Pani M
-
O tej książce było swego czasu bardzo głośno w blogosferze. Moi znajomi po fachu się nią zachwycali. Kiedy czytałam kolejne pozytywne recenzje, za każdym razem dochodziłam do wniosku, że Ember in the Ashes. Imperium ognia musi znaleźć się w moim posiadaniu. W końcu się udało, książka do mnie dotarła. Jakie są moje wrażenia po lekturze?
Poznajcie Laię. Dziewczyna należy do kasty Uczonych – pochodzenie sprawiło, że w bezwzględnym Imperium została zepchnięta na margines i nie ma łatwego życia. Stale jest inwigilowana i poniżana. Pewnej nocy jej brat zostaje oskarżony o zdradę. By ratować jego życie, Laia postanawia przyłączyć się do szeregów buntowników. Wyrusza wraz z nimi w niezwykle niebezpieczną misję. Zostaje niewolnicą w Akademii szkolącej najwierniejszych, najbardziej bezwzględnych żołnierzy Imperium. Tam poznaje Eliasa. Chłopak należy do elity studentów, jednak nie jest do końca przekonany o tym, czy to, co robi, jest właściwe. Nie jest pewien, czy do końca życia chce być egzekutorem. Do czego doprowadzi przypadkowe spotkanie tej dwójki bohaterów? Czy Lai uda się uratować brata?
Nie będę oryginalna, jeśli powiem, że ta książka przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Nie spodziewałam się takiej bomby. Jestem oczarowana Ember in the Ashes. Imperium ognia. Zarwałam przy tej powieści całą noc. Skończyłam ją czytać nad ranem i wcale nie czułam się zmęczona. Byłam jednak zła na Saabę Tahir. Dlaczego? Bo historia, którą napisała, w końcu się skończyła. Nie chciałam się jeszcze rozstawać z bohaterami.
Laia podbiła moje serce. Podziwiam jej siłę. Jej pochodzenie sprawiło, że musiała żyć w biedzie. Nie była dla Imperium interesującą postacią. Kibicowałam tej dziewczynie od samego początku. Bardzo chciałam, by udało jej się uratować brata. Nie była idealna, lecz to wcale mi nie przeszkadzało. Życie dało jej w kość, lecz ona postanowiła wyjść mu naprzeciw.
Saaba Tahir stworzyła swoją opowieść, czerpiąc inspirację z wielu miejsc. Pojawiają się elementy wierzeń różnych krajów. W Akademii panowało spartańskie wychowanie. Doszukałam się nawet niektórych wątków z Baśni Tysiąca i Jednej Nocy. Nieco bałam się tego, że nie znajdę tu niczego nowego. Reżim i poniżanie pewnych grup społecznych pojawiało się już w wielu książkach. Nie trzeba daleko szukać, pierwsze co przychodzi mi na myśl, to Igrzyska śmierci. Autorka zrobiła jednak coś, czego nie spotkałam w żadnej innej książce. Oparła akcję w starożytnym świecie.
Akcja pędzi jak szalona. Spisek goni spisek, a i intryg nie brakuje. Nie brakuje dwulicowych bohaterów. Przyjaciel w ciągu jednej chwili zmienia się we wroga. Książka ocieka krwią. Nie sposób się przy niej nudzić. Czytałam ją z wypiekami na twarzy. Z niecierpliwością czekałam na to, co się stanie. Zakończenie jeszcze bardziej wyostrzyło mój apetyt na kolejną część cyklu. Mam nadzieję, że nie będę musiała na nią czekać.
Ember in the Ashes. Imperium ognia to genialna książka. Nie spotkałam się wcześniej z taką. Mogę ją polecić wszystkim czytelnikom, którym spodobały się Igrzyska śmierci, Czerwona królowa czy Niezgodna. Wiek odbiorcy nie ma większego znaczenia. Powieść od początku do końca trzyma w napięciu. Saaba Tahir umiejętnie łączy poszczególne wątki, z niczym nie przesadza. Postawiła sobie jednak bardzo wysoko poprzeczkę. Życzę jej, by potrafiła utrzymać poziom. Mam nadzieję, że kolejna część cyklu mnie nie rozczaruje.