Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Anioł Jessiki

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 98% - 2 votes
Akcja: 95% - 4 votes
Wątki: 90.33% - 3 votes
Postacie: 90.33% - 3 votes
Styl: 91% - 2 votes
Klimat: 98% - 3 votes
Okładka: 89% - 4 votes
Polecam: 100% - 3 votes

Polecam:


Podziel się!

Anioł Jessiki | Autor: Graham Masterton

Wybierz opinię:

Pani M

Kilka lat temu zraziłam się do twórczości Grahama Mastertona, którego jako nastolatka czytałam nałogowo. Nie pamiętam już tytułu książki, po której na jakiś czas wzięłam z tym pisarzem rozwód, ale pamiętam, że nie dobrnęłam nawet do połowy. Postanowiłam dać Mastertonowi szansę. Anioł Jessiki ma zaledwie 208 stron, więc zdecydowałam się na lekturę.

 

Mieszkająca z dziadkami Jessika nie ma łatwego życia. Rok temu w wypadku zginęli jej rodzice, a ona sama odniosła poważne obrażenia. Szkolni koledzy wyśmiewają się z ułomności dziewczyny. Ta ucieka więc do świata fantazji, który rysuje. Są tam elfy, wróżki, ale nie ma śmiejących się z niej dzieci. W tym miejscu jest bezpieczna. Pewnego dnia Jessika ulega kolejnemu wypadkowi. Zostaje zepchnięta ze schodów. Traci przytomność, a po jej odzyskaniu zaczyna słyszeć głosy, które wołają o pomoc. Dziewczyna przenosi się do innego świata, gdzie strzeże jej kamienny anioł stróż.
Rozpoczynając tę książkę liczyłam na to, że po jej zakończeniu powiem: „Masterton, chłopie! Wróciłeś!". Teraz mam ochotę przetrząsnąć kartki Anioła Jessiki, krzycząc przy tym: „Matserton, gdzie jesteś?!". Nie potrafię uwierzyć w to, że pisarz, którego tak kiedyś ceniłam, stał się taki chaotyczny. Miejscami miałam wrażenie, że on sam pogubił się w tym, co miał napisać. Czytanie tej cieniutkiej książeczki zajęło mi trzy dni.

 

Wszystko było dobrze, dopóki Jessika nie spadła ze schodów. Na początku książki miałam do czynienia ze starym, dobrym Mastertonem, za którym od lat tęskniłam. Później było tylko gorzej. Dziewczynie towarzyszą jej dawni oprawcy. Kiedy o tym przeczytałam, na głos zapytałam „ale dlaczego?", nie potrafiłam zrozumieć intencji pisarza. Gdy czytałam o strasznej Plamie, Cienio-Kotach i Psach-Chmurach, miałam ochotę położyć się na łóżku i gorzko zapłakać. Nie mam pojęcia co autor miał na myśli i do kogo chciał skierować książkę. Dorośli raczej nie będą bali się Plamy. Ja wiem, że to były dziecięce wizje, ale pewnie dałoby się inaczej to skonstruować. W moim przekonaniu to było śmieszne.

 

Plus należy się książce za zakończenie. To był kolejny powrót Mastertona sprzed lat, jednak gdy już do niego dobrnęłam, nie potrafiłam się z tego cieszyć. Ta lektura mnie bardzo rozczarowała. Liczyłam na coś lepszego. Historia, którą wymyślił pisarz nie była zła, miała potencjał. Żyjąca we własnym świecie dziewczyna po przejściach, która zaczyna słyszeć głosy i może pomóc niewidocznych dla innych ludziom – takie klimaty lubię. Szkoda, że pisarz nie wykorzystał potencjału.

 

Sama nie wiem czy i komu mogłabym polecić tę książkę. Dzieci na pewno jej nie zrozumieją. Młodzież momentami też może mieć z tym problem. Jeśli są fani Grahama Mastertona, którzy kochają go bezwarunkowo i przyjmą bez marudzenia wszystko, co pisarz im zaserwuje – mogą oni spróbować zmierzyć się z Aniołem Jessiki. Nie wiem jaki będzie tego skutek, może akurat im ta historia przypadnie do gustu. Nie wszystko to, co mnie się nie podoba, musi być krytykowane przez innych. Jeżeli jednak nad tą lekturą zastanawiają się czytelnicy, którzy podobnie jak ja, mają swoje powody, by podchodzić do twórczości Grahama Mastertona z rezerwą, radzę im, by odłożyli tę książkę na półkę. Spotkanie z nią może okazać się traumatycznym przeżyciem, które na zawsze skreśli nazwisko tego autora z listy czytelniczej. Może doczekam się dnia, w którym stary Masterton wróci? Liczę na to.

Vyar

Czasy szkolne i dzieciństwo większość z nas wspomina z nostalgią, jako okres w życiu, kiedy nie miało się zmartwień bądź były one mało istotne i tymczasowe, a przynajmniej się takie wydawały. Jest to też wiek, w którym wiedzy mamy jeszcze niewiele, za to wyobraźnia pracuje na zwiększonych obrotach, często przyprawiając posiadacza o chwile skrajnych emocji, od rozbawienia do strachu. Niezaprzeczalną rolę w życiu młodego człowieka odgrywa otoczenie, koleżanki i koledzy. I chyba każdy z nas pamięta tą jedną osobę, która odstawała od reszty, mniej towarzyską bądź w jakimś sensie inną, nierzadko będącą ofiarą niewybrednych żartów reszty. Może ktoś w czytelników sam do tej grupy należał...

 

Kimś takim jest czternastoletnia Jessika. Jej rodzice zginęli w wypadku, po którym jej została pamiątka w postaci uszkodzonej stopy. Dziewczynka kuleje, co zostaje natychmiast zauważone w nowej szkole i jest regularnie obśmiewane przez miejscową przywódczynię grupy. Nie pomaga fakt, że Jess jest osobą kochającą wróżki, z wielkim talentem do rysowania, na dodatek nieco nieśmiałą. Któregoś dnia jednak dochodzi do kolejnego wypadku, w którym dziewczynka, w pogodni za rozrzuconymi przez rówieśników rysunkami spada ze schodów. Budzi się kilka dni później w domu, otoczona troskliwą opieką dziadków i... słyszy ciche szepty, których pochodzenia nie umie ustalić, a które proszą ją o pomoc, ponieważ grozi im śmiertelne niebezpieczeństwo. Podejrzewając, że być może staruszkowie urywają coś przed nią, postanawia na własną rękę odkryć, skąd przemawiają do niej przerażone dzieci.

 

Masterton jest pisarzem znanym i lubianym, a przy jego dziełach zdarzało mi się już spędzać pełne napięcia chwile (i nieprzespane noce potem), ale „Anioł Jessiki" wydaje się trochę odstawać i klimatem, i zaangażowaniem w mroczne elementy treści. Wydarzenia opisanie w tej książce można określić w najlepszym wypadku jako „dziwne", momentami zakrawające na urocze, jednak stanowczo nie ma w niej nic, co sprawiłoby, że ruszenie się gdzieś nocą stałoby się wyzwaniem z powodu zbyt silnie pracującej wyobraźni. Urocza jest za to sama główna bohaterka (i jej przyjaciele), którzy zupełnie nie zachowują się jak typowi przedstawiciele amerykańskich nastolatków, są za to kochanymi dziećmi przeżywającymi przygodę, co do której podejrzewa się od razu niemal, czym właściwie jest. Bezsens niektórych wydarzeń (na przykład chowanie potrąconego przez auto dziecka zamiast niezwłocznego powiadomienia jej rodziny i pilnego sprowadzenia pomocy. Tego nie tłumaczy totalnie nic, zwłaszcza że we wspomnianej scenie uczestniczyła osoba dorosła) tylko to potwierdza.

 

Zastanawia także tytuł książki, jako że anioła nie da się wypatrzyć niemal do samego końca, a i tak gra rolę epizodyczną jedynie. Opis z okładki głosi: „Czy kamienny anioł strzegący grobu dawno zmarłych dzieci okaże się jej aniołem stróżem?", ma się więc nadzieję, że faktycznie będzie miał jakieś znaczenie dla historii. Nie ma, a szkoda. Szkoda też niewykorzystanego potencjału innych wątków: zmarłej w domu piątki chorych dzieci, tajemniczej historii wiążącej się ze zniknięciem ich matki, sąsiadki-medium...To wszystko gubi się gdzieś w opisach wydarzeń, które autor uznał za istotniejsze, a które niestety zupełnie nie są zbyt poruszające.Zakończenie niestety również nie zachwyciło, głownie dlatego, że właśnie takiego zwrotu akcji obawiałam się od początku.

 

Jedyne, co przemawiało do mnie w „Aniele..." to samo miasto. To mała miejscowość ze starymi, pamiętającymi czasy wojen domami, w których działy się często niesamowite i mrożące krew w żyłach historie, ponure z wyglądu, ze starymi strychami, zagraconymi rzeczami należącymi do poprzednich właścicieli. Zaraza, która przetoczyła się przez te okolice kilkadziesiąt lat temu sprawiła, że populacja w większości zmieniła się na „nietutejszych", ale są tam jeszcze osoby, które pamiętają wiele i tyleż mogą opowiedzieć w ciepłym miejscu przy kominku. A gdy przychodzi większa śnieżyca, miasteczko po prostu zostaje odcięte od świata, nie działają telefony, a drogi stają się nieprzejezdne. Czyż nie jest to urocze miejsce do życia?

 

Trudno mi polecić tę właśnie książkę Mastertona, bo w moich oczach nie stanowi dzieła, które można określić mianem „horror". To po prostu dziwna historyjka, trochę naiwna, trochę ciekawa, ale ogółem taka sobie. Spędziłam przy niej dokładnie jeden wieczór (jest dość krótka i czyta się szybko), czasu nie żałuję, ale i nie sądzę, bym miała jeszcze do niej wracać. Pozostało jeszcze na dodatek trochę żalu po tych kilku interesujących wątkach, które można by rozwinąć, dodając opowieści charakteru. Fanom autora być może książka przypadnie do gustu, ale jeśli ktoś szuka wrażeń i strasznych opowieści, to nie znajdzie ich tutaj.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial