Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Z Dala Od Zgiełku

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Z Dala Od Zgiełku | Autor: Thomas Hardy

Wybierz opinię:

Ruda Recenzuje

„Miłość jest niesłychanie chciwym lichwiarzem"

 

Betsaba Everdene to kobieta wyjątkowa- odważna, pracowita i silna. Z przyjemnością podejmuje się zajęć, którymi zwykle zajmują się mężczyźni, praca w polu i zarządzanie farmą nie są jej straszne. Te niespotykane u kobiet cechy charakteru przyciągają do niej kolejnych adoratorów, chętnych podjąć walkę o jej względy. Dla którego z nich Betsaba okaże się łaskawa? Któremu da szansę? A przede wszystkim którego pokocha?

 

Mimo że Thomas Hardy napisał „Z dala od zgiełku" w 1874 roku, nie jest ciężko odnaleźć się w tej historii. Przede wszystkim dlatego, że skupia się ona na problemach, które są nam znane również współcześnie. Dylematy dnia codziennego nie zmieniły się przez lata, choć z pewnością zmieniło się ludzkie spojrzenie na wiele spraw. Wydaje się jednak, że jest coś co nie zmieni się nigdy i zawsze będzie męczyć i znienacka uwierać- miłosne wybory. O rękę panny Everdene stara się trzech kawalerów. Każdy z nich reprezentuje inną klasę społeczną i kieruje się innymi zasadami. Każdy próbuje na swój sposób oczarować naszą damę. Czy Betsabę interesuje zawartość portfela? Zdecydowanie nie. Czy faworyzuje kandydatów ze względu na wiek i wygląd? Także nie. Czy ocenia ich przez pryzmat tego, czego już się dorobili? Również muszę zaprzeczyć. Dla niej liczy się tylko to, którego z nich pokocha i który obudzi w niej nieznane dotąd uczucia.

 

„Człowiek zakochany zdobywa się czasem na siłę, której mu brak wtedy, gdy jeszcze jest wolny, natomiast człowiek wolny posiada bystrość sądu, jakiej daremnie moglibyśmy się doszukać w zakochanym. Miłość potęguje zdolność odczuwania, ale jednocześnie ogranicza bystrość umysłu".

 

Z dużą przyjemnością zagłębiałam się w ten urokliwy klimat angielskiej XIX- wiecznej wsi, kolejno przyglądając się wszystkim uczestnikom tego przedstawienia. Hardy pozwala nam dobrze poznać konkurentów, nie ukrywając przed nami także ich wad oraz słabych stron. Sprawia, że sami zaczynamy aktywnie uczestniczyć w wyborze tego najlepszego- tak, jakby miało to dotyczyć nas i naszej przyszłości. Swojego faworyta miałam niemal od początku, choć z czasem zaczęłam się wahać. Może tak naprawdę to nie on byłby dla niej najlepszy?- pytałam samej siebie. Może to nie ten, który pokocha ją najmocniej i bezwarunkowo? Szybko przestałam się więc dziwić, że Betsaba również nie może zdecydować, bo decyzja nie należała do łatwych. Tam, gdzie w grę wchodzi zdrowy rozsądek i porywy serca nigdy nie może być lekko i bez konsekwencji.

 

„Najczęściej postanawiamy unikać złego dopiero wtedy, gdy zło poczyniło już takie postępy, że niemożliwością jest go uniknąć".

 

„Łatwość, z jaką nawet najbardziej nieśmiałe kobiety znajdują upodobanie w niebezpieczeństwie, o ile towarzyszy im lekka domieszka triumfu, jest doprawdy zdumiewająca".

 

„Kobiety nie przestają narzekać na niestałość mężczyzn, natomiast wierność ich traktują z lekceważeniem".

 

O samej Betsabie można by mówić dużo i barwnie. Nie jestem tylko pewna, czy jest tego warta. Podobała mi się ta jej hardość ducha i charakterek, ale moim zdaniem zbyt często zadzierała nosa. Czy faktycznie mogła sobie na tyle pozwalać, będąc tak ładną kobietą? Przecież mówi się, że uroda to nie wszystko. Zresztą nie zawsze zgadzałam się z jej postępowaniem i wyborami budzącymi poważne skutki. Wciąż odnosiłam wrażenie, że igra z ogniem i nie może się to dla niej dobrze skończyć. Na naszych oczach przyszło jej w końcu dojrzeć i spokornieć. Odmieniona, nieco skromniejsza i skruszona, potrafiła wzbudzić sympatię i cieplejsze uczucia.

 

„Wiadomo powszechnie, że pochlebstwo i komplementy mają nad kobietami cudowną moc".

 

„Kobieta silna wyrzekająca się lekkomyślnie swej siły gorsza jest od kobiety słabej, która nigdy tej siły nie posiadała".

 

Najbardziej w tym wszystkim urzekł mnie jednak wiejski klimat. Spokój i harmonia obecne w życiu mieszkańców, o których dzisiaj tak często się zapomina. Czas by popracować i zarobić, ale także odpocząć i zastanowić się chwilę nad swoim losem. Wszyscy bohaterowie mieli swoje miejsce i doceniali to, co otrzymali od losu, przypominając, że często do szczęścia niewiele potrzeba.

 

W trakcie czytania zastanawiałam się, jak to możliwe, że tak wiele się zmieniło. Sposób postrzegania kobiet, ich relacje z mężczyznami, styl ubierania i wysławiania. Przecież wcale nie minęło tak wiele lat. Choć jestem zadowolona z tego, że żyję w takich, a nie innych czasach, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to na tej angielskiej wsi wszystko było dokładnie tak, jak powinno. Kobiety mogły oczekiwać od mężczyzn szacunku i uwielbienia. Dzisiejsze telefony i smsy zastępowane były przez spacery i powłóczyste spojrzenia. W powietrzu czuć było romantyzm, zdaje się obecnie już całkiem zapomniany.

 

„Z dala od zgiełku" nie jest jednym z klasycznych romansów, przynajmniej ja go tak nie postrzegam. Tak, jak wspomniałam, mimo upływu lat książka dalej jest aktualna, a problemy, którym poświęcił uwagę autor, dalej zaprzątają umysły ludzi. Bo tu nie chodzi wyłącznie o miłość, ale o to, jacy stajemy się dzięki niej, albo czego nam brakuje, kiedy i jej zabraknie. Przez kolejne strony gwałtownie przetaczają się fale emocji i uczuć, które czasami ciężko jednoznacznie określić. W tym szalonym tańcu spotyka się radość z melancholią, miłość z samotnością i namiętność ze śmiercią. A wszystko to opowiedziane zostało przepięknym, kwiecistym językiem.

Miłka Kołakowska

Wiedziona proponowaną przez kina, a nawet samą okładkę, ekranizacją pozycji „Z dala od zgiełku", chciałam zdążyć przed nieuchronnym momentem obejrzenia filmu i zajrzałam do jej książkowej wersji. Jedyne kilka dni minęło, a już mam za sobą ostatnie zdanie powieści. Nie ukrywam, że to moje drugie spotkanie z twórczością Thomasa Hardy'ego więc nieuniknione było porównanie dwóch dziewiętnastowiecznych dzieł tego naturalistycznego pisarza. Wcześniejsze spotkanie dotyczyło najbardziej znanej powieści: „Tessa D'Urberville. Historia kobiety czystej" i przyznaję, że przygody Tess postawiły poprzeczkę na tyle wysoko, że obecna lektura nie sięgnęła, a nawet nie musnęła poprzeczki.

 

Nie oznacza to jednak, że powieść była nudna, czy słaba. Nie odbiegała też klimatem od poprzedniczki, a wręcz przypomniała mi ją znacząco. To, w jaki sposób Hardy opisał angielską prowincję w „Z dala od zgiełku", zasługuje na wielką pochwałę. Niemal czułam zapach zboża i miałam w oczach stada owiec przechodzące przez zielone łąki angielskiej farmy. Autor potrafił skupić się na detalach, których nie dostrzegłby przeciętny człowiek, ukazując przy tym naturalizm w najczystszej postaci. Jeżeli są jeszcze na świecie miejsca, które dałoby się scharakteryzować choćby podobnie, to pakuję się i jadę, by odkryć uroki na żywo. Z pewnością do listy miejsc, które chciałabym odwiedzić, wpisuję angielską wieś, taką typowo farmerską, jaką poznałam czytając powieść.
Jak na tle wiejskich pól i beczących owiec wypadli bohaterowie?

 

Tu w głównej roli została postawiona Betsaba, młoda, piękna i pozbawiona choćby krzty strachu, kobieta, która obejmuje zarządzanie farmą. Można mieć wrażenie, że nieomal przez większość część historii, Betsaba jest bohaterką silną, nawet stanowczą, ale to tylko złudzenie. Kolejne wydarzenia pokazują, że jest ona postacią otuloną pewnymi normami, aż nadto zdaną na łaskę sił zewnętrznych, a w ważnych decyzjach, wręcz nierozsądną. Betsaba jest typową bohaterką dla stylu Hardy'ego, która próbuje przeciwstawić się losowi, brnąc tym samym w jeszcze bardziej ślepy zaułek. Popełniając kolejne życiowe błędy, trafia na sytuację bez dobrego wyjścia. Tylko przypadek lub szczęśliwy zbieg okoliczności, może odmienić los tej tragicznej postaci.

 

Nie zapominając, że książka to przede wszystkim romans, muszę przybliżyć drugą połówkę Betsaby, choć tu, już na początku, pojawia się wątpliwość. Wątpliwość pokierowana jest faktem, że o naszą młodą farmerkę stara się aż trzech mężczyzn. Każdy z nich to postać mocna na swój sposób, dążąca do zdobycia Betsaby całkiem inną drogą. Spotykamy tu farmera Gabriela Oak'a, opanowanego i trzymającego emocje oraz uczucia w silnych ryzach. Jest to człowiek dbający o wszystko wokół i bez zbędnych ceregieli przynoszący pomoc (chociażby ratunek medyczny dla chorych owiec, ale przykładów jest więcej). Oak'a charakteryzuje też nieograniczona wiedza o hodowli owiec oraz zgodne pożycie z naturą, dzięki któremu jest jakby jej niezbędną częścią. To właśnie Gabriel Oak od początku wykazuje najprawdziwsze uczucia do głównej bohaterki, lecz świadomy swego niższego statusu, szanuje wybory ukochanej. Nie mniej jednak, spotkania tej pary to spotkania prawdziwych przyjaciół, którzy rozumieją się bez słów.

 

Drugim kandydatem do roli męża farmerki, jest właściciel ziemski Boldwood, którego uczucia zakwitają po niefortunnym żarcie walentynkowym ze strony samej Betsaby. Jak bardzo nietaktowny był to żart, bohaterka przekonuje się praktycznie do końca powieści. To jedno żartobliwe wydarzenie, doprowadza do szeregu nieoczekiwanych zdarzeń i zakwitu uczuć, jakich Boldwood nigdy na oczy nie widział. Co gorsze, czytelnik mając choćby minimalną wiedzę o ludzkim umyśle, szybko zauważy w tym bohaterze osobę chorą, zabłąkaną, nieświadomą własnej zguby.

 

Ostatnim partnerem dla Betsaby jest sierżant Troy. W tym przypadku, gdybyśmy szli myślami naszej bohaterki, widzielibyśmy w Troy'u bohatera bardzo romantycznego, którego charakteryzuje duża otwartość i spontaniczność. Jednak Hardy pokazuje czytelnikowi już od początku, że nie jest to postać tak pozytywna, jak widzi ją Betsaba. Troy jest bowiem zwykłym kochasiem i lowelasem, który swoje prawdziwe uczucia wiernie trzyma w sobie, aby rzucić je w oczy Betsaby w najmniej oczekiwanym, tragicznym momencie.

 

Trzech męskich bohaterów, Gabriel, którego lubimy od początku, Boldwood, którego od początku nienawidzimy i Troy, który dodaje uroku, ale czujemy, że jest podejrzany i wiemy, że w końcu wyskoczy z jakąś mało przyjemną niespodzianką. „Z dala od zgiełku" nie jest jednak typowym romansem. Nie ma tu dwóch ludzi, którzy od tak zakochują się w sobie i zwalczają ewentualne trudności, by pozostać ze sobą na zawsze. Brakuje też scen łóżkowych i charakterystycznych dla romansów zbliżeń. Jest to romans tragiczny, w którym muszą zdarzyć się sceny wręcz brutalne, by świat ujrzeć mógł wnętrze prawdziwych uczuć. To, że główna bohaterka tak bardzo wierzy, że nie jest w stanie zmienić swojego przeznaczenia, zostało oddane czytelnikowi w bardzo naturalny sposób. Emocje, które targają bohaterami, świadczą o głębokim naturalizmie, którym kierował się Thomas Hardy pisząc powieść.

 

„Tam jednak, gdzie szczęśliwe okoliczności sprzyjają rozwinięciu się takiego złożonego uczucia, to okazuje się ono miłością silną jak śmierć, miłością, której żadne wody nie ochłodzą ani żadne fale nie zatopią, wobec niej zaś uczucie zwane namiętnością zwiewne jest jak dym."

 

Wiedząc, że książka napisana została przed przygodami Tess, utwierdziłam się mimowolnie w przekonaniu, że była dobrym prologiem do prawdziwego dzieła autora. Wprowadził on nas w uroczy klimat angielskiej wsi, przedstawił dość tragiczny los kilkoro młodych zakochanych ludzi, ale czytając powieść, miałam ciągłe, regularne wrażenie, że coś tu jest naciągane, a może mało realne. Nie wiem, czy mam na myśli chorobę psychiczną (bo jak inaczej nazwać pewne zachowania?) farmera Boldwood'a, czy może urojone późniejsze zachowania Troy'a (ucieczka i praca w cyrku), a może pozbawione emocji czyny Oak'a, który mimo, że jest postacią nieomal biblijną, to jednak brakuje mu charakteru i typowej dla romansów męskości. Sama historia też wydaje się być na plus dla Tessy D'Urberville, której los nie szczędzi zdecydowanie bardziej niż Betsaby.

 

Niezależnie od moich osobistych odczuć, a tym bardziej od nieuchronnego porównywania powieści do późniejszego wielkiego dzieła autora, polecam przeczytanie obydwu historii i wyrobienie własnej opinii. Obydwie powieści przedstawiają w sposób co najmniej realistyczny angielską wieś z XIX wieku, a to jest już ogromny impuls do czytania. Co prawda, żadna z tych opowieści nie jest typową wiejską sielanką, a raczej tragedią rozgrywającą się w harmonijnym prowincjonalnym świecie, ale to właśnie ten mix spokoju i chaotycznych wydarzeń, stanowi o niesamowitym kunszcie Thomasa Hardy'ego.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial