Mściciele Tom 1 Stalowe Serce | Autor: Brandon Sanderson

Od bardzo dawna poluję na Drogę królów Brandona Sandersona, jednak średnio mi to wychodzi. Kiedy tylko zobaczyłam Stalowe Serce tego autora, postanowiłam, że muszę je mieć. Tyle dobrego o nim słyszałam, że musiałam na własnej skórze przekonać się, czy to naprawdę jest tak wspaniały pisarz. Pozwólcie, że zabiorę was do świata, w którym za nic nie chcielibyście się znaleźć. Nie bójcie się jednak, są z nami Mściciele. Nic wam nie grozi.

Witajcie w przyszłości. Po pojawieniu się na niebie Calamity, ludzkość zmienia się i zaczyna wykazywać zdolność posługiwania się nadnaturalnymi zdolnościami. Wszystko byłoby dobrze, gdyby wykorzystywali to w słusznej sprawie. Tak jednak nie jest. Epicy używają swoich mocy, by podporządkować sobie zwykłych śmiertelników. Ludzie muszą uginać karki pod ich bezwzględnymi rządami. W Chicago, a właściwie Newcago, metalowym mieście władzę trzyma Stalowe Serce. Większość mieszkańców żyje pod ziemią, jedynie garstka osób, która zdecydowała się służyć nowym panom, mieszka na powierzchni. Niezbyt optymistyczna wizja, prawda?

W takim świecie żyje osiemnastoletni David, który w dniu Amnestii stracił coś, na czym bardzo mu zależało, co kochał całym sercem. Teraz szuka zemsty i chce ukarać swojego wroga. Nie jest to wcale takie proste. Jego jedyna nadzieja leży w polujących na Epików Mścicielach, jednak dostanie się do ich szeregów graniczy z cudem. Udowodnienie im, że jest się człowiekiem, który może pomóc w walce, wymaga nie lada kreatywności. David jest jednak zdesperowany. Zrobi wszystko, by się zemścić.

Na początku trochę bałam się tego, że ja, poważna pani korektor, która już nie jest osobą pierwszej młodości, zanudzę się przy tej książce. Powinnam się za to ubiczować i przeprosić autora, że tak pomyślałam. Stalowe Serce wciągnęło mnie od pierwszej strony i bardzo trudno było mi odłożyć tę książkę. Dwa razy prawie przeoczyłam przystanek. Brandon Sanderson jest po prostu genialny w tym, co robi. Opowieść o Epikach i Mścicielach została dopieszczona pod każdym względem. Postacie są wykreowane w niezwykły sposób. Nie są jednoznacznie dobre ani złe i to sprawia, że wydają się bardziej realistyczne. Nie wszyscy doczekali się pełnego przedstawienia, ale czytając o nich, wiemy, z kim mamy do czynienia. Autor pozwolił nam poznać ich osobiste historie. Bohaterowie mają unikalne umiejętności, lecz nie są niezniszczalni. Każdy z nich ma słaby punkt. Brandon Sanderson przyznał, że napisanie tej powieści zajęło mu sporo czasu. To widać. Wszystko jest przemyślane, nie potrafię znaleźć chociażby jednego mankamentu, do którego mogłabym się przyczepić. Sceny walki stoją na najwyższym poziomie. Akcja nie zatrzymała się ani na chwilę i nie pozwoliła czytelnikom odpocząć. Już nie mogę się doczekać kolejnego tomu tego cyklu.

Stalowe Serce to gratka nie tylko dla młodzieży. Uważam, że pokochają ją nie tylko osoby zaczynające swoją przygodę z fantastyką, ale także starzy wyjadacze, którzy przeczytali już wiele książek o tej tematyce. Ja jestem tą powieścią zachwycona. Z przyjemnością kiedyś do niej wrócę i choć wiem, jak się skończyła, chętnie przeżyję tę historię raz jeszcze. Mam tylko nadzieję, że Brandon Sanderson utrzyma poziom, a polski wydawca postara się, żebyśmy nie czekali zbyt długo na kontynuację przygód Mścicieli. Jeśli szukacie dobrej powieści fantastycznej, nie zastanawiajcie się, tylko chwytajcie za Stalowe Serce. Gwarantuję, że się nie zawiedziecie.

SUPERHERO SCIENCE FICTION

Brandon Sanderson to jeden z najpopularniejszych i najbardziej cenionych współczesnych pisarzy science fiction. Oceniając go jednak po tej powieści trudno z jego wybitnością się zgodzić, bo „Stalowe serce” to nic innego, jak jedynie niezła, stricte rozrywkowa lektura, bardziej młodzieżowa na dodatek, niż dorosła. Mimo to, nadal czyta się ją przyjemnie, a przede wszystkim szybko, nie nudzi i nawet jeśli nie powala na kolana, czytelnik lubiący niezobowiązujące SF na pewno nie będzie żałował czasu spędzonego nad tą powieścią.

Fabuła całości jest stosunkowo prosta. Oto dochodzi do wydarzenia, które zmienia wszystko. Calamity, impuls, doprowadza do sytuacji, w której ludzie ulegają swoistej przemianie. W co? W posiadaczy niezwykłych mocy, którzy zostają nazwani mianem Epików. Czyżby ludzkość czekał teraz piękny rozkwit, zażegnanie wojen i rozwiązanie nękających ich od dawna problemów? Nic bardziej mylnego, jak powszechnie wiadomo, im większa władza, tym bardziej deprawuje, a to co dostali Epicy deprawuje ich o wiele bardziej, niż można by sądzić i sprawia, że łakną coraz więcej władzy. Nie chcą pomagać ludziom, chcą nimi rządzić, złamać ich, zmienić w swoje marionetki. I nikt nie może ich powstrzymać. Ale czy na pewno nikt? W niegdysiejszym Chicago istnienie grupa Mścicieli, którzy chcą obalić tutejszego Imperatora, Stalowe Serce. Jak jednak mogą powstrzymać istotę, która włada nie tylko ogromną siłą, ale także i żywiołami?

Komiks i książki niezbyt się lubią. O ile jeszcze historie obrazkowe oparte na powieściach są często udane, o tyle zarówno powieściowe adaptacje komiksów, dzieła rozwijające ich uniwersum na prozatorskim gruncie czy też literatura próbująca odtwarzać komiksowe motywy i schematy nie wypada tak dobrze. Niezłe były próby George’a R.R. Martina, ale i jemu nie udało się to idealnie. I idealnie nie wychodzi to także Sandersonowi. W przypadku obu autorów jednak mamy do czynienia z całkiem udaną rozrywką. Lekką, szybką i przyjemną w odbiorze. Skupioną na akcji, nie na psychologii czy kreowaniu świata.

W „Stalowym sercu” wszystko jest proste, od samych wydarzeń, przez opisy, które ograniczone zostały do niezbędnego minimum, na samych bohaterach skończywszy. Powieść ma być przede wszystkim dynamiczna, spektakularna i poprowadzona w szybkim tempie i dokładnie taka jest. Jednych takie podejście zachwyci, innych może rozczarować. Ja od fantastyki oczekuję najczęściej przesłania i głębi, bo zawsze była nośnikiem przestróg, idei i krytyki politycznej czy historycznej. Tu dostałem tylko rozrywkę, którą pochłonąłem miło, acz bezrefleksyjnie, niemniej nie mogę narzekać. Dobra rozrywka też jest w cenie, a akurat takiej właśnie dostarcza nam „Stalowe serce”. I to na dobrym poziomie.

Miłośnikom lekkiej fantastyki bardziej dla young adult niż dorosłej śmiało mogę całość polecić. Podobnie jak tym, którzy chcieliby powieści w klimatach superhero. Gdyby cała ta opowieść była scenariuszem komiksu napisanym prze Marka Millara wypadłaby dużo lepiej, ale i tak nie jest źle i możecie bez obaw sięgnąć po „Stalowe serce”.

W zdewastowanym świecie przyszłości superbohaterowie są dla ludzkości przekleństwem.

Dziesięć lat temu pojawiła się na niebie Calamity. Był to impuls, który sprawił, że niektórzy ze zwykłych dotąd ludzi zaczęli się zmieniać i przejawiać niezwykłe umiejętności. Zdumione społeczeństwo nazwało ich Epikami. Epicy nie są przyjaciółmi gatunku ludzkiego. Niezwykłe zdolności sprawiły, że odczuwają wielkie pragnienie sprawowania władzy. Ale żeby rządzić ludźmi, trzeba skruszyć ich wolę. Teraz, w mieście znanym niegdyś jako Chicago, niewiarygodnie potężny Epik zwany Stalowym Sercem sprawuje rządy Imperatora. Posiada siłę kilku ludzi i potrafi kontrolować żywioły. Oznacza to, że nie można go pokonać. Nikt nie podejmuje więc z nim walki... Nikt prócz Mścicieli.

Brandon Sanderson (ur. 1975) - amerykański pisarz, jeden z najwybitniejszych współczesnych autorów fantastyki; dwukrotny laureat nagrody Hugo. Po śmierci Roberta Jordana został wybrany przez spadkobierców, by dokończyć kultowy cykl fantasy Koło Czasu - "Pomruki burzy", "Bastiony mroku", "Pamięć Światłości" (polskie wydanie w przygotowaniu). W swoim dorobku ma bestsellerowe cykle z pogranicza science fiction i fantasy, m.in. trylogie "Archiwum burzowego światła", "Z mgły zrodzony" oraz zapoczątkowaną "Stalowym Sercem".