TomG
-
Niektórzy ludzie przywiązują znaczenie do horoskopów, inni do filozofii, jeszcze inni do religii czy sportu – każdy z nas jest ukształtowany na swój sposób, co sprawia, że nie znajdzie się dwóch identycznych pod każdym względem ludzi. Zainteresowania, sposoby postrzegania otaczającego nas świata, rzeczy dla jednych mniej, dla drugich bardziej ważne – to wszystko różni nas od siebie. Dlaczego jednak o tym piszę? Z tego prostego powodu, iż autor księgi czwartej Krajobrazów mojej duszy – Księgi o podróży nocnej zdaje się przywiązywać znaczenie do absolutnie wszystkiego, a przynajmniej takie wnioski można wyciągnąć czytając opasłe tomiszcze zawierające jego bardzo rozłożyste przemyślenia.
O czym więc przeczytamy w tej nieco dziwacznej, poświęconej refleksjom autora na bardzo różne tematy publikacji? Już na samym jej początku natkniemy się na zjawisko myślokształtów, czyli porcje świadomości, które są powiązaniem informacji, emocji i obrazu. Następnie przejdziemy do powiązanych z nimi egregorów, przeczytamy o morfogenetyce, zahaczymy o buddyzm, jednak to tylko niektóre z przykładów. Jarosław Bzoma w głównej mierze opisuje, relacjonuje i analizuje swoje sny, często nawiązując do biblijnej Golgoty i ukrzyżowania Chrystusa. Wydaje się, że religia katolicka ma duże znaczenie dla autora, że nie jest samym tylko sposobem odniesienia do tego czy tamtego zagadnienia, choć często za takowe właśnie służy. Jarosław Bzoma przywołuje także wiele z minionych, zaistniałych wcześniej w jego życiu sytuacji, aby przeanalizować je i wyciągnąć płynące z nich wnioski.
W publikacji nie zabraknie czytelnikowi przytoczonych listów od osoby o inicjałach T. K., z którą Jarosław Bzoma prowadzi dyskusje na różnorakie tematy. Z argumentowania tego wyraźnie widać, że obaj panowie są często swoimi przeciwnościami, co pozwala poznać czytelnikowi omawiany akurat temat z dwóch różnych punktów widzenia. Nie zabraknie w tych partiach tekstu – jak i zresztą w całej książce – osobistych interpretacji, osobliwej argumentacji i oryginalnych wyroków na gruncie filozofii, religii, a nawet szeroko rozumianej symboliki.
Publikacja napisana przez Jarosława Bzomę nie jest powieścią, nie posiada osi fabularnej, wygląda raczej jak dziennik pozbawiony chronologii. Autor wielkie znaczenie przywiązuje do czegoś tak ulotnego jak sny, opiera na nich wiele swoich tez i wniosków, jednak tym, co czytelnik zauważy przede wszystkim w księdze czwartej Krajobrazów mojej duszy jest fakt, że Jarosław Bzoma za pisarza z prawdziwego zdarzenia uchodzić nie może. To, co zawarł w swojej publikacji, to zbiór przemyśleń, często bardzo daleko posuniętych, acz mało wiarygodnych, nieusystematyzowanych oraz niezbyt wartościowych dla człowieka twardo stąpającego po ziemi. Może ktoś rozkochany w metafizyce czy publikacjach paranaukowych znalazłby czwartej odsłonie Księgi o podróży nocnej jakieś przemawiające do niego argumenty, ja jednak w tym chaotycznym natłoku przemyśleń i interpretacji nie dostrzegam niczego, co można by nazwać naprawdę wartościowym.
Dla przykładu – i do ewentualnego przemyślenia, zwłaszcza pod kątem sięgnięcia po twórczość autora – przytoczę poniżej krótki fragment tekstu pióra Jarosława Bzomy, pochodzący z księgi czwartej Krajobrazów mojej duszy:
„Dziwnym zrządzeniem opatrzności otworzyło się w moim umyśle okno prowadzące wstecz, do rozważań z trzeciej księgi o naturze doświadczania rzeczywistości, o Jezusie jako mistrzu cierpienia i o krzyżu jako potencjometrze poziomu doświadczania."
Nie wiem, naprawdę nie wiem, komu czwartą księgę Krajobrazów mojej duszy polecić. Zwolennikom filozofii, dywagacji na tematy wszelakie? Interpretowania symboli w nowym znaczeniu, pod innym kątem? Nie umiem powiedzieć, komu spodobałby się tekst zawarty w Księdze o podróży nocnej. Dla mnie jego lektura była mocno uciążliwym doświadczeniem i jestem pewien, że po żadną inną publikację Jarosława Bzomy już nie sięgnę.