Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Trylogia Czasu Żelaza Tom 1 Czas Żelaza

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 3 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Trylogia Czasu Żelaza Tom 1 Czas Żelaza | Autor: Angus Watson

Wybierz opinię:

Anena

Czas żelaza jest debiutem literackim Angusa Watsona, freelancera pisującego artykuły do różnych gazet. Powieść jest pierwszą częścią cyklu składającego z trzech tomów. Powieść przedstawia alternatywne losy Wysp Brytyjskich w przededniu ataku wojsk Gajusza Juliusza Cezara. Pisarz postawił sobie bardzo wysoko poprzeczkę. O czasach podbojów Rzymian wiadomo bardzo niewiele, a od fikcji literackiej do zmyślenia wiedzie niedaleka droga.

 

Głównym bohaterem jest Dug Fokarz, najemnik dążący do zdobycia sławy i pieniędzy. W tym celu zaciąga się do niepokonanej armii króla Zadara. Większość królestw czuje strach widząc zbliżających się wojowników bezwzględnego władcy. Niestety Dug jest życiowym pechowcem, więc ułożony wcześniej plan szybko legnie w gruzach. Z powodu różnych zdarzeń losu Fokarz staje się wrogiem tego, do którego chciał się przyłączyć. Na domiar złego na jego drodze pojawiają się dwie kobiety, które spowodują w jego życiu spore zamieszanie. Lowa była jedną z łuczniczek Zadara, a Wiosna to niesłuchająca nikogo nastolatka, obdarzona niezwykłymi zdolnościami. Z taką ekipą Dug nie może się nudzić. Ale czy uda im się uniknąć walki z Zadarem? Koniecznie przeczytajcie i przekonajcie się sami.

 

Książka Watsona stanowiła dla mnie doskonałe urozmaicenie. Jego styl prowadzenia narracji jest prosty, ale interesujący. Historia opowiedziana jest z perspektywy różnych bohaterów, co daje możliwość lepszego poznania postaci oraz ich motywacji w podejmowaniu decyzji. Niektóre przemyślenia bohaterów i dialogi obfitują w sceny ironiczne, z elementami wulgarnego i rubasznego humoru. Mimo, że nie lubię takich żartów, to w tej powieści wydają się one nieodłączną składową opowiadanej historii. Wprowadzone sceny walk, w tym pojedynki na miecze i młoty, są przedstawione bardzo realistycznie i z dbałością o najmniejsze szczegóły. Fani nadprzyrodzonych elementów, w tym magii, mogą czuć się nieco zawiedzeni, ponieważ czytelnik znajdzie niewiele czarodziejskich sztuczek i magicznych ingerencji.

 

Powieść czyta się bardzo szybko i z zainteresowaniem śledzi poczynania głównego bohatera i jego towarzyszek. Wykreowani przez autora bohaterowie są bardzo ludzcy i przypominają osoby, które mogły żyć naprawdę. Mają swoje zalety i wady, więc są bardziej wiarygodni. Wielkim zaskoczeniem jest sam Dug. Zazwyczaj bohaterem książek są młodzi i bardzo silni mężczyźni o nieskazitelnych zasadach moralnych. Fokarz jest starzejącym się wojownikiem, mądrym, ale pechowym, który czasami podejmuje niewłaściwe decyzje. Taki właśnie powinien być bohater- nie wyidealizowany, ale ludzki, z wadami i zaletami. Uważam to za duży plus pisarskiego debiutu Watsona. Mam nadzieję, że kolejne części cyklu będą równie ciekawe, a może nawet lepsze. Mimo 800 stron objętości książkę czytało mi się bardzo szybko i byłam nieco smutna, że to już koniec. Z radością muszę stwierdzić, że już nie mogę doczekać się drugiego tomu.

 

Czas żelaza można śmiało polecić miłośnikom fantasy i powieści historycznych. Także amatorzy krwawych walk i pojedynków na śmierć i życie będą zadowoleni. Każdy fan historycznego fantasy znajdzie w utworze coś dla siebie – pogoń za buntownikami, ciągłe krwawe potyczki, magiczną ingerencję druidów, niesamowite przygody i wątek miłosny. Autor stworzył interesujących bohaterów oraz wielowątkową i niebagatelną fabułę z doskonałymi zwrotami akcji. Powieść gwarantuje rozrywkę i szybkie wciągnięcie do świata Duga Fokarza na wiele godzin. Polecam tę powieść, bo jest to naprawdę udany literacki debiut, który zadowoli nie tylko zagorzałych miłośników fantasy i powieści z elementami batalistycznymi.

Thalita

Kiedy w zajawce książki czytam że jest ona "nie tylko dla miłośników gatunku", prawie zawsze przekonuję się, że jest dokładnie odwrotnie.

 

Akcja "Czasu żelaza" dzieje się (jak wskazuje tytuł) podczas brytyjskiej epoki żelaza, a dokładnie w 61 roku przed Chrystusem, oczywiście na terenach dzisiejszej Wielkiej Brytanii. W istniejącym wówczas fikcyjnym księstwie Maidun panuje okrutny król Zadar, który - pod przykrywką chronienia swych poddanych przed niechybnym najazdem Rzymian - realizuje tylko i wyłącznie swoje prywatne cele. Podbija sąsiednie osady, nakłada na nie niebotyczne haracze, a najmniejszy przejaw buntu kończy rzezią całej podbitej ludności. Choć większość jego poddanych jest wstrząśnięta takim postępowaniem, nikt nie próbuje mu się przeciwstawić, a to z dwóch powodów - po pierwsze z Zadarem ponoć jeszcze nikt nie wygrał, po drugie - uległość jest cechą charakteru którą okrutny władca ceni najbardziej wśród swych popleczników, a lojalni mu ludzie są przez niego sowicie wynagradzani. Wszystko wskazuje więc na to, że Zadar doczeka na tronie Maidun sędziwych lat... Nieoczekiwanie znajduje się jednak kilka osób, którym nieszczęsny los poddanych tyrana jest obojętny i czy to z pobudek osobistych, czy też ze zwykłego poczucia sprawiedliwości podejmują się oni misji oswobodzenia Brytanii spod jarzma Zadara. Nieoczekiwanie los styka ich ze sobą i czworo odważnych rusza na przeciw niezwyciężonemu władcy...

 

Moje odczucia wobec "Czasu żelaza" są bardzo mieszane. Osobiście postawiłabym 2 za fabułę i 6 za język, stąd też końcowa ocena całej powieści to 4, ale po kolei... Nie jestem fanką fantasy i coraz częściej dochodzę do wniosku że nie powinnam w ogóle recenzować pozycji z tego gatunku bo większość jego wyznaczników (magia, niewytłumaczalnie logicznie zdarzenia, dziwne stwory itp.) jest dla mnie po prostu śmieszna, infantylna wręcz. Z drugiej strony aspirując do miana krytyka literatury nie mogę pozostawać całkiem na fantasy obojętna, choćby ze względu na jej ogromną popularność. Niestety, poza cyklem o Harrym Potterze zawodzę się na każdej kolejnej książce fantasy i tak jest również z "Czasem żelaza". Bez urazy, ale jego fabuła jest dla mnie po prostu głupia i do bólu schematyczna. Większość akcji składa się z walk głównych postaci z najważniejszymi przeciwnikami które wyglądają mniej więcej tak: niespodziewany atak - bohater walczy do utraty sił - jest już na przegranej pozycji - i nagle nie wiadomo skąd przychodzi ktoś z odsieczą i w parę minut pokonuje wszystkich wrogów. Szczególnie to nagłe pojawianie się pomocy irytowało mnie - skąd niby posiłki zawsze natrafiały na moment, w którym będą niezbędne? Ok, fantasy to fantasy, rządzi się swoimi prawami, jednak trochę logiki powinno być i w książkach z tego gatunku.

 

To zaś co ratuje "Czas żelaza" to warstwa językowa i stylistyczna, a także wyborne polskie tłumaczenie. Język powieści - pełen archaizmów i wyrażeń związanych z wojaczką (tu mała uwaga do edycji polskiej - brakuje przypisów lub słowniczka, wiele słów było dla mnie niezrozumiałych) doskonale oddaje klimat epoki sprzed ponad 2000 lat, w której życie ludzkie koncentrowało się na wojowaniu lub jego unikaniu. W tym miejscu szczególne uznanie należy się panu Maciejowi Pawlakowi, polskiemu tłumaczowi książki, który wyśmienicie poradził sobie z jakże trudnym historycznym angielskim słownictwem, zachowując przy tym świetne gry słów i pełne humoru wypowiedzi bohaterów oraz narratora. Bo właśnie bijący praktycznie z każdego zdania komizm jest kolejnym plusem tej książki. Zabawne porównania, nieoczekiwane riposty, parafrazy znanych powiedzeń czy też parodie znanych z historii literatury zdarzeń (w tym wyśmienity pastisz biblijnej opowieści o mądrym królu Salomonie i dwóch kobietach podających się za matkę tego samego dziecka) sprawiają, że pomimo do bólu przewidywalnej i naiwnej akcji i wielu naprawdę krwawych, brutalnych scen, czytanie tej książki sprawia jednak przyjemność.

Gorkek

No i w końcu udało mi się zakończyć czytanie tego opasłego tomiszcza. Oj, trochę trwało, zanim uporałam się z całością, bo trochę potraktowałam to na raty, przeważnie dla tego, że nie chciało mi się jej dźwigać w torbie, więc sobie spokojnie leżała i czekała na mnie w domu, ale jest, już skończone i odstawione na półkę. Teraz mogę się z Wami podzielić moją opinią i wrażeniami po skończonej lekturze.

 

Osobiście jestem zwolenniczką gatunku fantasy, ale nie często mam okazję czytać, takie typowe książki z tego gatunku, dodatkowo okraszone jeszcze szczyptą historii. Tym razem padło na Czas Żelaza i niezmiernie się cieszę, że mogłam poznać tę historię, bo bardzo przypadła mi do gustu.

 

Dug pragnie dołączyć do królewskiej armii. Typowy najemnik, łasy na pieniądze nie urodził się pod szczęśliwą gwiazdą. Może się wydawać, że los odwrócił się od niego i jego życiem rządzi pech. Kiedy już podąża za swoim celem, także szczęście mu nie sprzyja. Co chwilę musi ratować kogoś z opresji i jak się okazuje, w końcu ląduje nie po tej strony barykady, po której by chciał.

 

Jeśli wziąć pod uwagę historię jako całość, to wydaje mi się ona bardzo specyficzna, ale oczywiście nie negatywnie. Może to przez to, jakim stylem posługuje się autor. Choć jest to „historyczne fantasy", język jakiego używa jest bardzo przystępny i nie utrudnia odbioru całości, ale mimo to ma taki swój oryginalny wydźwięk, który oceniam na plus, dla oryginalności lektury.

 

Konstrukcja postaci jest bardzo ciekawa i są to postaci z serii „tych lepszych" o jakich miałam okazję czytać. Jednak mimo tej kreacji, to jest coś w nich, że po prostu nie można ich polubić. Na przykład główny bohater jest taki, że czasem miałam okazję wyciągnąć go z kart tej książki i się mu postawić i nagadać trochę od siebie. Na szczecie były takie przebłyski, że można było poczuć choć odrobinę sympatii.

 

Bez dwóch zdań, książka wciąga. Jest to pasjonująca lektura, do której jak usiadłam, to czytałam tak długo jak mogłam. Z racji tej objętości nie poszło mi tak szybko jakbym sobie tego życzyła, ale jednak mnie pochłonęło. Niektóre fragmenty czytałam z zapartym tchem, tym bardziej, że autor pisze bardzo obrazowo. Byłam sobie w stanie wyobrazić co dzieje się wokół bohaterów, tak jakbym też tam była. A mistrzostwem już są opisy walk, które są tak precyzyjnie i dobrze opisane, że czułam się, jakbym stała niedaleko i wszystko sama obserwowała.

 

Czas żelaza należy do takich książek, w którym rozlew krwi jest na porządku dziennym. Wyżej wspomniane walki, są dosyć brutalne, krwawe, ale jednocześnie tak nakreślone, że chce się o nich czytać i wcale nie miałam ochoty omijać tych scen.

 

Na wspomnienie zasługuje także oprawa graficzna książki, która idealnie prezentuje się na półce, a do tego stanowi idealne podkreślenie całości historii. Jest odrobinę mroczna i tajemnicza, ale przykuwa wzrok.

 

Ja już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła przeczytać drugą cześć, bo jestem okropnie ciekawa jak wszystko się potoczy, a poza tym przykro by mi było, jakbym opuszczała ten świat po jednym tomie, ze świadomością, że już nie będę miała okazji do niego wrócić.

 

Gorąco polecam tę książkę i mam nadzieje, że Wam, tak samo jak i mi przypadnie do gustu.

Protzner

Opowieść Angusa Watsona jest tworem zaliczanym do gatunku "historical fiction". Autor zdecydował się na przedstawienie czasów przed pierwszymi próbami opanowania Brytanii przez Rzymian.

 

Na tle historycznym widzimy zmagania dwojga bohaterów: najemnika imieniem Dug oraz łuczniczki Lowy. Sprzeciwiają się oni tyranowi, Zadarowi, bezlitośnie władającemu podbijanymi ziemiami.

 

Fabuła jest w gruncie rzeczy przewidywalna, typowa dla powieści tego rodzaju – motyw zawadiaki i pechowca pchanego przez los w coraz to nowsze kłopoty zdaje się cieszyć niesłabnącą popularnością w gatunku. Mamy więc pościgi, rubaszny język, dużo krwi, bitew i zwrotów akcji.

 

Watson pisze dobrze. To ogólne stwierdzenie dotyczy dopasowania języka do konwencji – podobnie jak przedstawiane postaci i ich świat, ten jest brudny i nieco nieokrzesany, a jednocześnie czyta się go i przyswaja bardzo przyjemnie. I to podobieństwo jest prawdopodobnie również jedną z wad powieści: postaci są jakby zbyt łatwe, wręcz naiwne. Pomijając już fakt, że podobnych osobistości obserwowaliśmy już w literaturze setki (wystarczy przypomnieć sobie doskonałą, a jednocześnie bliższą nam treścią Trylogię Husycką Sapkowskiego), ludzie Watsona są przy tym zbyt miękcy. Przykład: najgorszy z najgorszych antagonistów – Zadar – miewa dziwne momenty refleksji, zupełnie niepasujące do jego kreacji. Przydałaby się (nie spodziewałem się, że kiedykolwiek napiszę coś takiego) odrobina czarno – białości, zamiast spektrum szarych, a przez to nieco nudnawych, wydarzeń.

 

Pojawia się także wątek fantastyczny, czyli wiśnia na torcie w powieściach tego rodzaju. Umiejętnie wprowadzony może dodać jeszcze więcej tajemniczości i klimatu przedstawianym – i tak już przecież mrocznym, historycznym wydarzeniom. I to się akurat autorowi udało. Z zainteresowaniem czyta się o druidach czy "wyjątkowych" dzieciach. Ten element jest nienachalny (co może zrujnować efekt, jeśli użyje się go nieumiejętnie), a jednocześnie wciąż obecny gdzieś w tle. Zdecydowanie na plus.

 

Ogólnie rzecz biorąc, lektura "Czasu Żelaza" sprawiła mi wiele przyjemności. I to mimo, że nie jestem wielkim fanem gatunku. Mogę z czystym sumieniem polecić tę książkę jako dobrą przerwę w życiu codziennym. Coś lekkiego i łatwego, dla samej przyjemności czytania. Jest tu parę niedociągnięć – stąd tylko 4 punkty na 6. Są to jednak mocne, wartościowe 4 punkty.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial