Sonrisa
-
Przyznam szczerze, że nie czytałam poprzedniej książki o przygodach Charliego, słynnej powieści „Charlie i fabryka czekolady". Oglądałam natomiast film, który bardzo mi się podobał. Właśnie z tego powodu, gdy tylko nadarzyła się okazja, by przeczytać o kolejnych przygodach Charliego, postanowiłam z niej skorzystać. W ten sposób w moje ręce trafiła powieść „Charlie i wielka szklana winda", której autorem jest Roald Dahl.
Tym razem spotykamy Charliego już jako przyszłego właściciela fabryki czekolady. Spełniło się największe marzenie chłopca. Stało się to oczywiście dzięki temu, że jako jedyna osoba, która posiadała Złoty talon, oparła się wszelkim pokusom i pozostała grzeczna. Nic jednak nie wskazywało na to, że gdy Charlie, wraz z panem Wonką, który do tej pory był właścicielem rzeczonej fabryki i swoim dziadkiem wchodził do szklanej windy, znajdzie się w... kosmosie! Nie widomo, dlaczego tak się stało. Być może pan Wonka za późno wcisnął guzik, być może zadziałał tu pewien zbieg okoliczności. Stało się jednak i oto wszyscy pasażerowie windy nagle znaleźli się pośród gwiazd. To tutaj funkcjonuj pierwszy hotel umieszczony na orbicie ziemskiej przez USA. Tutaj też pojawiają się przerażające Skręty. Jakie przygody czekają na podróżujących szklaną windą w kosmosie? Tego można dowiedzieć się, czytając całą historię.
Przyznam szczerze, że jest ona niebanalna. Nie wzbudza może tak wielkich emocji, jak historia z fabryką czekolady w roli głównej, którą można poznać, czytając poprzednią książkę Dahla albo oglądając wspomniany przeze mnie film, ale na pewno można ją przeczytać z zainteresowaniem. Mnie jednak brakowało tu pewnej magii. Nastawiałam się na więcej fantastycznych wydarzeń, postaci. Owszem, wciąż występują tutaj dziwne stwory, ot choćby owe straszne Skręty, jednak czytając czułam pewien niedosyt. Książka nie oddziaływała też na moją wyobraźnię, tak jak historia znana mi z filmu. Jakby autor nieco spuścił z tonu bojąc się, że już sam fakt wysłania bohaterów w kosmos jest wystarczająco fantastyczny, by wątki nieprawdopodobne rozwijać jeszcze bardziej. To niestety sprawiło, że powieść troszkę mnie zawiodła.
Interesujące natomiast było to, że choć jest to pozycja przeznaczona dla dzieci, pokazuje fakt, że niewłaściwe zachowania dorosłych także mogą spotkać się z karą. Ma więc powieść także pewien wymiar dydaktyczny, choć chyba również o mniejszym ładunku niż poprzednia część przygód Charliego. Przynajmniej jeśli chodzi o wywarcie wpływu na kilkuletniego czytelnika.
Niemniej jednak nie mogę powiedzieć, że książka w ogóle nie jest warta zainteresowania. Nie rzuciła mnie może na kolana, jak to się zwykło mówić w przypadku pozycji genialnych, ale z pewnością była lekturą przyjemną. Muszę jednak troszkę poczekać, by podsunąć ją swojemu dziecku i przekonać się, w jaki sposób ono zareaguje na tę propozycję Roalda Dahla. A szkoda, bo chętnie sprawdziłabym, jaki stosunek do tej historii mają dzieci. Może być przecież tak, że to, co wzbudziło moje rozczarowanie czy niezadowolenie, wcale nie będzie tak samo działało na młodszego czytelnika. Być może to, co ja uznaję za zbyt fantastyczne (podróże w kosmos, kosmiczne hotele), wyobraźni dziecka jawić się będzie jako coś zupełnie naturalnego, oczywistego. Niestety nie mam w okolicy żadnego ośmio-, dziesięcio- trzynastolatka, któremu mogłabym podsunąć książkę, by poznać jego reakcję. Tym razem muszę więc bazować tylko na swojej ocenie.
Być może też inny byłby mój odbiór książki, gdybym przeczytała poprzednią powieść Dahla. Niestety bazowałam tylko na filmie i być może to także zaważyło na mojej ocenie. Spotkałam się jednak z opinią, że warto przeczytać jednak „Charliego i fabrykę czekolady".
A co z powieścią „Charlie i wielka szklana winda?". No cóż, nie polecam, ale też nie odradzam... Nie jest to książka zła, choć miałam apetyt na coś więcej...
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu ZNAK.