Anena
-
Uwielbiam kryminały. Przeczytałam ich bardzo wiele i niezmiernie cieszy mnie fakt, że powstaje coraz więcej utworów, których autorami są Polacy. Szczególnie cenię powieści z przewrotną fabułą, pełną niedopowiedzeń i zaskakującym zakończeniem, którego się nie spodziewałam. Tym razem miałam okazję przeczytać powieść debiutującej Magdaleny Graczyk pod nieco zagadkowym tytułem Trójkąty sprawiedliwości.
Warszawą wstrząsa seria makabrycznych morderstw dokonywanych przez niezwykle dbającego o detale i pomysłowego mordercę. Śledztwo rozpoczynają komisarz Maksymilian Wilk i jego partner Adam Mazur, którzy napotykają na wiele przeciwności. Psychopatyczny morderca bawi się z nimi w kotka i myszkę. Nie pozostawia żadnych śladów na miejscu zbrodni i igra ze śledczymi. Zagadka coraz bardziej gmatwa się, a kolejne osoby powiązane z Kliniką Chirurgii Plastycznej giną w coraz bardziej wyszukany sposób. Do rozwiązywania sprawy włącza się także wdowa po jednej z ofiar Nina Goldberg, którą Wilk jest coraz bardziej zafascynowany. Czy to możliwe, żeby piękna i inteligentna, ale zdradzana i rządna zemsty kobieta stała za zbrodniami?
Nie ukrywam, że oczekiwałam bardzo wiele po zapoznaniu się z opisem wydawcy zamieszczonym na tylnej okładce. Miałam nadzieję na inteligentny pojedynek mordercy ze ścigającą go policją na miarę starcia Sherlocka Holmesa z profesorem Moriarty. Z przykrością muszę stwierdzić, że w tej kwestii troszeczkę się zawiodłam.Brakowało mi analiz psychologicznych bohaterów, bardziej szczegółowych opisów miejsc zbrodni, czy aspektów prowadzonego śledztwa. Czasami miałam wrażenie, że policjanci prowadzący dochodzenie zachowują się jak dzieci we mgle, które nie mają pojęcia, co należy zrobić. Zapewne z uwagi na małą objętość powieści (zaledwie 193 strony) autorka nie była w stanie przedstawić dokładniejszego tła zaproponowanej przez siebie historii.
Mimo tych kilku niedociągnięć z uwagą i zainteresowaniem śledziłam postępy w tropieniu mordercy. Wprowadzenie wątku romansowego między Niną i Maksem uważam za dość zgrabnie napisany wątek, ale wymagałby on nieco większego rozbudowania. Prawdziwym zaskoczeniem było dla mnie zakończenie, którego nie byłam w stanie przewidzieć. Ten zabieg udał się autorce bardzo dobrze, za co należy ją pochwalić.
Główni bohaterowie, jak i postacie drugoplanowe, zostały dość dobrze dopracowane, mimo niewielu informacji podanych w trakcie narracji. Podział na bohaterów jest klasyczny- są ludzie dobrzy, których czytelnik darzy sympatią i źli, wzbudzający pogardę. W niektórych przypadkach ta zasada zostaje złamana, jednakże nie będę zdradzać więcej szczegółów.
Trójkąty sprawiedliwości uważam za bardzo udany debiut, który dobrze rokuje na karierę pisarską Magdaleny Graczyk. Powieść, co prawda, nie jest wolna od drobnych błędów edytorskich oraz tych związanych z warsztatem pisarskim, jednakże takie są prawa debiutu. Mam nadzieję, że wraz z postępem kariery pisarskiej autorka wzbogaci swój warsztat, a jej kolejne powieści staną się bestsellerami na miarę powieści polskich ,,kryminalistek" -Katarzyny Puzyńskiej, Katarzyny Bondy, czy Joanny Jodełki. Czego autorce bardzo życzę.
Powieść Magdaleny Graczyk polecam osobom, które dopiero poznają kryminały i schematy ich tworzenia. Znajdą tutaj wartką akcję zamieszczoną w formie bardzo krótkich rozdziałów oraz krwawe i bardzo dopracowane morderstwa. Koneser gatunku również będzie dobrze się bawił podczas lektury, bo zauważy doskonale skonstruowaną zagadkę, przedstawioną w interesującej formie. Trójkąty sprawiedliwości to naprawdę dobra literatura z ciekawymi postaciami i celnymi uwagami dotyczącymi współczesnego społeczeństwa. Mimo kilku wspomnianych wcześniej uchybień uważam, ze autorka posiada duży potencjał i dar do wymyślania pokrętnych fabuł, który powinna nadal rozwijać.