Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

H.P. Lovecraft. Przeciw Światu, Przeciw Życiu

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

H.P. Lovecraft. Przeciw Światu, Przeciw Życiu | Autor: Michel Houellebecq

Wybierz opinię:

Protzner

List do Lovecrafta

 

Istnieje pewna grupa pisarzy znanych na świecie niekoniecznie z uwagi na ich dzieła literackie. Może chodzić o filmy nakręcone na podstawie mało popularnych powieści czy opowiadań albo nawet kontrowersyjne postaci samych twórców. Myślę, że do grona tego rodzaju autorów należy Howard Phillips Lovecraft, kojarzony głównie z fantastycznym panteonem bóstw z Cthulhu na czele, dziś wykorzystywanym szeroko w grach i filmach, a niekoniecznie czytany. Podobnie jest z bardzo popularnym i kontrowersyjnym, choć wiązanym głównie z jednym filmem i powieścią „Cząstki elementarne", pisarzem i poetą Michelem Houellebecqiem. Obu twórców łączy niesłychana intensywność przekazu, skierowana do ograniczonego grona odbiorców.

To niezmiernie interesujące, że pierwszym wydanym dziełem Houellebecqa jest właśnie esej na temat twórczości Lovecrafta. W Polsce to krótkie dzieło ukazało się dopiero w roku 2007 (czyli szesnaście lat po napisaniu). Dla czytelników zarówno Lovecrafta, jak Houellebecqa w naszym kraju, to prawdziwy powód do radości.

 

Jak pisarz o pisarzu

Na wstępie muszę zaznaczyć, że jestem zachwycony twórczością Houellebecqa. Twórczością Lovecrafta, zresztą, również. Dlatego trudno mi wyciągać obiektywne wnioski, kiedy tych dwóch „spotyka się" na zadrukowanych stronach. To doskonała okazja, by dowiedzieć się paru interesujących rzeczy, zarówno na temat Lovecrafta, jak i samego Houellebecqa (cóż może być bardziej interesującego w osobie pisarza, jeśli nie jego inspiracje i opinie na temat innych pisarzy?). Dlatego postaram się – choć nie obiecuję sukcesu – potraktować pozycję „Przeciw światu, przeciw życiu" jak najmniej osobiście.

Przed przeczytaniem, przyznaję się szczerze, nie widziałem wielu wspólnych cech między autorem „Przeciw światu, przeciw życiu" a tematem jego wywodu. Esej pozwala dostrzec, jak blisko siebie stoją ci dwaj, kiedy pada pytanie o sens istnienia czy wizję współczesnego społeczeństwa. Dopiero później uświadamiłem sobie, że podobne oskarżenia padają pod adresem zarówno Lovecrafta jak Houellebecqa (mówi się o grafomanii albo o ksenofobii), i że w gruncie rzeczy – być może – ten drugi pisze nie tylko esej, ale również coś w rodzaju listu do bratniej duszy, o podobnych poglądach, problemach.

Jednocześnie, pisząc o Lovecrafcie, Houellebecq ukazuje masę elementów których przeciętny czytelnik nie dostrzega. Dziś „mistrza grozy" postrzega się zazwyczaj płytko, jednowymiarowo, wielu zastanawia się nawet, gdzie w jego dziełach mistrz i gdzie groza. Nie ulega wątpliwości, że styl Lovecrafta jest w naszych czasach mocno przedawniony. Houellebecq wyciąga na wierzch to, co ukrywa się pod – z pozoru – zwykłymi historyjkami napisanymi archaicznym językiem. Dlaczego bohaterowie Howarda Phillipsa byli tak bardzo zniszczalni a świat tak obcy. W bardzo kompaktowej formie, otrzymujemy od Francuza interpretację głęboką i, jak to u niego, do bólu trafną. Co więcej, Houellebecq sam dostrzega masę wspólnych elementów w twórczości Lovecrafta i swoim światopoglądzie (wplata nawet porównanie do cząstek elementarnych, czyli tematu podjętego dobrych parę lat później). Można pokusić się o stwierdzenie, że bardzo wiele wspólnego mają postaci kreowane przez samotnika z Providence i autora „Mapy i terytorium", podobnie jak świat w ktorym zostają bezlitośnie osadzone.

To jasne, że twórcę takiego jak Lovecraft można interpretować na wiele sposobów. Już we wstępie autorstwa Stephena Kinga czytamy, że znajdą się i tacy, którzy w dziełach ascetycznego erudyty widzą jedynie analogie seksualne. Ale, przecież, nie chodzi tu o przyjmowanie za pewnik interpretacji jaką jest. Esej Houellebecqa nie mówi nam, co takiego działo się w głowie Lovecrafta gdy wymyślał swoich bogów. Przeciwnie. Czytając, odkrywamy nie tyle prawdę na temat dzieł Mistrza, co kolejne pokłady tajemnic i niepokoju z nim związanych. A, przecież, my właśnie tych tajemnic pragniemy.

 

Analiza szaleństwa

Poza elementem interpretacji, esej dotyczy również warsztatu pisarskiego Lovecrafta i jego życia.
Elementy biograficzne są okraszone przekładami listów Lovecrafta do bliskich oraz autorów z którymi intensywnie korespondował. W podróży przez życie Howarda Phillipsa nieustannie towarzyszy nam próba docieczenia źródeł jego twórczości, choć jak pisze sam Houellebecq, „Jest rzeczą trudną czy wręcz niemożliwą obcować z jego geniuszem i zarazem pojmować ten geniusz". (s. 51) Znajdziemy się zatem z ogrodzie, w którym jako dziecko bawił się Lovecraft, dowiemy się o jego podróży do Nowego Yorku i małżeństwie. Jest to historia pełna czegoś, co dziś nazwalibyśmy zapewne pesymizmem, a co dla obu twórców było po prostu świadomością. Ostatecznie, spróbujemy przez domysły Houellebecqa zbliżyć się do chwili w której nastąpił przełom w życiu Lovecrafta i powstały opowiadania znane dziś jako „wielkie dzieła". „Każda wielka pasja, miłość czy nienawiść pozwala w końcu stworzyć wielkie dzieło." – pisze autor – „ Można nad tym ubolewać, lecz należy przyznać: Lovecraft staje raczej po stronie nienawiści i strachu". (s. 126)

Niemniej interesująca może być dla osób zainteresowanych warsztatem pisarskim część poświęcona właśnie technikom, jakich – bardziej lub mniej świadomie – używał Lovecraft w swoich opowiadaniach. Houellebecq fachowo i z wielką wprawą rozbiera teksty na części pierwsze i analizuje. Porównanie (pojawiające się zresztą w tekście) do sekcji zwłok jest tu jak najbardziej trafne.

 

Wartościowa literatura

Jak już wspominałem, wstęp do książki napisał Stephen King. Nie muszę wspominać, że czyta się go dobrze i nawet trochę ciarki chodzą po plecach (pomysł z poduszką Lovecrafta jest faktycznie dość przerażający). Zdecydowanie najważniejszy jest w tym wypadku ogólny wydźwięk krótkiej przedmowy.

Literatura fantastyczna w szerokim pojęciu, była i nadal w gruncie rzeczy jest uznawana przez krytyków za „młodszą siostrę" „prawdziwej literatury". Jako uboższa w znaczenia i wydźwięki, właściwa dziecinnym marzeniom i beztrosce, była traktowana jako nieważna. Mniej wartościowa. Jak pisze Houellebecq, „Krytyka zawsze w końcu przyznaje się do błędu, czy też, dokładniej, krytycy w końcu umierają i zastępują ich inni". (s. 93) King, oczywiście, popiera ten pogląd i pisze o znaczeniu fantastyki i horroru. O wartości ukrytej między wierszami, które stanowią „kamienie milowe literackiej imaginacji, przynoszące tyle samo radości czytelnikowi w wieku pięćdziesięciu lat co inteligentnemu piętnastolatkowi". (s. 20)

 

I tym, optymistycznym dla wielbicieli literatury „mniej poważnej", akcentem pragnę zakończyć krótką recenzję. Polecam esej Houellebecqa miłośnikom Houellebecqa. Polecam esej o Lovecrafcie czytelnikom Lovecrafta. Niemniej, to z pewnością nie jest książka dla każdego. Przecież nie wszyscy mają dość siły i uwagi by chcieć zgłębić arkana wiedzy na temat kogoś, kto całe życie poświęcił wymyślaniu fantastyki.

Michał Lipka

HOUELLEBECQ CZYTA LOVECRAFTA

 

Houellebecq piszący o kimś innym niż on sam? Nie może być, autor ten jest bowiem tak skoncentrowany na własnej osobie, że nawet okładki jego książek spod szyldu literatury faktu atakują nas jego specyficzną facjatą, a jednak! Oczywiście twarz pisarza nie zniknęła z frontu, a i jego stałe nawyki pozostały na swoich miejscach, ale tak czy inaczej w ręce czytelników trafia biografia i to takiej legendy, jak Lovecrafta. Co nie zmienia faktu, że to propozycja nie tylko dla miłośników Samotnika z Providence, ale także Houellebecqa jako takiego.

 

Howard Philips Lovecraft. Samotnik. Legenda. Twórca mitologii Cthulhu, mistrz horroru, kultowy autor literatury science fiction czy raczej szeroko pojmowanej fantastyki. Rasista, człowiek lękający się innych ludzi i bojący rzeczywistości. Bojący zmian. Depresyjny. Uciekający przed światem.
Michel Houellebec. Pisarz niepokorny. Kontrowersyjny. I fan prozy Lovecrafta od czasów nastoletnich. Łączy ich niechęć do zaakceptowania rzeczywistości, pragnienie odrzucenia cywilizacyjnego postępu. Co jeszcze mają wspólnego? Wczytując się w biografię Lovecrafta Houellebecq odsłania swoje życie, poglądy na świat, pisarzy i czytelników i niemalże poetycką stronę literatury faktu oraz… ludzkich lęków.

 

Kto kocha życie, nie czyta. Nie chodzi też zresztą do kina. Taką tezę przedstawia Houellebecq w swoim eseju o życiu Lovecrafta i idąc tym tropem, śmiało można rzec, że kto kocha życie, ten nie pisze, bo nie ma przed czym uciekać w świat fikcji, świat słów i cudzych – nieważne prawdziwych czy wymyślonych – żywotów. I o tej ucieczce opowiada właśnie „H.P. Lovecraft: Przeciw światu, przeciw życiu”. O tym i o poezji tkwiącej w brudzie i mroku, a przede wszystkim w samotności.

 

Autor nie próbuje być biografem Samotnika z Providence. Owszem, przybliża nam jego życie, liczne ciekawostki, fakty, anegdoty, serwuje cytaty z tego, co pisał, ale przede wszystkim skupia się na tym, co go ciekawi – konflikcie „życie kontra tworzenie”. Bo Lovecraft zaczął tworzyć naprawdę dopiero wtedy, kiedy jego życie rodzinne i towarzyskie dobiegło końca. Bo życie przeszkadza w tworzeniu – życie, świat, ludzie, relacje, czerpanie przyjemności z tego. Houellebecq wie to doskonale, zna to, rozumie i przegląda się w tym, jak w lustrze, dając nam dzieło satysfakcjonujące miłośników jego samego, jak i Samotnika z Providence.

 

Czy Lovecraft zmarnował swoje życie? Czy zmarnował je Houellebecq? A może po prostu oni nie dali się zmarnować życiu, walcząc z nim i światem? Jakakolwiek jest odpowiedź na to pytanie, dla pisarza ważniejsza staje się prowadząca do niego droga. Ten literacki proces, niczym swoista autoterapia, oczyszczający dla autora i dla odbiorcy. I wiwisekcja lovceraftowskiego pisarstwa, a przede wszystkim rasizmu. Pięknie przy tym podana, lirycznym językiem, choć też z pewną sterylnością. Warto się w to wgryźć, choć przeraża i odkryć obu pisarzy na nowo – w przypadku obiektu biografii, niekoniecznie z dobrej strony.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial