Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Brennerova

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Brennerova | Autor: Wolf Haas

Wybierz opinię:

Uleczkaa38

Nie często mam okazję obcować z literaturą austriacką, a w szczególności ze współczesną powieścią kryminalną autora z tego kraju. Przyczyn tego może być wiele, począwszy od małej popularności niemieckojęzycznej literatury w Polsce, poprzez brak odpowiedniej siły przebicia dystrybutorów, którym trudno jest konkurować ze skandynawską falą kryminałów, a na przeciętnej, by nie rzec słabej, jakości tej literatury, skończywszy... I tak jak dotąd opowiadałam się raczej za dwoma pierwszymi argumentami..., tak po lekturze książki "Brennerova" autorstwa Wolfa Haasa, skłaniam się niestety ku ostatniej możliwości, odwołującej się do niskiego poziomi literatury kryminalnej w Austrii. Oczywiście, po jednej książce nie powinno się oceniać ogółu..., jednak zważywszy na to, iż ten austriacki pisarz jest uznawany za jednego z najlepszych i najbardziej znanych autorów pióra w Austrii, to trudno jest oprzeć się pokusie, by raz na zawsze nie powiedzieć austriackiej powieści kryminalnej - Auf Wiedersehen...

 

Fabuła tej opowieści prezentuje się na pierwszy rzut oka całkiem dobrze, intrygująco, obiecująco... Oto bowiem poznajemy jej głównego bohatera, emerytowanego policjanta - Brenerra. To człowiek o skomplikowanej naturze, dość nietypowym sposobie bycia i wielce irytującym charakterze. Samotny, choć żyjący w skomplikowanym związku z emerytowaną nauczycielką, z którą łączy go na wpół przyjaźń, na wpół przyzwyczajenie, a w najmniejszym stopniu chyba uczucie... I oto pewnego razu Brenner, pod wpływem chwili, impulsu, nudy, wypełnia swój profil na internetowej stronie matrymonialnej, gdzie to kojarzeni są austriaccy mężczyźni, z pięknymi, wolnymi i poszukującymi partnerów i mężów kobietami, żyjącymi na co dzień w Rosji. Ku wielkiemu zaskoczeniu Brennera, bardzo szybko otrzymuje on wiele odpowiedzi na anons, w tym jedną od bardzo intrygującej kobiety - Nadieżdy, zwanej przez niego Brennerową. Zachwycony ową niewiastą Brenner, udaje się do Rosji by tam spotkać się z Nadieżdą... Wyprawa ta okazuje się katastrofą już niemalże na wstępie, gdy to na jednej z rosyjskich stacji zostaje on brutalnie pobity i ograbiony przez grupę 10-latków... Ów ból i upokorzenie rekompensuje mu spotkanie z Nadieżdą, która to jednak, jak się szybko okazuje, nie wiąże z nim planów na wspólną przyszłość, lecz prosi go o pomoc w pewnej trudnej sprawie...

 

Sugerując się powyższym opisem i streszczeniem głównych punktów fabuły tej opowieści, mogłoby się wydawać że mamy do czynienia z bardzo ciekawą i atrakcyjną książką, która pochłonie nas bez reszty na długie dni... Niestety, tak nie jest. To, co najbardziej rozczarowuje, rzuca się w oczy i razi, to ogromny chaos, jaki to charakteryzuje tę opowieść od pierwszej, do ostatniej strony. Chaos, z którego chęć poznania rozwikłania kryminalnej zagadki musimy niejako "wyrywać" z tej lektury na siłę, męcząc się przy tym niemiłosiernie... Chaotycznie prezentuje się tu sposób narracji - w większości w formie trzecioosobowej, czasami przechodzący na pierwszoosobowy, a czasami na kompletnie niezidentyfikowany status, przypominający coś na wzór rozmowy narratora z czytelnikiem... Chaotycznie przedstawia się także sama fabuła, ukazująca za jednym razem wydarzenia rozgrywające się teraźniejszo, by nagle i niespodziewanie przechodzić do wydarzeń mających miejsce w przeszłości, czasami w przyszłości, by ponownie wrócić do "tu i teraz". Chaotycznie i męcząco uwidacznia się tutaj również sam układ tekstu, warsztat pisarski, zdania i słowa przelane na papier, które w mojej ocenie zasługiwały by jedynie na co najwyżej ocenę "minus trzy", poddane osądowi polonisty w gimnazjum... Czy w chaosie może tkwić metoda na sukces...? Być może, ale ja jej bynajmniej tutaj nie odkryłam...

 

Książka ta, bynajmniej wedle zawartej na tylnej okładce adnotacji o uznaniu jej przez "Die Woche" za objawienie powieści kryminalnej w Austrii, do miana takowej powieści - właśnie kryminalnej, predysponuje. I tutaj pojawia się kolejny zgrzyt, gdyż tak po prawdzie, trudno jest mi zaliczyć tę pozycję do tego gatunku. Dla mnie stanowi ona raczej coś na wzór komediowej groteski z filozoficzną i egzystencjalną, być może także tragikomiczną, nutą... Tragiczni, ale i zarazem dość zabawni, są bohaterowie tej opowieści - z Brennerem, Hertą, Nadieżdą i, w najmniejszym stopniu, jej siostrą Serafiną. To postacie mający niewiele, albo i nic, wspólnego z normalnymi ludźmi, kompletni oderwani od rzeczywistości, zachowujący się idiotycznie, nieracjonalnie, sztucznie. Tragiczna, ale też i od czasu do czasu naprawdę śmieszna, jest sama fabuła tego obyczajowo-sensacyjnego dramatu, która przedstawia się wyjątkowo nużąco, trywialnie, niezbyt emocjonująco i zaskakująco, i po prostu bardzo źle w konfrontacji z innymi pozycjami tego gatunku. Stąd ów zgrzyt względem zdania szacownego "Die Woche", które to wedle mojej opinii mogłoby ostatecznie uznać "Brennerovą" za w miarę ciekawą i nietuzinkową tragikomedię literacką, ale na pewno nie powieść kryminalną...

 

Co do owych komediowych akcentów, to stanowią one najsilniejszą stronę tej lektury, przywołując na naszą twarz co jakiś czas kolejne porcje uśmiechu. To dość krytyczny, inteligentny i stojący na dobrym poziomie humor, wyśmiewający zachowania sztywnych i zawsze dumnych Austriaków, relacje damsko-męskie, zwłaszcza w układzie "1 mężczyzna i 2 kobiety", czy też wreszcie współczesne dziwactwa, mody, tendencje społecznych zachowań, choćby z szaleństwem na punkcie tatuaży, w pierwszym rzędzie. I nie powiem, Wolf Haas ma dość ciekawe i bogate poczucie humoru, którym częstuje nas na łamach swojej opowieści, zwłaszcza pod postacią ciekawych i zabawnych dialogów, ale to chyba jednak wciąż za mało, by móc uznać tę książkę za intrygującą, ciekawą, dobrą... Niemniej, jeśli nie ma się czym ekscytować, to dobre i to, że można się choćby od czasu do czasu pośmiać przy lekturze...

 

Wracając do bohaterów tej historii, to są oni...- słabi, a bynajmniej ni jak nie pasujący do funkcji i ról, w jakich to obsadził ich autor. I tak oto nasz dzielny detektyw - Brenner, jest tchórzliwy, gnuśny, mało inteligentny, przypominający bardziej strażnika nie odwiedzanego przez nikogo muzeum, niż byłego policjanta, To starszy Pan, który jest naiwny, nudny, flegmatyczny, a przy tym nijaki... Jego przyjaciółka - Herta, także wydaje się być bardziej karykaturalną postacią, aniżeli z krwi i kości kobietą. Emerytowana nauczycielka, która przeraża swoją bezmyślnością, naiwnością, głupotą... Zakochana w podróżach, filozofii wschodu, tego bliższego i dalszego, oraz duchowych wędrówkach, które to skutecznie odrywają ją od rzeczywistości realnego świata... I nawet nasze dwie Rosjanki - Nadieżda i Serafina, są mało rosyjskie, nie pasujące do obrazu dwóch młodych kobiet, przybyłych gdzieś z Niżnego Nowogrodu, do bądź co bądź europejskiej stolicy - Wiednia. Wedle autora, są one tak naprawdę idiotkami, które nic nie wiedzą o prawdziwym, niebezpiecznym życiu, tak jakby to małe dzieci trafiły nagle do świata dorosłych...I nie mogę oprzeć się wrażeniu, że autor nigdy nie miał nic wspólnego z Rosjanami, Słowianami i naszą kulturą, gdyż ukazał te bohaterki w sposób sztuczny, naiwny i chyba także z pewną wyższością, co bardzo mi się nie podoba... I jeszcze czarne charaktery, czyli członkowie grupy przestępczej - mafii, którzy są bardziej śmieszni, aniżeli straszni...

 

Z tego co wiem, Austria nie leży aż tak bardzo daleko od Polski, ale po przeczytaniu książki Wolfa Haasa, pofatyguję się chyba raz jeszcze do atlasu geograficznego, by się w tym przekonaniu utwierdzić... Powieść ta wydaje się bowiem czymś tak bardzo odmiennym, innym, nie podobnym do europejskiego kanonu literatury kryminalnej, iż podejrzewałabym jej autora o pochodzenie co najmniej z jednego z krajów Bliskiego Wschodu... Nie wiem..., być może austriacka wizja powieści kryminalnej jest zupełnie różna od tej naszej - polskiej, i być może przez to lektura tej książki jest tak trudna, męcząca i zarazem nużąca... Być może to kwestia przekładu na język polski, który nie oddał w dostateczny sposób tych wszystkich smaczków i niuansów, które uczyniły by tę powieść lepszą... A być może przyczyny należałoby upatrywać w osobie Wolfa Haasa, który jest po prostu słabym pisarzem... I chyba ta ostatnia opcja odpowiadałaby mi najbardziej, gdyż najmniej krzywdziłaby całą współczesną austriacką literaturę...

 

"Brennerova" to książka nie zapewniająca długich godzin przyjemnej, ekscytującej i porywającej lektury, a jedynie dająca kilka chwil dobrego humoru. To opowieść pseudo kryminalna, której to owe miano jest serwowane tu zdecydowanie na wyrost, gdyż w mojej ocenie mamy tu do czynienia z tragikomedią, i to w nie najlepszym wydaniu. Oczywiście, być może komuś losy Brennera przypadną do gustu i będzie zachwyconą tą lekturą, ale jakoś szczególnie nie liczyłabym na to... Czasami można bowiem wykazać się wielką dozą wyrozumiałości i cierpliwości wobec czytanej książki, dając tym samym duży wyraz zaufania do autora i jego dzieła..., ale wszystko ma swoje granice. Niemniej, polecam każdemu sięgnięcie po tę pozycję, choćby po to, by nie sugerować się opiniami innych (czyli moją), lecz by wyrobić swoje własne, obiektywne zdanie...

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial