Śmierć W Oliwie | Autor: Charles Berg

Jakże mało, a zarazem jak dużo.. potrzebne jest do tego by literacka opowieść kryminalna była intrygującą i fascynującą przygodą dla czytelników.. Mało - gdyż wystarczy dobry pomysł, ciekawy bohater i inteligentne prowadzenie akcji aż do wielkiego finału. Dużo - ponieważ nie ma trudniejszego gatunku literackiego niż kryminał, w którym to każdy szczegół musi odgrywać swoją uzasadnioną rolę, tak by całość była przekonywująca i wiarygodna.. Na szczęście polscy autorzy opanowali w doskonałym stopniu tę niezwykle trudną sztukę tworzenia pasjonującej historii kryminalnej, czego najlepszym dowodem jest liczba sprzedawanych egz. powieści kryminalnych w Polsce. Kolejnym potwierdzeniem tego faktu niechaj będzie także najnowsza książka tego gatunku, która wywarła na Mnie wielkie wrażenie. Tytuł tej opowieści to "Śmierć w Oliwie", zaś jej autorem jest Pan Charles Berg.

Powieść ta, a w zasadzie rozbudowane opowiadanie kryminalne, przenosi Nas do Wolnego Miasta Gdańska w przededniu wybuchu drugiej wojny światowej. Prywatny detektyw - Gregor Steppe, na prośbę swojego kolegi i jednocześnie wysoko postawionego funkcjonariusza policji, podejmuje się próby wyjaśnienia morderstwa popularnej piosenkarki - Ingi Freiden. Przemierzając zasypane śniegiem ulice Wolnego Miasta Gdańska, odkrywa on coraz więcej tajemniczych i niepokojących śladów, które to zawiodą go do bardzo zaskakującej prawdy o owym zabójstwie.. Tymczasem wokół Gregora zaczynają umierać kolejne osoby, które mogły mieć cokolwiek wspólnego z morderstwem Ingi Freiden..

Książka Pana Charlesa (swoją drogą jestem ciekawa prawdziwego imienia i nazwiska autora) to doskonały przykład kryminału retro, w którym to obok samej zagadki kryminalnej, równie ważne jest miejsce i czas, w którym to ona się rozgrywa. W tym przypadku oba te elementy stoją na bardzo wysokim poziomie, zaspokajając w pełni apetyt na emocje i piękno minionej epoki. Opowieść ta przypomina kryminał w starym, dobrym stylu, przywołując na myśl twórczość takich tuz jak chociażby Raymonda Chandlera czy samą Agathę Christie. Lektura tej książki to w moim przypadku sentymentalna podróż w dwóch aspektach - do mojej młodości i początków przygody z kryminałem, a także do jakże fascynującego i zarazem przerażającego świata Wolnego Miasta Gdańska na kilka miesięcy przed 1 września 39 roku.. I za tę niezwykłą okazję wyprawy do "przeszłości", bardzo dziękuję autorowi niniejszej książki..

Oczywiście w każdym kryminale najważniejsza jest sama zagadka zbrodni, która stanowi główną oś całej opowieści. I w przypadku "Śmierci w Oliwie" owa zagadka jest niezwykle ciekawa, złożona, barwna i zakasująca na każdym kroku. Już od pierwszych stron zostajemy wrzuceni w sam środek wydarzeń, które z każdą kolejną chwilą nabierają tylko większego tempa i rozmachu. Towarzysząc Gregorowi Steppe w jego dochodzeniu, przeżywamy wraz z Nim mnóstwo przygód, bardziej lub mniej niebezpiecznych, zawsze jednak interesujących. Poznajemy ówczesny gdański półświatek, uczestniczymy w konfrontacji z najbardziej podejrzanymi typami, przeżywamy romans i krok po kroku odkrywamy kolejne karty tej zbrodniczej talii. Czegóż zatem można chcieć więcej:)?

Klimat.. Tutaj musiałabym użyć samych superlatyw, co byłoby chyba nieco nużące..;) Ograniczę się zatem tylko do stwierdzenia, iż książka ta nie jest jedynie zwykłą opowieścią o Gdańsku roku 39, lecz jak najbardziej realną podróżą do tamtego czasu i miejsca. Czytając tę książkę nie mogłam oprzeć się wrażeniu, iż naprawdę znajduję się w tym mieście i naprawdę poznaję jego jasną, jak i ciemną stronę.. Atmosfera niepewności, strachu, obawy przed tym, co przyniesie przyszłość, a jednocześnie dająca się odczuć nadzieja na to, iż mimo wszystko wojny nie będzie.. I obok tego wszystkiego toczy się zwykłe życie, w którym także popełniane są morderstwa i prowadzone śledztwa w celu wykrycia ich sprawców.. Dla Mnie było to niezwykłym doznaniem, którego nie zapomnę przez bardzo długi czas..

Oczywiście nie sposób nie wspomnieć o pięknym (bo takiego słowa trzeba tu użyć) odzwierciedleniu obrazu Wolnego Miasta Gdańska, które zachwyca swoją szczegółowością i realizmem. Na pewno wielki wpływ ma na to miało m.in. wprowadzenie prawdziwych, niemieckich nazw ulic i dzielnic, które obowiązywały w 1939 roku. Podobnie ma się kwestia chociażby z takimi szczegółami, jak np. trasa poszczególnych linii tramwajowych.. Dzięki temu lektura tej książki jest jeszcze bardziej fascynująca, gdyż odkrywa przed Nami nie tylko świetną historię kryminalną, ale także prawdę o tym niezwykłym mieście. I nie mogę nie zgodzić się tutaj z opinią innych czytelników, iż książka ta jest opowieścią o zupełnie innym, nieznanym Gdańsku, którego nigdy już nie będzie..

Główny bohater tej historii to typowy prywatny detektyw, jakiego spotkaliśmy już wielokrotnie na kartach powieści kryminalnej. Były policjant, samotnik, znajdujący pocieszenie w butelce i romansach z pięknymi kobietami. Przy tym niebywale inteligentny, intrygujący, tajemniczy i budzący sympatię. Przede wszystkim jest to jednak dobry człowiek, pragnący żyć w zgodzie z prawem jak i również z samym sobą.. Nie pochwalający tego, co się dzieje w mieście, nie godzący się na przemoc, nazistowską propagandę, wszechobecne dookoła szaleństwo.. Myślę, że w tej konkretnej opowieści potrzebny była właśnie taki bohater jak Gregor Steppe, gdyż w przeciwnym wypadku na pewno nie byłaby ona tak interesująca i klimatyczna..

"Śmierć w Oliwie" to kryminał, który mogę polecić z pełnym przekonaniem każdemu miłośnikowi tego gatunku, a kryminału retro w szczególności. Wartka akcja, ciekawe postacie i barwny obraz przedwojennego Gdańska, to główne, choć nie jedyne, atuty tej opowieści. Ze swej strony mogę mieć tylko nadzieję, iż kolejne dzieła spod pióra Pana Charlesa będą zdecydowanie dłuższymi, gdyż przygoda z tą lekturą trwała stanowczo zbyt krótko..:).