Pani M
-
Średnio przepadam za romansami, ale jak to mówi Pan M., nie samym kryminałem człowiek żyje i od czasu do czasu sięgam po coś lżejszego. Ostatnio rozsmakowałam się w książkach wydawanych przez Wydawnictwo Jaguar, czytam wszystko jak leci. Niedawno na tapecie znalazła się powieść Nad rzeką marzeń autorstwa Lin Stepp. Czy i ta książka przypadła mi do gustu?
„Nigdy nie jest za późno, by zacząć od nowa... Przez całe życie Grace Conley swój czas poświęca przede wszystkim rodzinie – jest szoferem, opiekunką i rozjemcą w niekończących się sporach. Jej dorosłe już dzieci przyzwyczaiły się, że mają ją zawsze pod ręką, gotową, by pomóc w każdej kryzysowej sytuacji. Gdy Grace oznajmia, że zamierza kupić dom w Smoky Mountains i założyć w nim pensjonat, cała rodzina jest oburzona. Mimo braku wsparcia ze strony najbliższych, kobieta stawia na swoim i opuszcza gwarne Nashville, by przeprowadzić się do malowniczego Townsend. Początki nie są łatwe. Sytuację komplikuje to, że do Grace dołącza jej najmłodsza córka Margaret, która dopiero co skończyła college i nie jest zachwycona perspektywą życia w sennej mieścinie... Na horyzoncie pojawia się jednak przystojny sąsiad, który uważa, że on i Margaret są dla siebie stworzeni.
Przed obydwiema kobietami wiele trudnych decyzji. Decyzji, przy podejmowaniu których przydadzą się pewność siebie, poczucie humoru i niezachwiana wiara w drugiego człowieka." – tak wygląda opis wydawcy. Czy pokrywa się z tym, co znalazłam w powieści? Tak.
Nieco obawiałam się tego, czy fabuła przypadnie i do gustu. Należę do czytelniczek, które uwielbiają, gdy w książce sporo się dzieje, leje się krew, a akcja pędzi jak szalona. Tu zasadniczo działo się niewiele. Już sama okładka sugeruje, że czeka nas spokojna lektura. Kupno domu w spokojnym miejscu, górskie klimaty. Niemal słychać wśród tego wszystkiego trele ptaków. Czy to znaczy, że się nudziłam? Nie.
Polubiłam Grace. Przez wiele lat poświęcała się dla innych. W końcu znalazła odwagę na to, by zrobić coś dla siebie. Nie jest jej łatwo. Najbliżsi nie okazują jej żadnego wsparcia. Wręcz przeciwnie, podcinają kobiecie skrzydła, choć ta robiła dla nich wszystko, odkładając swoje potrzeby na bok. Od okazania odrobiny życzliwości nikt jeszcze nie umarł. Nie potrafiłam polubić jej rodziny. Miałam ochotę każdego z osobna palnąć mocno w łeb.
Czułam, jak mrozi mi się krew w żyłach, gdy na horyzoncie pojawił się sąsiad Grace. Podejrzewałam, co z tego wszystkiego wykiełkuje, ale przyznam szczerze, że nie byłam zawiedziona, patrząc na bieg wydarzeń. Były one przewidywalne, lecz nie wyobrażam sobie tego, by w tej powieści działo się coś innego. Grace zasługiwała na szczęście.
Komu mogę polecić Nad rzeką marzeń? Kobietom, przede wszystkim. Panowie, przepraszam, że was pomijam wśród grona czytelników, ale nie wiem, czy znaleźlibyście tutaj coś dla siebie. Podejrzewam, że moglibyście się nudzić. To typowo babska powieść. Czytelniczki będą nią oczarowani, czytelnicy zasną po przeczytaniu paru stron. Widziałam, jak szerokim łukiem tę książkę omija Pan M. Dziwnie na mnie patrzył, gdy widział mnie z powieścią w ręku. Nie jest przyzwyczajony do tak ekstremalnego widoku. Żona z kryminałem w ręce – owszem, ale z romansem... Nie, takie rzeczy nie dzieją się naprawdę. Polecam paniom w każdym wieku.