także nie liczcie. Jest za to konkret. Autorka wiedziała, co chce powiedzieć swoim czytelnikom i zrobiła to.

 

Na uwagę zasługuje sposób, w jaki wydano książkę. Osoby, które nad nią pracowały, wykonały naprawdę świetną robotę. Strony są zdobione, czcionka jest w miarę duża, co ułatwia czytanie takim okularnikom jak ja. Jestem pod wrażeniem tej publikacji.

 

Komu mogę polecić książkę? Wszystkim czytelnikom, bez względu na to, ile mają lat. Ja mam ponad 20 i doskonale bawiłam się podczas lektury, choć bałam się, że zbyt wiele to z niej nie będzie.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial