Dizzy
-
Wróżeniem z kart interesowałam się już w dzieciństwie. Urzekały mnie kobiety w barwnych szatach, ozdobione ponad miarę grzechoczącą biżuterią, które widziałam w telewizji. Pojęcie „tarot" również nie było mi obce. Pamiętam, gdy po raz pierwszy się do niego zabrałam, jednak wtedy były to zwyczajne karty z jakiejś gazety dla kobiet. Tą nieprofesjonalną, nieatrakcyjną i nieco śmieszną talię kart traktowałam jak najprawdziwszy skarb, którym urozmaicałam co roku szkolne Andrzejki, dopóki na klasową imprezę nie wpadła jedna z katechetek i nie zabroniła mi tych „szatańskich praktyk". Tego dnia straciłam swój pierwszy tarot i jednego z przyjaciół.
Od tego czasu minęło dziesięć lat i teraz mam większe pojęcie o tej „sztuce", w żadnym wypadku niezwiązanej z diabłem. Wiem także, że wróżki to nie tylko kobiety w barwnych szatach, a także zwyczajne osobistości, wyglądające nawet jak ja. Mimo upływu lat moje zainteresowanie tarotem nie minęło, dlatego też z przyjemnością powitałam w swoich progach „Złoty tarot" i już na wstępie powiem, że to najpiękniejsze karty, jakie w życiu widziałam!
„Złoty tarot", stworzony przez wróżbitę Soleila i tarocistkę Magdę, to talia 78 kart z podręcznikiem. Zawiera on w sobie ważne wskazówki dla początkującego przygodę z kartami oraz odpowiedzi na trudne pytania. Opowiada on w przystępny sposób o budowie tarota, szczegółowo opisuje magię arkanów wielkich i małych oraz rozkłady kart. Każda karta opatrzona jest opisem, ukazującym jej pozytywne i negatywne działanie. Nie brakuje tutaj także komentarzy i wskazówek autorów, które bez wątpienia będą dla każdego początkującego na wagę złota. Najważniejsze jest jednak to, że zarówno wróżbita Soleil, jak i tarocistka Magda, zachęcają czytelnika do własnych interpretacji, zgodnych z intuicją i wyobraźnią. Sama nie wyobrażam sobie ścisłego korzystania z podręcznika, a jedynie używam go pomocniczo, gdy natchnienie uparcie mnie omija. Traktuję tarot jak sztukę, a i najwięksi artyści potrzebują niekiedy wskazówek, prawda?
Artyzmem tarota są także ilustracje na nim zawarte, a w „Złotym tarocie" są one niesamowicie piękne. Obrazy na nich są kolorowe, niepowtarzalne i magiczne, aż nie sposób oderwać od nich wzrok! Ukazują one piękne kobiety, przystojnych mężczyzn, mityczne istoty i przedmioty, ubarwione licznymi znakami i artefaktami. To właśnie te najdrobniejsze szczegóły przy odczytywaniu kart najbardziej inspirują, są jak gwiazda polarna i kompas w jednym. Po prostu od dawna nic nie oddziaływało na moją wyobraźnie tak dobrze, jak te ilustracje, których autorką jest Katarzyna Kozłowska. Karty urozmaicają także cudowne złocenia po bokach i ich cudowny „spód", który przedstawia dwa klucze kończące się pentagramem. Ich postać zdaje się być zaproszeniem do korzystania z tych magicznych kart, a także otwartą drogą do wielkiej przygody.
Ów tarot rozłożyłam sobie jedynie kilka razy, a już mocno się z nim zaprzyjaźniłam. Za każdym razem odnajduję w kartach coraz to nowe szczegóły i znaczenia. Zakochałam się przede wszystkim w dwóch kartach, Księżyc i Zmartwychwstanie, których grafik nie potrafię wyrzucić z głowy. I może zabrzmi to niedorzecznie, ale ta talia leży w pudełeczku obok mojego łóżka, gotowa w każdej chwili do użycia. Jest naprawdę inspirująca.
„Złoty tarot" polecam osobom, które pragną rozpocząć przygodę z magią i kartami, a wciąż się wahają. Jestem pewna, że lekki podręcznik zawarty z tą talią i jej niezaprzeczalne piękno wizualne nie tylko wprowadzą was w świat tarota, ale także uczynią go waszą pasją i umilą wiele wieczorów, także towarzyskich. To także dobry trening dla wyobraźni, więc jeśli szukacie inspiracji – ta talia stworzona jest dla Was! Polecam z całego serca.