Pani M
-
Chociaż moja siostra jest historyczką i maltretowała mnie, żebym znała historię równie dobrze jak ona, przyznam, że nie miałam pojęcia o akcji zbrojnej Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość", która miała miejsce w Parczewie 5 lutego 1946 roku. Postanowiłam uzupełnić moją wiedzę, sięgając po pozycję autorstwa Mariusza Brechty. Co wtedy się tam działo?
Oddziały Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość" dowodzone przez Leona Taraszkiewicza zaatakowały Parczew. Zrobiły to, by zemścić się na funkcjonariuszach UB i milicji. Chciano przy okazji zdobyć nieco pieniędzy. Polska ludność po cichu na to przyzwoliła. Autor książki przekonuje czytelnika, że ta akcja miała na celu ukaranie pewnych osób za kolaborację z Sowietami. Stara się także ukazać przyczyny specyficznej więzi Żydów z sowieckim okupantem. Łatwo się domyślić, że chodziło o traumę po Holocauście. Nie ufali zbytnio Polakom, którzy nie zawsze im pomagali i wybrali, mogłoby się wydawać, mniejsze zło.
Zawsze, przy opisywaniu tego typu publikacji muszę uważać na dobór słownictwa, jakim się posługuję. Omawia się tu bowiem sprawy, które przez różne zawirowania historyczne były deformowane, przemilczane i na wiele lat pozostawały przedmiotem sporów historyków. Nie napiszę więcej na temat tych wydarzeń, gdyż uważam, że należy o nich przeczytać, by je zrozumieć i samemu zdecydować, w jaki sposób będzie się je interpretować. Ja nie chcę nikomu narzucić mojego sposobu myślenia i pozostawię go dla siebie.
Autor przedstawia w swojej książce szerszy kontekst historyczny, zadaniem którego miało być zarysowanie relacji polsko-żydowskich i pokazanie, że mordowanie Żydów w 1946 roku nie miało nic wspólnego z ich wiarą. Ginęli, bo byli okupantami i działali na niekorzyść Polaków.
Ta pozycja ma typowo naukową strukturę. Nie jest to lektura na jeden wieczór. Żeby po nią sięgnąć, trzeba mieć pewne zaplecze historyczne. Ja czytałam ją z moją siostrą, która wyjaśniała mi niektóre kwestie. Nie wiem, czy bez jej pomocy przebrnęłabym przez Pogrom czy odwet. Znajdziemy tu sporo szczegółowych informacji, masę cyfr, dat, niezwykle obszerne cytaty (miejscami byłam zmęczona ich czytaniem) oraz bardzo szczegółowe charakterystyki postaci. Mariusz Brechta pokazuje w swojej książce także sposób, w jaki komunistyczna władza rozpoczynała w naszym kraju swoje rządy. Wiecie, jak wyglądała tamta rzeczywistość? Myślicie, że wojna skończyła się i było spokojnie? Nic bardziej mylnego. Po niemieckiej okupacji nadszedł czas na krwawy terror, wywózki ludzi, obławy i aresztowania, które w naszej historii były przez wiele lat przemilczane. Ci, którzy powiedzieliby o tym głośno, podzieliliby los osób, o jakich wspomnieli.
Autor wykonał ogromną pracę, docierając do tajnych akt, do których dostęp mają tylko nieliczni. Zmierzenie się z tą pozycją wymaga skupienia i samozaparcia, niemniej jednak warto się z nią zapoznać. Zawiera nie tylko bogatą bibliografię, ale także masę fotografii, na których znajdują się opisywane postaci i miejsca. Trudno znaleźć tyle cennych i rzetelnych informacji zebranych w jednym miejscu. W aneksach są fragmenty niezwykle istotnych wspomnień świadków oraz dokumenty mogące stanowić podstawę do pracy dla osób, które kiedyś chciałyby na ten temat napisać jakąś pracę naukową.
Odradzam sięgnięcie po tę lekturę ludziom mającym mgliste pojęcie o historii. Nie będą w stanie przebrnąć przez tę książkę. Myślę, że powinna stać się ona podstawową pozycją dla wszystkich historyków, zwłaszcza tych, którzy nie zawsze przekazują prawdziwą wersję historii.