Pani M
-
Na rynku wydawniczym pojawia się coraz więcej publikacji mówiących o tym, co robić, żeby mieć cudowne życie. Autorzy prześcigają się w coraz to bardziej innowacyjnych pomysłach. Do tego typu książek podchodzę z ogromnym dystansem. Uważam, że nie ma przepisu na szczęście. Nie narzekam na moje życie. Mam pracę, którą lubię, mężczyznę, który świata poza mną nie widzi i przyjaciół, na których zawsze mogę polegać. Jedyne, czego mi do szczęścia potrzeba, to kot. Byłam jednak ciekawa, co Edyta Walęciak-Skórka ma mi do powiedzenia w kwestii zaprojektowania idealnej przyszłości.
Autorka przedstawia w książce historie ludzi, którym udało się zaprojektować swoją idealną przyszłość. Pokazuje, w jaki sposób doszły na szczyt. Zachęca do uwolnienia się od przeszłości, zmiany nawyków, porzucenia wymówek i uzbrojenia się w cały arsenał pozytywnej energii. Chce, by czytelnicy szukali nowych wyzwań i nie bali się walczyć o swoje marzenia. Opisuje to za pomocą kilku darów. Jakich? Tego już musicie przekonać się sami.
Należę do osób, które uparcie dążą do postawionego sobie celu. Nie po trupach, tego nie mam w zwyczaju, ale jeśli coś sobie postanowię, muszę to osiągnąć. Tak było z moją pracą. Najpierw odbywałam tam praktyki. Powiedziałam, że kiedyś tam wrócę. Trwało to trzy lata i kosztowało mnie wiele trudu, lecz w końcu udało mi się osiągnąć cel. Nie było łatwo, nieraz na mojej twarzy pojawiały się łzy, ale gdy słyszę od współpracujących ze mną autorów „dzień dobry, pani redaktor", wiem, że było warto. Do tego wszystkiego doszłam sama, nie pomogły mi żadne książki i wiecie co, Jutro zaczyna się dziś też by na niewiele się zdało.
Ta publikacja jest w moich oczach jedną z gorszych książek mających dawać kopa do zmian. Nie zmotywowała mnie do niczego. Czytałam ją z niedowierzaniem. Wszystko to, o czym mówiła autorka, wydawało mi się do bólu oczywiste. Nie znalazłam tu niczego odkrywczego. Małżeństwo się nie udało – trzeba było się rozstać – mówi się trudno i żyje się dalej. Nie można zamykać się na miłość, bo w końcu pojawi się ktoś przed kim warto otworzyć serce – wiem to nawet bez czytania poradników. Co prawda nie rozwodziłam się, ale mam za sobą bardzo nieudany związek, który odchorowałam, ale przeżyłam co swoje, zostawiłam przeszłość za plecami i żyję dalej. Powiem więcej, mam się bardzo dobrze.
Żałuję, ze przeczytałam tę książkę. Nie chcę w życiu żadnych zmian i to, co mówiła mi autorka, raczej po mnie spływało. Może gdybym była na rozstaju dróg, znalazłabym tu coś ciekawego. Drażniło mnie też to, że Edyta Walęciak-Skórka w swojej publikacji zwraca się głównie do kobiet. A co, gdyby Jutro zaczyna się dziś chciał przeczytać mężczyzna? Panowie też potrzebują zmian, ale tu nie znajdą niczego dla siebie. Nie umiem nikomu polecić tej książki. Zachęcanie kogoś do lektury czegoś, co mi się nie spodobało, nie leży w mojej naturze. Nie wiem, czy komukolwiek ta publikacja w czymś pomoże. Trudno mi to stwierdzić. Ja pewnie za parę dni o niej zapomnę. Autorka co prawda wydaje się sympatyczna i ma lekkie pióro, ale zupełnie do mnie nie przemówiła. To nie są moje klimaty. Czas odpocząć od poradników.