Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Oblicze Karrie White

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Karolina Mielczarek
  • Tytuł Oryginału: Oblicze Karrie White
  • Gatunek: Horror
  • Język Oryginału: Polski
  • Liczba Stron: 264
  • Rok Wydania: 2015
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 120 x 195 mm
  • ISBN: 9788379428533
  • Wydawca: Novae Res
  • Oprawa: Miękka
  • Miejsce Wydania: Gdynia
  • Ocena:

    2/6

    5/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Oblicze Karrie White | Autor: Karolina Mielczarek

Wybierz opinię:

TomG

Niewiele pewnie znajdzie się osób na tym świecie, które nie słyszały o sfilmowanej kilkukrotnie klasycznej powieści grozy Stephena Kinga Carrie, prawda? Powieść ta, uznana i wpisana w kanon światowej grozy już od wielu, wielu lat, ciągle przyciąga do siebie nowych czytelników i nie traci na popularności. Po lekturze Oblicza Karrie White Karoliny Mielczarek mam mocne wrażenie, że i autorka tej książki zaczytywała się Carrie Stephena Kinga. I choć nie może tu być mowy o żadnym plagiacie, nie sposób ustrzec się od dalekich skojarzeń z Carrie, bardzo odległych, ale jednak silnie się nasuwających zwłaszcza przy pierwszym wrażeniu.

 

Przechodząc do fabuły Oblicza Karrie White należy wspomnieć o zalążku wszelkich późniejszych wydarzeń opisanych w tej niezbyt obszernej książce, a mianowicie bestialskiego morderstwa upośledzonego chłopca, mającego miejsce przed laty w domu dla sierot. Śmierć ta nigdy nie została wyjaśniona, ale to jeszcze nie koniec przykrych zdarzeń, jakie miały mieć miejsce w sierocińcu.

 

Karrie White przyjeżdża na urlop do wioski nazywanej przez jej mieszkańców Czarne Zacisze. Już od pierwszych stron młoda kobieta dostrzega dziwność tego miejsca, które pamięta z lat swojego dzieciństwa zupełnie inaczej. Wioska wydaje się opustoszała, ludzie nieufni – wyglądają zza firanek, skryci w swych domostwach – i nieco dziwaczni, słowem otrzymujemy w Obliczu Karrie White znany już, mało oryginalny i mocno wyeksploatowany motyw opuszczonej, skrywającej swoje sekrety wioski.

 

Karrie White spędza urlop ze swoją ciotką Renée i kuzynką Martą, bardzo szybko stwierdzając, że obie kobiety zachowują się nienaturalnie i tajemniczo, wymieniając między sobą znaczące spojrzenia, nie odpowiadając na zadawane przez Karrie pytania i wyraźnie coś przed dziewczyną ukrywając. Chcąc nie chcąc, Karrie musi na własną rękę dochodzić tego, co jest przyczyną dziwacznej atmosfery panującej w wiosce i nienaturalnego zachowania jej mieszkańców.

 

Lektura Oblicza Karrie White nie niesie ze sobą niczego nowego, niestety. Próżno się doszukiwać w tej książeczce jakiejkolwiek oryginalności. We wstępie do tej recenzji wspominałem o Carrie Stephena Kinga, ale było to nawiązanie luźne, oparte na moim subiektywnym przekonaniu, że Karolina Mielczarek chciała po prostu napisać swoją własną Carrie. I napisała, nawet spolszczyła imię głównej bohaterki, a fabułę przeniosła w swojskie realia polskiej wsi. Oczywiście obie te książki bardzo się od siebie różnią i porównywanie ich ze sobą nie ma w zasadzie większego sensu, ale mimo wszystko imię głównej bohaterki będzie się jednoznacznie kojarzyło.

 

Oblicze Karrie White jest książką zdecydowanie niedopracowaną. Redakcja jej tekstu stoi na niskim poziomie, w trakcie lektury czytelnik z łatwością wyłapie niedociągnięcia, ale należy wspomnieć także o brakach warsztatowych autorki. Styl, jakim operuje Karolina Mielczarek, można by nazwać mocno łopatologicznym, a czytanie treści jej książki przypomina lekturę telegramu zawierającego bardzo liczne „Stop". W tym przypadku chodzi naturalnie o króciutkie, proste zdania i niezbyt rozbudowane akapity, w których kropka goni kropkę. Brakuje zdań wielokrotnie złożonych, sprawiających, że lektura powieści staje się bardziej płynna, ale to tylko moje subiektywne odczucie; na pewno znajdą się jacyś czytelnicy, którzy gustują w języku prostym, nieskomplikowanym.

 

Karolina Mielczarek zbyt dużo „leje wody", skupiając się na czynnościach czy zdarzeniach mało istotnych dla fabuły jej powieści. Od samego początku autorka próbuje stopniować napięcie, ale robi to, niestety, z bardzo miernym skutkiem – wszystkie te nieistotne, niepokojące oznaki dziwaczności wioski i jej mieszkańców w niedługim czasie wydają się po prostu powtarzać, przez co czytelnik ma wrażenie, że czyta ciągle o tym samym. Napięcie powinno rosnąć, a nie stać w miejscu na jednym poziomie. Wydarzenia rozwijają się zbyt powoli, zmierzając do ujawnienia tragedii z przeszłości i zrozumienia tego, co sprawiło, że Czarne Zacisze jest miejscem takim, a nie innym, a Karrie White... Cóż, przeczytajcie sami, jeśli musicie, ale zróbcie to tylko z braku innej lektury.

Thalita

Trzymający w napięciu horror w którym najbardziej przeraża strach przed samym lękiem. Strach przed czymś irracjonalnym, co czai się gdzieś w mgnieniu oka, w nagłym odruchu głowy, w szybkim otwarciu powiek...

 

Pewnego kwietniowego dnia Karrie White przybywa do miejscowości w której spędziła dzieciństwo, aby odwiedzić tam swoją ciocię oraz siostrę cioteczną. Szybko zauważa, że miejscowości brakuje sielskiej atmosfery, którą pamiętała ze swych najmłodszych lat, w powietrzu czai się niewypowiedziana groza, a ludzie żyją w permanentnym lęku. Odważna dziewczyna za wszelką cenę stara się dociec, co jest przyczyną ich nietypowego zachowania.

 

Jakże miło mi, że młodzi twórcy horrorów odchodzą od opisywania walk zombie z wiedźmami, a grozę swoich powieści budują zakradając się w mroczne zakamarki ludzkich wspomnień, świadomości i podświadomości. Przyjazd Karrie White do jej rodzinnej miejscowości budzi w niej dawno już wygasłe wspomnienia, demony z przeszłości, przed którymi cała rodzina starała się ja do tej pory chronić. Dziewczyna jednak nie obawia się ich, a wręcz przeciwnie - fascynują ją one, chce poznać ich przyczynę, dowiedzieć się dlaczego tak nagle wyjechała z rodziną z tego miasteczka i czemu wszyscy jej bliscy dążą do zatarcia nawet najmniejszego skrawka jej wspomnień.

 

Napięcie budowane jest jakby na dwóch płaszczyznach. Bohaterowie boją się pewnej postaci przypominającej smoliście czarny cień, i to jest ich strach, konkretny, namacalny. Ale mnie bardziej zainteresował szerzej przedstawiony w tej powieści lęk przed samym lękiem. Karrie i jej sąsiedzi wiedzą, ze w każdej chwili mogą zobaczyć owy przerażający byt, i boją się bardziej samego tego momentu niż tego stwora. Lęk przed lękiem jest w ich przypadku tak porażający, że aż boją się wychodzić z domu. Karolina Mielczarek świetnie oddała ten psychiczny stan zwany lękiem antycypacyjnym,, kiedy to dotknięta nim osoba boi się, że za chwilę czegoś mocno się przestraszy. Sama często doznaję podobnego uczucia, często zdaje mi się że za moment ujrzę na przykład zwierzę (na dworzu) lub coś przerażającego w oknie (w domu). No cóż, wypadałoby może przejść się do psychiatry... Czytając "Oblicze Karrie White" nie wiemy, czy to co widzi bohaterka jest efektem właśnie jej lęków i dzieje się jedynie w jej wyobraźni, czy też naprawdę w wiosce grasuje bestia. Pewne zdarzenia, niedopowiedzenia układają się nam w całość dopiero gdy skończymy czytać książkę. Dlatego aby wychwycić wszelkie niuanse wypowiedzi i zachowań postaci ponowna lektura powieści jest jak najbardziej wskazana.

 

Autorka wykorzystała w swej powieści motyw pożaru, dość popularny w literaturze grozy (nie tak dawno czytałam chociażby "Płaczącego chłopca" Agnieszki Bednarskiej, którego losy również ściśle powiązane były z tym żywiołem) i wspomnień z nim związanych. Z jednej strony można się przyczepić, że pisarze mogliby uśmiercać swoich bohaterów w nieco bardziej różnorodnych sytuacjach, z drugiej pożar, palenie się żywcem i bezradne obserwowanie, jak żywcem popielą się twoi bliscy, jest moim zdaniem najbardziej okrutnym rodzajem śmierci (ale i artystycznie najbardziej "malowniczym").

 

Książka pisana jest prozą trzymającą w napięciu, stopniowo budującą uczucie grozy, a także świetnie oddającą stany wewnętrzne bohaterów. Niemniej często miałam wrażenie, że mam tu do czynienia z twórczością debiutantki (a pani Karolina Mielczarek debiutantką przecież nie jest) - autorce myliły imiona bohaterów, nie wiem czemu obok imion angielskich występują również te typowo polskie (w tekście nigdzie nie pisze, że akcja dzieje się wśród angielskiej polonii), często też podział na podrozdziały wydawał mi się przypadkowy, nieadekwatny do pauz w treści.

 

Mimo tych niedociągnięć - bardziej redakcyjnych niż literackich - uważam "Oblicze Karrie West" za bardzo dobry horror, czytając który naprawdę czujemy atmosferę wszechobecnej grozy i boimy się spojrzeć gdzieś poza stronice książki... czy aby gdzieś tam, w rogu pokoju, nie czaił się na nas nasz własny lęk...

***
Dziękuję Wydawnictwu Novae Res za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial