Caroline Livre
-
Moją przygodę z Gregorem zaczęłam dokładnie rok temu sięgając po książkę „Gregor i niedokończona przepowiednia", którą potraktowałam jako lekką i miłą powieść na wakacje. Nigdy nie przypuszczałam, że tak bardzo spodoba mi się świat wykreowany przez autorkę powszechnie znanych i zachwalanych „Igrzysk śmierci", że zaprzyjaźnię się z głównymi bohaterami i z niecierpliwością będę czekać na kolejne tomy tej serii. A jednak, stało się i szczerze powiem, że nawet nie wiem, kiedy przepadłam gdzieś głęboko w Podziemiu całkowicie niechętna na powrót do rzeczywistości.
Po zażegnaniu zarazy w Regalii, życie Gregora powoli wraca do normy. Razem ze swoją siostrą - Botką odwiedza właśnie podziemną krainę, gdzie do zdrowia dochodzi ich mama. Jednak wszystko wskazuje na to, że wizyta Gregora potrwa nieco dłużej... Bowiem myszom – pokojowo nastawionym sojusznikom ludzi grozi poważne niebezpieczeństwo. Pytanie tylko jakie, skoro chrupacze po wysłaniu prośby o pomoc, nagle znikają? I co oznaczają tajemnicze znaki, które Naziemny wraz z przyjaciółmi znajdują na swojej drodze?
„Czewiana została zabita. Nie wiemy dlaczego. Wiemy tylko, że przyszła tutaj, bo chrupacze są w wielkim niebezpieczeństwie."
Właśnie jestem po lekturze kolejnej, bo już czwartej części „Kronik Podziemia". Muszę przyznać, że tym razem z niemałą obawą podeszłam do tej książki. Zastanawiałam się, czy po poprzednich, naprawdę dobrych powieściach, autorka nadal jest w stanie stworzyć coś równie ciekawego. Jak prawdopodobnie zdążyliście się zorientować po samym wstępie – tak, Suzanne Collins do tej pory mnie nie zawiodła, a „Gregor i tajemne znaki" utrzymuje wysoki poziom poprzednich części. Jej lekki i bardzo przystępny styl nadal uprzyjemnia lekturę, której chyba nie sposób nie lubić, a książkę czyta się miło i bez jakichkolwiek problemów. Dzięki krótkim rozdziałom i dobrze dobranej czcionce lektura nie zajmie Wam wiele czasu, a co najwyżej kilka dni.
Jak wspominałam już na początku – uwielbiam świat wykreowany przez Collins i czuję się w nim jak ryba w wodzie. Każda część akcji jest dopracowana do perfekcji i przemyślana, a każdy wątek pasuje do poprzedniego. Postaci, które poznajemy, są nie tylko dobrze opisane. Nie, to ludzie z krwi i kości, których zachowaniem żądzą emocje. Tym razem muszę jeszcze dodać, że Gregor – nasz tytułowy „heros", z książki na książkę dojrzewa. Chłopak, mimo swojego młodego wieku, wydaje się naprawdę nad wyraz inteligentny i pełen empatii, co bardzo mi się podoba. Mam alergię na irytujących nastolatków, którzy często zaśmiecają powieści młodzieżowe – na szczęście tym razem obyło się bez objawów. Jedyne, co nie do końca spodobało mi się w tej książce, to nierozwinięty wątek dotyczący tytułowych tajemnych znaków. Liczyłam na trochę więcej informacji na ten temat, ich historię i ludzi z nimi związanymi, a otrzymałam naprawdę niewiele... Szkoda.
„Gregor i tajemne znaki" to następna część wyśmienitej serii autorstwa Suzanne Collins, która nie powinna Was rozczarować, jeśli polubiliście poprzednie tomy. Być może „Kroniki podziemia" są przede wszystkim skierowane do młodszej młodzieży, to jednak bez wahania przyznam, że każda, nawet nieco starsza osoba (osiemnastoletnia też) znajdzie tutaj coś dla siebie. Polecam w ramach chwili odpoczynku, a ja zaczynam odliczać dni do premiery „Gregor i kod pazura", która, mam nadzieję, nastąpi już niebawem.