Sonrisa
-
„Ezotero: moje przeznaczenie" to druga już powieść Agnieszki Tomczyszyn z cyklu „Ezotero". Przyznam, że pierwszej nie czytałam. Mimo dość dobrych opinii, na które trafiłam w przestrzeni Internetu, nie miałam okazji zapoznać się z tą powieścią. Kiedy jednak zobaczyłam okładkę „Ezotero:moje przeznaczenie", ta tak mnie zaintrygowała, że postanowiłam sięgnąć po tę książkę. W sumie nie wiedziałam, czego się spodziewać: fantastyki? Powieści obyczajowej? Romansu? Okazało się, że tu znaleźć można wszystkiego po trochu. Czy jednak takie pomieszanie jest dobrym pomysłem?
Przyznam, że z początku cała historia wydawała mi się trochę dziecinna, być może przekombinowana: te wszystkie wróżki, magia, życie z dala od świata ziemskiego... Z każdą kolejną stroną historia jednak bardziej mnie wciągała. Gdy już Pola, główna bohaterka, która do tej pory żyła w świecie magii, wyrusza na ziemie, by poznać biologicznych rodziców, gdy tu poznaje, co to miłość matki, ale i uczucie pomiędzy kobietą i mężczyzną, byłam już zachwycona powieścią. Tym bardziej, że w tej niezwykle fantastycznej historii autorka przemyciła także tematy ważne i trudne: o porwaniach dzieci w celu oddania ich do nielegalnej adopcji. To naprawdę, mimo tego, iż całą powieść czyta się niezwykle lekko i z przyjemnością, wywołało we mnie bardzo silne emocje. Być może dlatego, że sama jestem matką?
Na uwagę zasługuje też sama postać głównej bohaterki: to wróżka, kobieta obdarzona nadprzyrodzoną mocą, z której nie waha się korzystać. A jednak Agnieszka Tomczyszyn w tej postaci budzi stereotypy. Bo cóż przychodzi nam do głowy, gdy słyszymy słowo wróżka? Zwiewna istota, ubrana w różowe i błękitne tiule? Nic bardziej mylnego. Wystarczy choćby wspomnieć, że Pola ma czarne dredy do pasa, tatuaż na plecach, nosi podarte dżinsy i mocny makijaż... Zaskakująco, prawda? Takich zaskoczeń, przynajmniej dla mnie, w książce było więcej. I to na pewno należy do zalet tej książki...
Dużym plusem jest także fakt, że książkę „Ezotero: moje przeznaczenie" można czytać bez znajomości poprzedniej powieści Agnieszki Tomczyszyn. Co prawda niektóre wątki, jak można dowiedzieć się z notki na okładce, nawiązują do „Córki wiatru", jednak każda z tych powieści stanowi odrębną całość i książki można czytać w dowolnej kolejności. Przyznam jednak, że teraz, gdy jestem już po lekturze tej książki, mam ogromną ochotę sięgnąć także po „Córkę wiatru". Autorka przekonała mnie swoim lekkim stylem, który sprawił, że lektura była niezwykle odprężająca. Jestem też pod wrażeniem wyobraźni pisarki. Świat, który stworzyła, historia, jaką przedstawiła i przede wszystkim postaci, które spotykamy na kartach powieści, są naprawdę przemyślane w każdym, nawet najdrobniejszym szczególe.
Czy to powieść, którą warto przeczytać? Na pewno. Nie jest to może literackie arcydzieło, ale też chyba „Ezotero" nie miało takie być. Myślę, że chodziło raczej o to, by stworzyć książkę, której lektura po prostu sprawi przyjemność, a „Ezotero" taką historią właśnie jest! Przypuszczam też, że Agnieszka Tomczyszyn jest autorką, o której jeszcze nie raz usłyszymy!
Na początku wspominałam też o okładce książki. Jeszcze raz chcę podkreślić, że i ona zasługuje na brawa: intryguje i obiecuje historię niebanalną, wciągającą i... magiczną! Tutaj brawa dla wydawnictwa, bo okładka naprawdę kusi i sprawia, że książkę „Ezotero: moje przeznaczenie" po prostu chce się mieć na półce w swojej biblioteczce.