Pani M
-
Czasem zdarza mi się, że sięgam po książki przeznaczone dla dzieci. Nie robię tego zbyt często, w końcu swoje lata już mam i taka literatura jest już dla mnie infantylna. Postanowiłam jednak zapoznać się z książką To tylko pies autorstwa Suzanne Selfors. Co wyszło z tego spotkania?
Homer Pudding jest chłopcem, który lubi spędzać czas wśród książek i map. Marzy o tym, by zostać poszukiwaczem skarbów. Nie podoba się to jego ojcu, który uważa, że syn powinien zająć się czymś pożytecznym, bo z jego bujania w obłokach nic dobrego nie wyniknie, a już na pewno nie będzie z tego pieniędzy na utrzymanie. Chłopczyk nie ma zamiaru tak łatwo zrezygnować z marzeń. Pewnego dnia do rodziny Puddingów dociera informacja o śmierci wujka Drake'a – słynnego poszukiwacza skarbów, który został pożarty przez mięsożernego żółwia. Homer otrzymuje w spadku po nim leniwego psa. Wydawać by się mogło, że niewiele jest z niego pożytku: zwierzę ma problem z powonieniem, nie słucha poleceń i dużo wyje. Po co komu taki pies? I dlaczego wujek Drake włożył mu za obrożę złotą monetę? Czy Homer zdecyduje się podążyć szlakiem swojego krewnego, czy może zdecyduje się pozostać na farmie rodziców. Na te wszystkie pytania odpowie lektura książki To tylko pies.
Muszę przyznać, że pomimo mojego sędziwego wieku, jak dla takiego typu literatury, jestem tą lekturą pozytywnie zaskoczona, choć trudno mi pozbyć się wrażenia, że autorka mogła wzorować się na Serii niefortunnych zdarzeń, ale to tylko moja uwaga, nie wszyscy muszą się z nią zgodzić. Bardzo szybko przeczytałam książkę To tylko pies i aż jestem ciekawa, jak dalej potoczą się losy Homera Puddinga. Polubiłam tego chłopczyka, który nie miał zbyt wielu znajomych. Było w nim to, czego nam, ludziom dorosłym, bardzo często brakuje. Mowa tu o determinacji do osiągnięcia zamierzonego celu. Homer był wytykany palcami, ale konsekwentnie realizował swoje postanowienia, siejąc przy tym całkiem sporo zamętu. Ciepłe uczucia żywię także wobec jego mamy, która kochała swojego synka mimo wszystko. Taka matka to skarb. Początkowo nie lubiłam siostry Homera, lecz w pewnym momencie zmieniłam o niej zdanie i doszłam do wniosku, że wcale nie jest taką złą starszą siostrą. Rozczulał mnie najmłodszy z rodzeństwa Pisk. Co prawda nie odegrał większej roli w tej opowieści, ale gdy tylko wspominano o nim, na mojej twarzy pojawiał się uśmiech.
To tylko pies jest pierwszą częścią cyklu o przygodach Homera Puddinga i jego psa. Jak już napisałam, będę czekać na kolejne i kiedy już będę miała swoje dzieci, na pewno dam im do ręki te książki. Mam nadzieję, że będą tymi opowieściami równie oczarowane jak ich mama. Komu mogę polecić tę historię? Myślę, że przede wszystkim powinni po nią sięgnąć uczniowie szkoły podstawowej. To idealna książka dla takich dzieci. Co prawda nie ma w niej obrazków, ale jest ona napisana prostym językiem, bawi, ale także uczy tego, że w życiu nie wolno się poddawać, choćby nie wiadomo co. Trzeba walczyć o swoje marzenia. To nic, że ktoś będzie się z nich śmiał. Chciałabym, żeby zarówno chłopcy, jak i dziewczynki wzięli przykład z Homera Puddinga. Cieszę się, że poznałam tego małego poszukiwacza skarbów. Mam nadzieję, że kolejni czytelnicy także się z nim zaprzyjaźnią.