Pani M
-
W moim mieszkaniu są Tygrys, Pantera i Rudy. Pan M. jest wielkim miłośnikiem czołgów i złożył te modele. Znaczy się Tygrysa i Rudego. Pantera jest w trakcie budowy. Podziwiam jego cierpliwość do takiej dłubaniny. Chociaż z drugiej strony na czymś musi ją ćwiczyć, skoro tyle ze mną wytrzymał. Kiedy Pan M. zobaczył książkę o historii czołgów, nie dawał mi żyć. Musiał ją mieć i koniec. Spełniłam więc jego życzenie. Jakie są moje wrażenia po lekturze?
O czołgach wiedziałam sporo. Pan M. już się o to postarał. Znałam ich nazwy i nawet potrafiłam rozpoznać je na zdjęciach. Czasem co prawda potrzebowałam podpowiedzi, ale dawałam radę. Autor książki, Richard Ogorkiewicz, w wyczerpujący sposób opowiedział o 100 latach historii czołgów. Pokazał, w jaki sposób zmieniały się poszczególne modele. Wspomniał też o ich zasługach podczas wojen. Czy wszystkie czołgi były tak dobre, jak mówili ich twórcy? Jakie miały wady i zalety? Na te i jeszcze więcej pytań odpowie wam lektura tej publikacji.
Przyznam szczerze, że bałam się tego, że autor zasypie mnie technicznymi szczegółami, w których szybko się pogubię. Zawsze mam z takimi rzeczami problem. Wiem, że są one potrzebne, zwłaszcza w tego typu publikacjach, ale nigdy nie umiem ich spamiętać. Tutaj na szczęście autor przekazał wszystko w taki sposób, że nie czułam się przytłoczona wiedzą.
Oczywiście najbardziej zadowolony z lektury był Pan M., który katował mnie poszczególnymi fragmentami książki recytowanymi z pamięci. Ja aż takiej głowy do technicznych wątków nie mam. Co innego on, ale trudno się dziwić, to prawdziwy pasjonat. Czytając książkę o historii czołgów, miałam wrażenie, że autor również jest pasjonatem. Nie wyobrażam sobie, by ktoś, kto nie ma serca do czołgów, był w stanie w taki sposób opowiedzieć o ich dziejach. Richard Ogorkiewicz wykonał kawał dobrej roboty, tego mu odmówić nie można. Jestem pełna podziwu dla tego, co zrobił. Wydaje mi się, że dotarcie do materiałów, z których korzystał, nie było wcale proste.
Ta publikacja na pewno spełni oczekiwania pasjonatów historii czołgów. Dowiedzą się z niej m.in. tego, skąd czołgi w ogóle się wzięły. Tak nawiasem mówiąc, zastanawialiście się kiedyś nad tym? Ja nie, po prostu przyjęłam do wiadomości, że czołgi były, a sumie to nadal są na wyposażeniu armii. Richard Ogorkiewicz bada ich fenomen. Jak łatwo się domyślić, na rozwój przemysłu pancernego spory wpływ miały sukcesy niemieckich czołgów z II wojny światowej. Pokazuje też, jak na przełomie lat wyglądały przemiany czołgów, które z dość topornych i wolnych maszyn stały się szybkimi i bardzo odpornymi na strzały wroga pojazdami pancernymi.
Kto powinien sięgnąć po tę publikację? Myślę, że przede wszystkim historycy i pasjonaci II wojny światowej, o czym już wspominałam wyżej. Dla nich ta książka będzie najbardziej wartościowa. To bardzo dobre kompendium wiedzy na temat czołgów. Nie wiem nawet, czy nie najlepsze. Tę opinię wyrażam jednak dość nieśmiało, gdyż akurat ta dziedzina nie jest moją mocną stroną i czytałam na jej temat stosunkowo niewiele opracowań. Pan M. mógłby się na ten temat szerzej wypowiedzieć. Odradzam sięgania po nią czytelnikom, których nudzą techniczne szczegóły i nie pałają miłością do wojny. Nie znajdą tu nic dla siebie.