Skradzione Morderstwo | Autor: James Oswald

Jak w każdym kryminale - mamy morderstwo... Tym razem jest ono jednak wyjątkowe, bo skradzione - ofiara została zabita i porzucona w ten sam sposób, w jaki mordował Anderson. Problem jednak polega na tym, że owego Andersona niedawno pochowano w ziemi i trudno, żeby mordował z zaświatów... Policja ma zatem mnóstwo roboty! Z całych sił szuka naśladowcy Andersona. A może Anderson tak naprawdę był niewinny - mimo że przyznał się do morderstwa? Skąd się nagle wzięły ofiary zamordowane w ten sam sposób? Czy osobą, którą pochowano w grobie parę dni temu na pewno był Anderson? A może po raz kolejny przechytrzył policję i jakimś cudem uciekł śmieci? Na te wszystkie pytania oczywiście znajdziecie odpowiedź w książce!

Co do samych morderstw - giną tylko kobiety i są odnajdywane w wodzie... A jak i dlaczego tracą życie? To zostawiam dla siebie, a Wy możecie się przekonać sami! Są to bowiem zbrodnie okrutne i nietuzinkowe...

W książce jest również pewien fantastyczny wątek związany z książką, która „czyta naszą duszę" i sprawdza, czy jesteśmy dobrymi, czy złymi ludźmi... Później - zależnie od swojej oceny - albo nas nagradza, albo pojmuje naszą duszę i morduje naszymi rękami... Swoją drogą - dobrze, że nie ma takiej księgi, bo mogłoby być krucho... :)

Sprawą morderstw zajmuje się Mc Lean który ma osobiste powody, aby zemścić się na mordercy. Gwiazdkowy morderca zabił bowiem jego narzeczoną, przez co Inspektor nie potrafi patrzyć na tę sprawę z dystansu... Każde kolejne zwłoki kobiet zamordowanych w ten sam sposób sprawiają, że wspomnienia wracają z porażającą siłą! Nagle znów jest Boże Narodzenie, a on bezskutecznie próbuje odnaleźć swoją ukochaną. Niestety – znajduje ją w momencie, kiedy jest już za późno! Trudno zatem się dziwić, że nasz bohater nie do końca radzi sobie z emocjami i za wszelką cenę chce dalej prowadzić śledztwo, aby znaleźć naśladowcę Andersona.

Gdyby tego było mało - policja walczy również z nagłą falą pożarów, które trawią miasto... Detektyw jednak się nie poddane i z całych sił walczy o sprawiedliwość. Żal mi było tego człowieka, gdyż ewidentnie miał w życiu pod górkę... Dodatkowo, mimo wszystkich przeciwności losu (albo właśnie ze względu na nie) Inspektor McLean jest po prostu ludzki! Lubię, kiedy bohaterowie nie są krystaliczni, a mają prawdziwe cechy i słabości. Właśnie dzięki temu go polubiłam i dopingowałam przez całą książkę.

Dodam jeszcze, że książki mają tutaj niesamowitą moc i duże znaczenie... Istnieje bowiem książka, w której rządna sensacji dziennikarka ze szczegółami opisuje zbrodnie Andersona. Podaje tutaj wszystkie możliwe szczegóły, choć do niektórych z nich miała dostęp jedynie policja! Ta książka jest zatem niebezpieczna, gdyż szalonym naśladowcą może być przecież... każdy jej czytelnik! Druga książka jest znacznie bardziej magiczna, o czym już wspominałam wyżej. Nie da się jednak ukryć, że książki mogą mieć w sobie siłę, która zmienia ludzi.

Jeżeli lubicie klasyczne kryminały - polecam z całego serca! Intryga może nie jest zbyt skomplikowana i mamy niewiele wątków obyczajowych, ale dzięki temu łatwo się zorientować w akcji i czyta się wyjątkowo szybko i lekko. Ja sama połknęłam książkę w dwa dni - podczas urlopu.

Za możliwość zrecenzowania książki serdecznie dziękuję portalowi Sztukater!