Pani M
-
Moja siostra, która jest historyczką, zaraziła mnie czytaniem książek z historią w tle. Ze względu na nią zdecydowałam się na lekturę publikacji Lwów. Okupacja sowiecka Ryszarda Jana Czarnowskiego.
Na okładce czytamy: „Lwów. Okupacja sowiecka to zanurzenie się w historię tragicznych dni walki i okupacji sowieckiej jednej z trzech cywilizacyjnych stolic Rzeczypospolitej. Nie jest to suche kalendarium, ale swego rodzaju gawęda o dniach zagłady (zarówno demograficznej, jak i cywilizacyjnej) polskiego miasta, które nazywano tyglem narodów – gawęda oparta głównie na relacjach i dokumentach. Lwów było miastem wieloetnicznym, zamieszkiwanym przez przedstawicieli różnych nacji i religii (Polaków, Żydów, Rusinów, Ormian, Włochów, Węgrów, Niemców, Tatarów i innych). Było to jedyne na świecie miasto posiadające trzy metropolie różnych obrządków. Autor pragnie „ocalić od zapomnienia" i utrwalić pamięć o Lwowie czasów wojny, a także przekazać klimat zarówno grozy, smutków, jak i koniecznie szukanej w trywialnych zdarzeniach radości, choć było o nie niezwykle trudno w tym tragicznym okresie. Książka jest ważna także dlatego, że ocena postaw ludności polskiej we Lwowie w latach pierwszej okupacji sowieckiej jest niejednorodna, często zmanipulowana i krzywdząca. Wynika to m.in. z ubogiej ilości materiałów źródłowych oraz ich ogólnego i niekiedy tendencyjnego charakteru".
Z twórczością Ryszarda Jana Czarnowskiego spotkałam się przy książce Moje Kresy. Żółkiew. Opowiedziana przez autora historia przeniosła mnie do zupełnie innego świata. Czarnowski ma niezwykle lekkie pióro, a to, co pisze, działa na wyobraźnię czytelnika.
Ta publikacja jest zdecydowanie cięższa w odbiorze niż Żółkiew. Nie mówię, że jest gorsza, nic z tych rzeczy. Po prostu porusza dość trudną tematykę. Musiałam poświęcić opisywanej przeze mnie książce więcej czasu. Nie dało się jej przeczytać w ciągu kilku godzin. Choć nie jest obszerna, spędziłam nad nią ponad tydzień. Słoneczna pogoda zdecydowanie nie zachęcała mnie do czytania takich publikacji.
Ryszard Jan Czarnowski ponownie przeniósł mnie do innego świata. Wydawało mi się, że wraz z nim spaceruję po Lwowie. Czy chciałabym się tam znaleźć w czasach sowieckiej okupacji? Nie. Za nic nie chciałabym dzielić losów mieszkańców Lwowa. Współczuję im tak krwawego rozdziału w historii.
Autor zapunktował u mnie tym, że napisał o postawie Polaków w czasach okupacji lwowskiej. Niewiele wiedziałam na ten temat. Nie wszystko, co robili, pochwalałam. Szkoda, że tych kwestii nie porusza się na lekcjach historii w szkole średniej. Przynajmniej w moim przypadku to było przemilczane. Nie było na to czasu. Cieszę się, że mogłam teraz nadrobić te braki.
Czy jest w tej publikacji coś, co mi przeszkadza? Tak, zdjęcia dość kiepskiej jakości. Na części z nich niewiele było widać, czego bardzo żałuję. Niestety, to wydawnictwo rzadko umieszcza w publikacjach kolorowe zdjęcia. Wiem, że ciężko o kolorowe fotki z tego okresu, ale może dało się jakoś inaczej opracować zdjęcia, które znalazły się w publikacji.
Kto powinien sięgnąć po tę książkę? Przede wszystkim osoby zainteresowane historią Lwowa. Na pewno znajdą tu coś dla siebie i nie będą żałowali ani chwili spędzonej w Lwowie. Tym czytelnikom, którzy wolą lżejsze historyczne tematy, radzę poszukać czegoś innego. Mogą nie wytrzymać ciężaru tej publikacji i odłożyć ją na półkę. Ta książka nie jest zła, jednak nie należy do najłatwiejszych lektur. Trzeba poświęcić jej sporo czasu.
TomG
-
Lwów jest miastem bardzo charakterystycznym i łatwo rozpoznawalnym nie tylko ze względu na swą architekturę, ale także i historię. Wszyscy mniej lub bardziej zdajemy sobie sprawę z tragicznych wojennych wydarzeń, jakie rozgrywały się we Lwowie właśnie – nazywanym również bardzo obrazowo tyglem narodów. To wieloetniczne miasto, zamieszkiwane przez Rusinów, Żydów, Polaków, Ormian czy Włochów, było jedynym miastem na świecie posiadającym trzy różne metropolie obrządków religijnych. Jest również miastem, w którego przeszłości zapisane są chwile grozy i smutku, a także tragedie wielu ludzi.
Po lekturze Lwowa. Okupacji sowieckiej czytelnik odnosi mocne wrażenie, że autor książki, Ryszard Jan Czarnowski, swoją książką chciał upamiętnić wojenne tragedie jego mieszkańców, wystawić swoisty literacki pomnik pamięci. Muszę przyznać, że jeśli takie założenie mu przyświecało, to osiągnął swój cel: na dwóch setkach stron zawarł nie tylko historyczne opisy, ale również emocje towarzyszące czytelnikowi w trakcie lektury. Lwów. Okupacja sowiecka nie jest zbiorem suchych historycznych faktów, lecz książką napisaną z sercem, wywierającą i mającą wywierać wrażenie. W treści nie zabraknie obrazów walki, opisów codziennego życia mieszkańców Lwowa, napięć wojennych – słowem jest w niej wszystko to, czego można by się na pierwszy rzut oka spodziewać, a nawet więcej.
Lwów. Okupacja sowiecka została wydana w twardej oprawie, a jej wnętrze tworzą żółtawe, grube stronice, pokryte dużą, szeryfową czcionką. Całość sprawia na czytelniku bardzo dobre wrażenie, nawet jeśli grubość stronic i duża czcionka były tylko zabiegiem wydawniczym, mającym na celu pogrubienie książki. Bo rzeczywiście, tekstu nie ma w niej wiele, a dodatkowo strony zawierają również czarno-białe ilustracje i niezwykle klimatyczne szkice (ryciny autora) przedstawiające w głównej mierze lwowskie budynki. Książkę Ryszarda Czarnowskiego czyta się szybko i przyjemnie, a zdjęcia zamieszczone w jej wnętrzu – pochodzące ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego – dodatkowo dokumentują treść i dodają jej autentyczności. W moim subiektywnym mniemaniu jedynym mankamentem tej książki jest nieco zbyt mała ilość zawartego w niej tekstu.
Lwów. Okupacja sowiecka będzie książką idealną dla czytelników rozmiłowanych w historii wojennej, a także dla wszystkich, których cokolwiek łączy z tym szczególnym miastem. Polecam książką Ryszarda Czarnowskiego. Na pewno będą to dobrze wydane pieniądze, jeśli tylko tematyka będzie dla Was interesująca.