Oczyszczanie Woskiem I Jajem | Autor: Kamila Ryszkowska

Jakiemuś przypadkowemu czytelnikowi – gdy już czasem zastanowi się nad tym – może się wydawać, że bardzo fajnie jest otrzymywać książki do recenzji za darmo. Otóż wcale nie jest to takie fajne, chciałem zaznaczyć. I – co ważniejsze – nie są to książki otrzymywane „za darmo", gdyż za każdą z nich płaci się osobną recenzją i swoim czasem.

Dlaczego nie jest to takie fajne, zapytałby ktoś. Ano dlatego, że nie zawsze dostaje się dokładnie to, co chciałoby się przeczytać i posiadać. Czasem żeby przeczytać jedną interesującą nas powieść, trzeba również zagłębić się w kilka innych, które wcale nas nie pociągają.

Oczyszczanie woskiem i jajem. Ludowe terapie na współczesne dolegliwości jest dokładnie taką książką, której nigdy nie wziąłbym do ręki w księgarni. Nie będę tutaj wyjaśniał, jakie czynniki spowodowały, że wziąłem ją do recenzji, bo to nie ma znaczenia – trzeba było coś wybrać, a że wybór nie był zbyt okazały, wybrałem to. I masz, babo, placek.

Jak dowiadujemy się z wydawniczego blurba, jesteśmy idealnymi czytelnikami tej niewielkich rozmiarów książeczki jeśli: dopadają nas częste infekcje, cierpimy na uciążliwe dolegliwości i – zdecydowanie najważniejsze z tego wszystkiego – podejrzewamy, że ktoś rzucił na nas urok (!). Ja na pewno do tego domniemanego targetu się nie zaliczam, jak jest z Wami – nie wiem. W każdym razie gdyby wśród Was znajdował się jakiś nie przepadający za czarami osobnik, objaśnię pokrótce, co ten oryginalny twór (a raczej tworek) pani Kamili Ryszkowskiej zawiera.

Reinkarnacja i wszelkie związane z nią aspekty stanowią rozdział pierwszy, w którym to autorka twierdzi, iż „ma wgląd w przeszłość i przyszłość ludzi oraz że chce o tym czytelnikowi opowiedzieć, gdyż nie ma dziwnych tematów". Poza tym odważnym twierdzeniem Kamila Ryszkowska podaje przykłady różnych rodzin i tego, co im się przydarzało, opowiada wizje, jakie przeżywała, mówi o połączeniu z własnym synem. Słowem, uduchowienie i wiara to podstawa, a wszelkie rzeczy, jakie nam się przydarzają, mają swoje ukryte znaczenie.

W jednym z kolejnych rozdziałów autorka pisze, że w latach od 1973 do 1992 przeżyła siedem wypadków i że przed każdym z nich przeczuwała, iż coś się wydarzy. Cóż, pechowo się składa, że żadnego nie udało się, mimo wyraźnych przeczuć, uniknąć, ale co zrobić, Wola Boża. Naturalnie nie kończy się na wspomnieniu o tych wypadkach, trzeba je jeszcze wszystkie opisać, a do tego nazwać Siedmioma uśmiechami losu.

Aby dotrzeć do punktu kulminacyjnego książki, czyli tytułowego oczyszczania woskiem i jajem, musimy przebrnąć przez wstęp i cztery rozdziały. A kiedy już do jajek i wosku docieramy, czytamy takie sensacje: „Oczyszczanie jajkiem i woskiem jest kompletnym systemem uzdrawiania, pełnym zabiegiem na ciele fizycznym i ciałach subtelnych (eterycznym, astralnym, mentalnym)."

Aby nie przedłużać napiszę tylko, że chodzi tutaj o zdejmowanie klątw poprzez przesuwanie jajka nad poszczególnymi partiami ciała w pełnym skupieniu i powadze, przez czas około trzydziestu minut. I myślę, że na tym zakończę przytaczanie treści owej książeczki.

Gusła i zabobony – czy ktokolwiek wierzy jeszcze w te brednie w XXI wieku? W głowie mi się nie mieści, że są wśród nas takie osoby, ale sam fakt pojawiania się takich publikacji jak recenzowana wskazuje na to, że tak. Nie wiem, jak bardzo trzeba być pozbawionym zdrowego rozsądku, by wierzyć w podobnego rodzaju bzdury, ale każdy z nas ma swoje punkty widzenia, swoje wartości i swoje poglądy. Dlatego też nie wnikam w kwestie wiary ani praktykowania sugerowanych zabiegów i nie wystawię oceny tej publikacji, gdyż nie wiedziałbym nawet, w jakich kategoriach ją oceniać – dla mnie Oczyszczanie woskiem i jajem jest stekiem kompletnych bzdur, książką zupełnie bezwartościową i całkowicie niepotrzebną. W czasach średniowiecza – ze względu na panującą wtedy ciemnotę – może zyskałaby sobie ta książeczka zwolenników, ale dzisiaj? Bez żartów.